2010 Kawasaki Z1000 - skompresowany mięśniak
Nie ma obecnie na rynku motocykla o bardziej zwartej sylwetce. Z1000 wygląda tak, jakby producenci wrzucili ją do WinRARa.
Kawasaki Z1000 było dla nurtu streetfighterów tym, czym zespół rockowy „Ramones" dla skórzanej Ramoneski. Owa kurtka pierwszy raz pojawiła się na Marlonie Brando w filmie „Dziki", podobnie jak pierwszym fabrycznym streetfighterem był Triumph Speed Triple z 1994 roku. Jednak to dopiero Kawa Z1000 spopularyzowała gatunek ulicznych wojowników. Powstały w 2003 roku motocykl był efektem prostej recepty. Silnik z supersporta uwolnić z owiewek, ubrać w krzykliwy, agresywny design, dodać grubą oponę i złote, organowe wydechy. Sprawdziło się. Z1000 podbił setki serc i wymusił u konkurencji działania obronne. Duża modernizacja miała miejsce 2 lata temu. Silnik jeszcze bardziej uelastyczniono, a stylistyka poszła za duchem czasu. Jednak to, co niedawno mogliśmy zobaczyć w sieci, wielu wprawiło w osłupienie. Zupełnie nowy wygląd, zupełnie nowy silnik, te same założenie - uderzyć na ulice i sprawić, by rywale polegli w narożnikach. Interesująca sprawa wynikła z filmem promocyjnym nowego Z1000. Pierwszy, który mogliśmy obejrzeć, był, delikatnie mówiąc, mdły. Motocykl snujący się po ulicach + prezentacja szczegółów technicznych i głos amerykańskiego Action Mana? Nie, dziękuję. Dopiero Europejczycy zabrali się do tematu na poważnie i pokazali to, co chcieliśmy ujrzeć. Mroczna hala, pisk opon, wheelie, powerslide, czyli wszystko to, co uliczne tygrysy lubią najbardziej. Ostatnio powszechne jest modernizowanie motocykli poprzez namalowanie paska na owiewkach czy innym kolorze. Kawasaki Z1000 oferuje więcej. Znacznie więcej.
Skompresowany mięśniak
Nie ma obecnie na rynku motocykla o bardziej zwartej sylwetce. Z1000 wygląda tak, jakby producenci wrzucili ją do WinRARa. Zmiany w stosunku do poprzedniej wersji widać tu praktycznie wszędzie, a jest wszystko, co być powinno. Zacznijmy od twarzy sprzęta. Przednia owiewka uległa poważnej zmianie stylistycznej. Przede wszystkim, znajduje się wyraźnie niżej, co daje jeszcze większe wrażenie bojowości. W niej dostrzec można stary, dobry i lubiany reflektor po lekkim liftingu. Futurystycznie wygląda nowy kokpit rodem z MotoGP. Wszystko wyświetlane jest cyfrowo na pomarańczowym tle. Co ważne, kąt nachylenia całego kokpitu możemy regulować w trzech pozycjach. Niby banalne, a jakże praktyczne. Wysoki, głęboko wyprofilowany zbiornik paliwa to kolejna rzecz, która cieszy oko. Tuż przy nim wystają niczym rogi diabła wloty powietrza, która nie każdemu muszą przypaść do gustu. Zieloni zdecydowali się na ulokowanie ich bliżej jeźdźca głównie z powodów akustycznych i prawdę mówiąc, rozumiem ich. Świst powietrza to kolejny bajer poprawiający samopoczucie kierowcy. Kawasaki zarzeka się, że nie chodziło im o fizykę, matematykę i całą litanię cyferek, ale właśnie o to, jak bardzo Z1000 może poszerzyć uśmiech. Niższe, niż w poprzedniku siedzenie ładnie komponuje się z przeprojektowanym tyłem motocykla. To już chyba tradycja, aby streetfighter miał jak najbardziej minimalistyczny zadupek, a Kawasaki tą tradycję podtrzymuje. Krótkie, trójkątne wydechy dobrze harmonizują ze zwartym i agresywnym wyglądem motocykla i wyglądają dokładnie tak, jak powinny wyglądać w rasowym streecie. Co natomiast nie powinno znaleźć się w rasowym streecie, to obicie kanapy a'la Pyton.
Technika i technologia
Nowy silnik ma pojemność o 90 cm3 większą, co w rezultacie dało 1043 centymetry sześcienne... Skutek takiego zabiegu jest łatwy do przewidzenia. Lepsza elastyczność i większy kopniak na niskich, średnich, a w zasadzie na każdych obrotach. Momentu obrotowego dane nam jest 110 Nm, więc niemało, podobnie jak mocy - 138 KM. W nowym Z1000 zastosowano mniejszy skok tłoka, co w skrócie oznacza, że charakterystyka oddawania mocy w dolnym i średnim zakresie obrotów uległa poprawie. Kawasaki zapewnia też, że silnik powyżej 7000 obr/min kręci się w zauważalny sposób szybciej, niż poprzednia wersja, Robi to przy tym płynnie i miękko. Nadmierne wibracje wyeliminowano dzięki drugiemu wałkowi wyrównoważającemu, choć Zieloni zapewniają, że nie mamy się co martwić o „utratę charakteru". Interesujące. Podobnie jak dwa wloty powietrza tuż pod zbiornikiem paliwa. Większość koncernów decyduje się na sprytne ich ukrycie przed wzrokiem i słuchem, ale nie Kawasaki w nowym Z1000. Pozwolę sobie tutaj przytoczyć cytat jednego z konstruktorów : "Dzięki temu, jeździec może czerpać radość z werbalnych doznań spowodowanych krzyczącym powietrzem wsysanym do silnika". Jakkolwiek emocjonalnie to brzmi, świstowi wciąganego wiatru przy akompaniamencie basowego mruczenia krótkich wydechów nie można odmówić efektu „soczystości".
Zmiany przez duże „Z" zaszły w podwoziu. Przede wszystkim, rama jest teraz aluminiowa, bardzo podobna do tej z ZX10R. Silnik pełni w niej funkcję elementu nośnego, co pozytywnie wpływa na prowadzenie i „czucie" motocykla. Aluminiowa rama ma też tą zaletę, że jest dość wąska, dzięki czemu sprzęta można wygodniej objąć nogami, a przez to lepiej kontrolować. Średnica goleni przedniego zawieszenie nie uległa zmianie w stosunku do starszego modelu (41 mm USD), jednak teraz mamy pełną regulację i bajerancie osłony. Poziomo zamontowany tylny amortyzator ma przyczynić się do lepszej centralizacji masy i nadawać maszynie bardziej „agresywnego wyglądu". O ile centralizowanie masy jest dla mnie całkowicie zrozumiałe, trudno dociec, w jaki sposób poziomy amortyzator ma dodać agresywności. Z tyłu możemy ustawić wstępne napięcie i tłumienie odbicia. W kwestii hamulców nie przeprowadzono żadnych zmian, bo nie były one potrzebne. Heble w Zetkach zawsze były dobre i nie trzeba było ich poprawiać.
Walki golasów
Power naked ma tylko jeden cel. Sprawić, aby nadnercza nie nadążały z produkowaniem dodatkowych ilości adrenaliny. Power naked nie ma być grzeczny i układny, przyjazny i życzliwy. Power naked ma Ci czasami dać klapsa. Od czasu, gdy w 2003 roku pierwsze Z1000 sprowokowało rywalizację w klasie, koncerny nie traciły czasu i wystawiały coraz to mocniejszych zawodników. Obecnie brakuje narożników, a wybór jest wyjątkowo zróżnicowany. Yamaha twardo trzyma się swojego FZ1 z silnikiem z R-jedynki, solidnym podwoziem i wyglądem, który nawet dziś doprowadza niektórych do obłędu, albo innego słowa na „o". Włosi mają spory kawałek tortu. Ducati np. chwali się Streetfighterem, który waży nie więcej, niż skórzany kombinezon, a ma niemal 160 KM. Monster S4RS też nadal daje radę. Aprilia Tuono 1000R, którą niedawno sprawdziliśmy w torowych warunkach, co prawda nosi na sobie ślady upływu czasu i przydał by się lifting, swoje potrafi. Honda CB1000R, mimo, że sprzętem jest naprawdę fajnym, usilnie stara się nas odciągać od ideologii bezkompromisowości, racząc użytkownika ABS-em i kombinowanym układem hamowania. Po co? Fun killer, ot co. Skrajną część konkurencji zajmują BMW K1300R i Suzuki B-King, czyli przewaga doznań rakietowych nad zdrowym rozsądkiem. Podsumujmy, w jaki sposób nowy Z1000 chce podbić nasze serca. Ma nowy, wzmocniony silnik, aluminiową ramę i bardziej wypasione podwozie. Do tego wygląda, jakby miał Cię ukąsić. Wszystko ma robić lepiej, niż poprzednik. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że chłopaki z Akashi szykując się do walki nie przywdziali białych rękawiczek tylko kastety. Ciekawe, czy wersja na rok 2010 zrobi podobną wrzawę jak pierwszy model...
Filmy: | |
Dane techniczne:
Silnik: | czterosuwowy, chłodzony cieczą |
Układ: | czterocylindrowy, rzędowy |
Rozrząd: | DOHC, cztery zawory na cylinder |
Pojemność skokowa: | 1043 ccm |
Średnica x skok tłoka: | 77.0 x 56.0mm |
Stopień sprężania: | 11.8:1 |
Moc maksymalna: | 138 KM |
Moment obrotowy: | 110 Nm |
Zasilanie: | wtrysk paliwa 38 mm z dwiema przepustnicami w każdej gardzieli |
Smarowanie: | z mokrą miską olejową |
Rozruch: | elektryczny |
Alternator: | 12 V |
Zapłon: | z mikroprocesorem |
Przeniesienie napędu | |
Silnik - sprzęgło: | koła zębate |
Sprzęgło: | wielotarczowe, mokre |
Skrzynia biegów: | sześciostopniowa |
Napęd tylnego koła: | łańcuch o-ring |
Podwozie | |
Rama: | aluminiowa |
Zawieszenie przednie: | typu upside-down, średnica rur nośnych 41 mm, pełny zakres regulacji |
Zawieszenie tylne: | poziomo zamontowany monoshock, regulacja dobicia i wstępnego napięcia |
Hamulec przedni: | podwójny, tarczowy 300 mm |
Hamulec tylny: | pojedynczy, tarczowy 220 mm |
Opony przód/tył: | 120/70ZR17 / 190/50ZR17 |
Wysokość siedzenia: | 815 mm |
Zbiornik paliwa: | 15 l |
Komentarze 15
Pokaż wszystkie komentarzePiękny, mocny i solidny to są fakty, reszta to złośliwości Hondziarzy i miłośników fortepianów herbu trzy kamertony.
Odpowiedzfajne moto i tyle...
Odpowiedzwygląda jak skuter po sterydach, nie ma w nim nic ładnego, autor zapomniał wspomnieć o najładniejszym stricie, o Speed Triplu, jak miełbym pozycjonować naked-y to było by tak: 1. speed triple 2. ...
Odpowiedzwygląda jak skuter na sterydach, a poza tym to przede wszystkim kawałsraki, autor zapomniał o najładniejszym stricie, o Speed Tripl-u, uważam, że cb1000r jest dużo ciekawsze, bo kawa w hondę ...
Odpowiedzsam jestes kawałsraki :)
OdpowiedzTrochę za nisko zeszli z przednimi światłami-teraz ma prawie na poziomie skuterów:)
OdpowiedzNo dokładnie! bez jeźdca wygląda ładnie ale jak ktoś na nim siedzi to wygląda jak muskulany skuter przez te nisko zamocowane światła!
OdpowiedzSłabo. Każdy element gdzieś już był... Bak od MT-01, Wydechy od nowego V-maxa, lusterka... nic nowego... syntetyka:(
OdpowiedzIdąc takim tokiem rozumowania, to wszystko już było, jest nudne, powtarzalne itp. Chyba żaden motocykl Ci się nie podoba, co?
Odpowiedz