Żłobnica z zakazem dla motocykli - Milenijna symbolem średniowiecza w gminie Kleszczów
Władze gminy Kleszczów (województwo łódzkie), zamknęły dla motocykli swoją obwodnicę. Strach przed motocyklistami wygrał z przyzwoitością i rozsądkiem.
Na pewno pojawią się głosy, przyznające rację władzom gminy Kleszczów. W końcu dochodziło tam do wypadków. Jak podają źródła, tylko w tym roku na odcinku drogi między Żłobnicą i Kamieniem zginęło 3 motocyklistów. Popularność przenośnym kamer sprawiła, że o tych wypadkach mogliśmy nie tylko poczytać, ale też obejrzeć je dokładnie i to z perspektywy kilku osób:
Gdy w Polsce pojawiły się samochody, to pojawiły się od razu wypadki. Gdy upadła "żelazna kurtyna", oddzielająca blok sowiecki od zachodu, a dochody Polaków zaczęły rosnąć, wtedy nastąpił prawdziwy boom na samochody, a co za tym idzie, na wypadki. W ten sposób w roku 2007 mieliśmy blisko 50 000 wypadków na polskich drogach. Potem ta liczba zaczęła spadać, chociaż samochodów wciąż przybywało. Jak to możliwe?
Otóż rozwiązaniem wcale nie było wyeliminowanie transportu prywatnego i zastąpienie go wyłącznie koncesjonowanym transportem publicznym. Zamiast eliminować kierowców, postanowiono wyeliminować przyczynę wypadków. Przynajmniej te przyczyny, które da się wyeliminować. Przede wszystkim pojawiły się autostrady. Następnie zaczęto dbać o to, aby kierowcy nie przekraczali nadmiernie prędkości. Pojawiły się fotoradary i patrole, w tym te z nieoznakowanymi radiowozami z wiedeorejestracją wykroczeń. Z jednej strony dano ludziom możliwość szybkiego przemieszczania się dzięki autostradom. Z drugiej strony zaczęto pracować nad tym, aby kierowcy korzystali z tej infrastruktury odpowiedzialnie. W zasadzie policja toleruje nieznaczne przekraczanie prędkości, tak maksymalnie do 10-20 km/h. Na autostradzie oznacza to, że możemy jechać w porywach do 160 km/h bez ryzyka, że spotkają nas jakieś bardzo surowe represje. Taka prędkość pozwala przejechać praktycznie każdy odcinek w Polsce w czasie jednego dnia, a w większości przypadków, między największymi miastami w Polsce, ten czas wynosi około 3-4 godzin.
Co zrobiły władze Kleszczowa? Wypowiedziały wojnę motocyklistom. Nie ustawiły fotoradarów, nie przebudowały nieracjonalnych skrzyżowań, jak to, widoczne na wyżej prezentowanym filmie. Nie postarały się znaleźć rozwiązania dla motocyklistów, którzy chcą spróbować sportowej jazdy, przez udostępnienie zamkniętego obiektu, na którym sportowcy mogliby się "wyszaleć". Kleszczów postanowił pozbyć się problemu, pozbywając się ludzi, którzy ten problem stwarzają. Obawiam się, że to niestety nie spowoduje poprawy bezpieczeństwa motocyklistów, nie zmniejszy liczby wypadków na drogach (no może co najwyżej na obwodnicy pod Kleszczowem pod warunkiem, że na wjeździe na obwodnicę i na zjeździe z niej ustawi się szlabany i uzbrojonych w kolczatki funkcjonariuszy). Jeżeli motocykliści gotowi byli ryzykować swoje życie i zdrowie by przeżyć "przygodę" na słynnej "obwodnicy śmierci", to administracyjny zakaz i perspektywa mandatu (250 zł jest raczej małą stratą w porównaniu ze zdrowiem i życiem, które narażają szalejący po obwodnicy motocykliści) raczej tylko podniosą poziom adrenaliny. Nie przemówią nikomu do rozsądku. Będą jeszcze większe emocje, a te -jak wiemy - jeszcze bardziej wyłączają myślenie.
W Standach Zjednoczonych policja walczyła z nielegalnymi wyścigami ulicznymi, organizując ogrodzone kawałki asfaltu oraz samemu ścigając się na tych placach z dawnymi piratami drogowymi. Oczywiście równolegle były surowo karane przypadki nie respektowania ustalonych zasad. Czyli klasyczna metoda "kija i marchewki". Jak widać w Polsce jest nie rozwinęliśmy kultury rządzenia tak bardzo, jak Stany Zjednoczone. Wzorem krajów wschodu uważamy, że kij jest dostatecznym środkiem zapobiegawczym, a jak nie zapobiega, to kombinujemy, skąd wziąć większy kij.
Jak donoszą serwisy informacyjne, Kleszczów jest gminą o dość dużych jak na polskie warunku dochodach. Ulica Milenijna, na której motocykliści próbują sportowej jazdy po zakrętach, łączy dwa wyrobiska kopalni. Sposobów, aby utemperować zapędy fanów sportowej jazdy jest wiele. Zaczynając od tych, wymagających największego zaangażowania: organizacji klubów motocyklowych, które rozwijają techniki jazdy w sposób bardziej cywilizowany i bezpieczny pod okiem doświadczonych opiekunów, a kończąc na progach zwalniających, monitoringu i patrolach policji. Karanie wszystkich motocyklistów, bez względu na rodzaj posiadanego motocykla i styl jazdy, budzi ogromne kontrowersje. Wymierzona w spragnionych nielegalnych emocji czyni te emocje jeszcze bardziej nielegalnymi. Kosztem osób, które chcą na motocyklu odwiedzić znajomych, rodzinę czy załatwić jakąś sprawę. Tak nie rozwiązuje się problemów i takie myślenie urzędników musi być piętnowane.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzeTen motocyklista to jakiś cymbal. Nie dość że jechał za szybko to nie przewidział że samochód osobowy może skręcać w lewo w miejscu do tego wyznaczonym (linia przerywania) (skrzyżowanie). Jeszcze ...
Odpowiedzbrawo mistrzowie prostej z kleszczowa, odje...liście kawał dobrej roboty! właśnie przez takich jak wy większość ma motocyklistów za pojebów
OdpowiedzTak jest jak debile robia sobie z drogi tor wyscigowy. A te pozostale cymbaly to powinny siebie gonic a nie kierowce auta, ktory skrecal w lewo, wiec rzecz jasna nie patrzyl sie w prawo i pewnie ...
Odpowiedzkto uciekł... przecież motocyklista( jeśli można go tak nazwać, kamere miał to sumie pewnie zawodowiec) spanikował i pojechał prosto! pretensje tylko do siebie!!! ciekawe czy wogule widział tego ...
OdpowiedzSkończy się tak, że na wiosnę te wszystkie motocykle ruszą przez centrum Kleszczowa i będą sobie tam tak jeździć dzień i noc, dzień i noc. Jestem bardziej niż pewny
OdpowiedzPopieram, sam chętnie się przyłączę. Najlepiej pod urzędem...niech się debilne urzędasy zesrają. Najlepiej w ogóle dopuścić w całej wsi tylko ruch na piechotę i będzie spokój.
OdpowiedzZ jednej strony dziwny pomysł zamknięcia odcinka. Z drugiej gmina Kleszczów nie koniecznie musi mieć w budżecie kasę na przebudowę obwodnicy. Z trzeciej strony - niestety, chociaż lubię szaleć to droga do tego nie służy. Skoro ciągle motocykliści są uczestnikami wypadków(szkoda,że nie podali ilu młodych i gniewnych w bmw "em tszy" doprowadziło do wypadku) to jakoś ciężko nie próbować z tym walczyć. Natomiast podejście "mam motocykl, chcę jeździć gdzie mi nie wolno, więc WSZYSTKIM wokoło urzędu będę przeszkadzał" na bank nie przysporzy motocyklistom dobrego wizerunku - wręcz przeciwnie. Urzędas będzie miał to w dupie, za to mieszkańcy znienawidzą i tym bardziej będą za powstrzymaniem wjazdu motocykli. Takie podejście to powinno się kończyć w 8 klasie podstawówki....
Odpowiedz