W ubiegły weekend Roszak Racing postanowiło spróbować swoich sił w nieco innych wyścigach, niż do tej pory. Na starcie European Scooter Trophy, do 3-godzinnego wyścigu wystawiono dwa głodne dobrego ścigania zespoły.

Dla wszystkich zawodników była to kompletna nowość, która okazała się wielkim wyzwaniem, ale właśnie to Roszaki lubią najbardziej! Emocje, które nam towarzyszyły, były nie do opisania...

Już na starcie, na którym zawodnik musiał dobiec do swojego motocykla, rozegrały się pierwsze starcia. Motocykl prowadzony przez Michała Budziaszka, Sebastiana Stacha i Mariusza Juszczaka walczył o pozycję lidera, natomiast druga maszyna, prowadzona przez Dominikę 333 Orlik, Maćka Śmieszchalskiego i Adriana Zielińskiego walczyła o miejsce 3.

Przez trzy bite godziny nie było chwili spokoju. Ściganie na torze, przygotowania do zmiany w depo, tajne znaki wymieniane między zawodnikami, tankowanie, drobne lub większe naprawy, a to wszystko pod presją czasu, który mijał nieubłaganie. Jak już pisałam wyżej, to były emocje nie do opisania słowami!

Wydawać się mogło, że 3 godziny to dużo czasu. Tymczasem nikt nawet nie zauważył, kiedy cały ten czas przeleciał, a ekipa Budziach, Stach, Juszczak zameldowała się pierwsza na mecie, wygrywając swój pierwszy w życiu endurance w pięknym stylu, pokazując na co stać polskich, młodych zawodników!

Natomiast team Orlik, Śmieszchalski, Zieliński, który po bliższym spotkaniu z asfaltem, musiał do zespołu dobrać dwóch dodatkowych zawodników: trytytkę i szarą taśmę, mimo problemów i faktu, że 190-tka była dla nich nowym motocyklem, wpadli na metę jako 4 zespół EST.

To był dobry weekend dla Roszak Racing, podczas którego nie tylko zebraliśmy masę doświadczenia, dobrych wspomnień... ale i nabraliśmy apetytu do następnych imprez tego typu. Dużo ścigania, dużo emocji... pozytywnych emocji i dobrych wspomnień!