Yamaha YZF R6 - klasyka gatunku
Niemal każdy, kogo spytamy o „motocykl sportowy”, dość szybko pomyśli - Yamaha R6 albo R1. Faktem jest, to właśnie „Erki” stały się ulubionymi maszynami wielbicieli gatunku. Cała Polska kocha R6! A czy jest za co? Z pewnością!
Z toru na ulicę
R6 pojawiła się w sprzedaży w 1999 roku, robiąc na rynku niemałe zamieszanie. Jej 120 KM nawet dzisiaj robi wrażenie, a niezwykła lekkość i filigranowa konstrukcja sprawiły, że maszyna zdecydowanie najlepiej czuła się na torze, a nie na ulicy. Tak – z toru na ulicę, a nie odwrotnie!
Zawieszenie i hamulce, to sprawdzone komponenty – z przodu mamy klasyczny widelec i czterotłoczkowe zaciski. Zestaw ten sprawował się doskonale, tak samo, jak silnik zasilany gaźnikami. Ale nie można zapomnieć o amortyzatorze skrętu. To niemal obowiązkowy element w tym motocyklu.
Ciągłe zmiany
Już dwa lata po debiucie Yamahy R6, czyli w 2001 roku, wprowadzono znaczące zmiany w silniku (nowe są między innymi tłoki oraz korbowody) i układzie wydechowym. Inżynierowie popracowali także nad skrzynią biegów, by poprawić mało precyzyjne zapinanie kolejnych przełożeń - poprawili wałek sterujący wodzikami (zwany także bębnem krzywkowym).
Po kolejnych dwóch latach zaprezentowano zupełnie nowy model R6. Około 90% części silnika to nowe komponenty. Za zasilanie odpowiada teraz wtrysk paliwa, a w wydechu pojawił się katalizator. Nowa jest także rama i koła. Oprócz kolejnej modyfikacji wałka sterującego wodzikami skrzyni biegów, utwardzono same koła zębate, co zdecydowanie wpłynęło na trwałość tych elementów. Kolejna ewolucja Yamahy R6 to rok 2005, gdy z przodu zawitał widelec upside-down, radialne zaciski większe przednie tarcze hamulcowe. Zmienił się także profil przedniej opony z 60 na 70. Już rok później pojawiła się zupełnie nowa R6, ale o tym napiszemy przy kolejnej okazji, przy opisach motocykli dostępnych w zdecydowanie wyższym budżecie.
Mało awaryjna, ale…
Pierwsza wersja R6 urzekała prowadzeniem i osiągami, ale miała małą wpadkę jakościową – skrzynię biegów. Niestety, koła zębate w latach 1999-2002 były problematyczne, co odbiło się na trwałości w używanych sztukach. Wypadająca dwójka była bolączką tego modelu, chociaż w większości przypadków miała na to wpływ nieumiejętna i brutalna eksploatacja. Świat właścicieli Yamahy R6 z tych lat dzieli się na narzekających na kosztowne naprawy i tych, którzy wypominają, że przy odpowiedniej eksploatacji nie ma problemów. Prawda jak zwykle leży po środku. Chyba nikt z konstruktorów Yamahy nie przewidział brutalnego przebijania biegów na gumie… Warto także pilnować stanu oleju. R6 może go sobie trochę łyknąć przy ostrej jeździe.
Cenowa karuzela
O ile wśród poprzedników wyceny są dość przewidywalne, to tutaj mamy pomieszanie z poplątaniem. Za 12 tys. zł można kupić bardzo zadbaną, gaźnikową wersję R6 z 2001 roku, a także za 8 tys. zł znacznie nowszą z rocznika 2005, z widelcem upside-down. Dziwne? Nie. Wszystko zależy od stanu. Możemy mieć starszą „perełkę”, albo wątpliwej jakości egzemplarz młodszy o kilka lat. Oczywiście wszystkie w aukcjach są „bezwypadkowe”…
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze