Yamaha X-MAX 400 2018: nowoczesny zawodnik z wad± wzroku
Tegoroczna edycja Yamahy X-MAX 400 zbliżyła ją do ideału wielozadaniowego skutera o średniej pojemności. Znakomitą stylistykę, świetne zawieszenie i dynamiczny, a przy tym oszczędny silnik połączono z naprawdę atrakcyjna ceną. Japończycy nie ustrzegli się jednak jednej, lecz bardzo irytującej wpadki.
Yamaha konsekwentnie odświeża swoją linię skuterów X-MAX, którą cechuje bardziej sportowe podejście do tematu miejskiej mobilności. W moje ręce wpadł właśnie największy z tej serii X-MAX 400, którym jeździłem korzystając z pogodowych uroków tegorocznego października. Skuter miał więc okazję pokazać obie strony swojej osobowości - z jednej strony dynamikę i przyjemność z jazdy, z drugiej ochronę przed niekorzystnymi (mało powiedziane!) warunkami atmosferycznymi.
Przyczajony kot
Stylistyka nowej linii X-MAX-ów w dalszym ciągu podąża ciemną stroną, na którą Yamaha postawiła już dawno w szerokiej gamie modeli. Skuter nie jest duży - producent chwali się, że jest najbardziej kompaktowym jednośladem w swojej klasie. Sprawia jednak wrażenie zbitego i masywnego - taki przyczajony mięśniak. Z przodu zwraca uwagę duża owiewka, która mocno nachodzi na parę LED-owych reflektorów. Wygląda to jak czapka zbyt mocno nasunięta na kocie oczy. I niestety tak też trochę działa, co szczegółowo opiszę dalej. Przednie koło ma słuszny rozmiar 15 cali i wyposażone jest w dwie tarcze hamulcowe, które robią od razu bardzo dobre wrażenie i budzą zaufanie.
Tylna część skutera zdominowana jest przez dużą jednostkę napędową, która niczym dorodna huba obrosła wahacz i 13 calowe koło wzdłuż i wszerz. Wszystkie elementy mechaniczne utrzymano w jednolitym,czarnym kolorze, więc laik będzie miał ogromny problem ze wskazaniem poszczególnych części silnika. Sporym zgrzytem stylistycznym są niestety dwa długaśne amortyzatory, które wyglądają jak zrobione ze sprężynek od starych długopisów i są przy tym bardzo niedyskretnie doklejone do reszty. Sytuację ratują wielkie tylne lampy, również wykonane w technologii LED.
Japońska technologia, niemiecki porządek
Widok, jaki rozpościera się przed oczami kierowcy, będzie miodem na serce zwolenników klasycznych rozwiązań. Kokpit utrzymano w uporządkowanym sznycie oraz stonowanej, szaro-niebieskiej kolorystyce. Dwa analogowe zegary przedzielone są sporym wyświetlaczem LCD, a całość otoczona jest ramką z materiału imitującego aluminium, który znajdziemy też na środkowej części kierownicy. Pod samą kierownicą znajdziemy dwa schowki, z których jeden jest zamykany i posiada gniazdo 12V. Charakterystycznym elementem jest cięgno hamulca postojowego pod lewą manetką. Skuter posiada tzw. system bezkluczykowy, który eliminuje konieczność sięgania do kieszeni, trzeba się go jednak nauczyć - inaczej czeka nas nerwowe kręcenie centralnym przełącznikiem.
Jest się czym odepchnąć
X-MAX 400 napędzany jest singlem o pojemności 395 cm3 i mocy 33 KM, spełniającym już normę EU4. Zapewnia bardzo dobre przyśpieszenie, które w ruchu miejskim stawia kierowcę Yamahy na bardzo uprzywilejowanej pozycji. Dobrze radzi sobie także przy wyprzedzaniu poza miastem, ale nie oczekujmy tu osiągów na poziomie dużego motocykla. Prędkość maksymalna skutera to licznikowe 140 km/h, przy której silnik kręci się na maksymalnych 7 tys. obr./min. Może to być prędkość podróżna na autostradzie, X-MAX 400 jedzie wtedy wciąż stabilnie i nie wężykuje. Realne średnie spalanie wynosi 4,5-5 litrów na 100 km, nieco więcej od tego deklarowanego przez producenta. Muszę jednak przyznać, że sam jestem trochę cięższy od statystycznego Kowalskiego, więc mogę zawyżać wyniki. 13-litrowy zbiornik paliwa oraz jego wlew umieszczono w tunelu między nogami kierowcy, co ułatwia tankowanie i usuwa ryzyko zalania schowka benzyną.
Sprężysty krok
Najmocniejsza strona X-MAXA 400 to zdecydowanie podwozie. Jest sztywne, ale wciąż bardzo komfortowe. Przednie koło ma 15 cali średnicy i znakomicie pokonuje nierówności. Skuter dobrze składa się w zakręty i nie powoduje nerwowości kierowcy - wszystko jest pod kontrolą. Znakomite są również hamulce - podwójna tarcza z przodu pewnie zatrzymuje pojazd na każdej nawierzchni, w czym pomaga skuteczny ABS. Ten zgrany zespół miałem okazję przetestować tuż przed kufrem sporego SUV-a, który nagle stanął dęba na środku pustej ulicy. O dodatkowy spokój ducha kierowcy dba również system kontroli trakcji, który hamuje zapędy tylnego koła na bardzo śliskiej nawierzchni, np. przy ruszaniu na mokrych pasach dla pieszych.
Ochrona nie do ruszenia
Szybę oraz rączki kierownicy można regulować (w dwóch pozycjach), dostosowując do potrzeb kierowcy, ale wymaga to użycia narzędzi. Tutaj pozwolę sobie na jedną myśl. W skuterach przeznaczonych na rynek europejski łatwa regulacja przedniej szyby powinna być jednym z podstawowych udogodnień. Pogoda jest u nas bardzo kapryśna, od skwierczącego upału do deszczu zacinającego w lodowatym wietrze. Ostatnie lato udowodniło, że praktycznie każdy dzień przynosi inne warunki. Mocowanie się z odkręcaniem śrub to bardzo kłopotliwa opcja. Idealne moim zdaniem rozwiązanie znalazła kiedyś Honda w nieprodukowanym już modelu Deauville 700 - szybę można było tam ustawiać z pozycji niemal “nakedowej” do “wysokoturystycznej” bez użycia narzędzi, jak również bez żadnych wymyślnych dźwigni. Prosty, samoblokujący się mechanizm dawał możliwość ustawiania pożądanej wysokości jednym ruchem ręki, nawet w czasie wolnej jazdy. Bardzo brakuje mi tej funkcjonalności we współczesnych skuterach, czyli pojazdach wybieranych często głównie dlatego, że oferują dobrą ochronę w każdych warunkach atmosferycznych. Szyba Yamahy, którą jeździłem, była ustawiona w wyższej pozycji, która bardzo dobrze chroni korpus. Przy moim wysokim wzroście głowa była jednak targana podmuchami powietrza skumulowanego nad jej górną krawędzią. Owiewki modelu X-MAX 400 są na wysokości zegarów uformowane w małe skrzydełka, przypominające uszy hipopotama. Nie spełniają jednak żadnej funkcji, poza stylistyczną. Gdyby były ciut większe i odpowiednio wyprofilowane, chroniłyby również dłonie. A tak, zimny wiatr i deszcz swobodnie hulają po rękawicach.
Bez poświęceń
Pozycja kierowcy jest wyprostowana i bardzo wygodna. Duża w tym zasługa szerokiej i świetnie uszytej kanapy z podparciem lędźwi, która na szczęście została zwymiarowana pod wyrośniętego, europejskiego jeźdźca. Skuter daje dużo miejsca na nogi, ale praktycznie uniemożliwia przyjęcie pozycji “chopperowej”, mimo, że posiada również pochyłe podesty. Są one jednak tak blisko kierowcy, że mogą z nich skorzystać wyłącznie osoby do okolic 160 cm wzrostu. Pod kanapą znajdziemy podświetlany schowek, w którym zmieszczą się dwa kaski i niewielka torba pomiędzy nimi. Po doposażeniu w kufer centralny dostępna więc będzie naprawdę imponująca przestrzeń bagażowa, która w połączeniu z dynamiką i wygodą użytkowania predysponuje X-MAXA także do dalszej turystyki.
Ciemność, widzę ciemność
Przeszkodzi w tym jednak podstawowa wada tego modelu, jaką jest niedostateczna jasność przednich reflektorów. Zestaw złożony z niewielkich lamp i odbłyśników jest mocno pochylony do przodu i dodatkowo przykryty nachodzącą owiewką, co ma swoje uzasadnienie w drapieżnej stylistyce skutera. Wiązka światła jest przez to szeroka, ale nie daje odpowiedniego wglądu w sytuację przed pojazdem. Nie przeszkadza to zbytnio w czasie jazdy po oświetlonych ulicach, ale w trasie odbiera pewność siebie i całą przyjemność z jazdy po zmroku, zmuszając do radykalnego zmniejszenia prędkości. Zupełnie niezrozumiałe jest też dla mnie ustawienie świateł drogowych. W praktyce wygląda to tak, że do średnio jasnej plamki świateł mijania dołącza nieco jaśniejsza, która wciąż jednak nie oświetla dostatecznie znaków drogowych, przydrożnych krzaków i wszystkiego tego, co życzylibyśmy sobie odpowiednio wcześnie zobaczyć.
Solidny zawodnik
Podsumowując, Yamaha X-MAX 400 to idealna maszyna dojazdowa i nie tylko, odnajdzie się również na dłuższych wycieczkach. Wpadka z oświetleniem może być dużym polem do popisu dla firm produkujących akcesoria i tak naprawdę jest jedyną obiektywną wadą tego skutera. Oczywiście nie wszystkim będzie pasowała jego nowoczesna i agresywna stylistyka, chociaż tu utrzymano ją w ryzach. X-MAX 400 kosztuje 29900 zł, więc cenowo plasuje się dokładnie pomiędzy Kymco Xciting 400i i Suzuki Burgmanem 400. Przemawia za nim świetne podwozie i sportowy styl, przy zachowaniu dużej wygody. Jest bardzo mocną pozycją w swojej klasie i punktem obowiązkowym jazd próbnych przy wyborze skutera dla siebie.
Dane techniczne:
Typ silnika | Jednocylindrowy, chłodzony cieczą, 4-suwowy, DOHC |
Pojemność | 395 cm3 |
Średnica x skok tłoka | 83,0 mm x 73,0 mm |
Stopień sprężania | 10,6 : 1 |
Moc maksymalna | 24,5 kW przy 7 000 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy | 36,0 Nm przy 6 000 obr./min |
Układ smarowania | Mokra miska olejowa |
Układ paliwowy | Wtrysk paliwa |
Układ zapłonu | TCI |
Układ rozrusznika | Elektryczny |
Skrzynia biegów | Automatyczna z pasem klinowym |
Spalanie | 4,18 l/100km |
Emisja CO2 | 96 g/km |
Podwozie | |
Układ przedniego zawieszenia | Widelec teleskopowy |
Skok przedniego zawieszenia | 110 mm |
Układ tylnego zawieszenia | Wahaczowe |
Skok tylnego zawieszenia | 107 mm |
Hamulec przedni | Podwójny, hydrauliczny tarczowy, Ø 267 mm |
Hamulec tylny | Hydrauliczny jednotarczowy, Ø 267 mm |
Opona przednia | 120/70-15 |
Opona tylna | 150/70-13 |
Wymiary | |
Długość całkowita | 2 185 mm |
Szerokość całkowita | 766 mm |
Wysokość całkowita | 1,415-1,465 mm (adjustable windscreen) |
Wysokość siodełka | 800 mm |
Rozstaw osi | 1 567 mm |
Minimalny prześwit | 90 mm |
Waga w stanie gotowym do jazdy | 210 kg |
Pojemność zbiornika paliwa | 13 litrów |
Zdjęcia: Bartłomiej Buczkowski
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeX-MAX 400. Niestety w przedziale 150-160km/h wystêpuje zjawisko wê¿ykowania. Wkurza to strasznie. Sprawdzi³em to na swoim skuterze oraz kolegi.... Szkoda...
Odpowiedz