Yamaha Stryker - antyfuria
Honda Fury nie spodobała się ludziom z Milwaukee. Ludziom z Yamahy najwyraźniej też, ponieważ niedawno motocyklowy świat obiegła informacja, że wypuszczą oni fabrycznego customa o pokojowo brzmiącej nazwie „Stryker”
Honda VT1300CX. Ta to narobiła zamieszania. Kiedy pojawiły się pierwsze oficjalne informacje i zdjęcia, ludzie po prostu oszaleli - nie tylko dziennikarze z przekrwionymi oczami i ludzie w ten, czy inny sposób powiązani z branżą motocyklową. Żeby chociaż owe szaleństwo ukierunkowane było w jednym, klarownym kierunku. Ale nie! Opinie były bardziej różnorodne, niż komentarze pod filmami na Youtube. Spodnie jednych stanęły w płomieniach, kiedy patrzyli na coś, co wczoraj widzieli w garażu wielkich brodaczy na Discovery. Inni chcieli osobie odpowiedzialnej za dopuszczenie tego czegoś do produkcji wydłubać śledzionę za pomocą patyczka lekarskiego. Honda VT1300CX wpadła w ręce także naszej redakcji i mogę stwierdzić, że to obecnie najbardziej spektakularny wizualnie motocykl fabryczny na rynku. A do tego całkiem przyzwoicie jeździ. Ludziom z Milwaukee bardzo się to nie spodobało. Ludziom z Yamahy najwyraźniej też, ponieważ niedawno motocyklowy świat obiegła informacja, że wypuszczą oni fabrycznego customa o pokojowo brzmiącej nazwie „Stryker”.
Kontakt wzrokowy
W tego typu motocyklach chodzi tylko o wygląd. Proszę mi wierzyć, jeżeli jakiś custom wyglądałby olśniewająco, a za napęd odpowiadałby w nim silnik ze szczoteczki do zębów, albo osioł, wszystko byłoby OK. Zresztą wystarczy przez chwilę przyjrzeć się motocyklom robionym na zamówienie w USA. Są to sprzęty konstruowane jedynie po to, aby młodzi chłopcy i ich ojcowie w kaszkietach odwracali się na ulicy. Z całą pewnością nie oferują dobrej ergonomii i komfortu nawet w śladowych ilościach. Zrobiłem Hondą Fury (często będziemy się do niej odwoływać) 500 km jednego dnia, praktycznie w jednym ciągu, w imię nauki i dziennikarstwa motoryzacyjnego. Podejrzewam, że łatwiejsze i mniej destrukcyjne dla ciała(a dokładniej pewnych jego części) byłoby pokonanie takiego dystansu na czworaka. Skoro estetyka i walory wizualne są tutaj najważniejsze, to Yamaha nie ma łatwego zadania. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze, ale nasuwa się niebezpieczne pytanie – czy to wystarczy?
Stryker (wbrew nazwie) na pewno nie jest tak szokujący, jak Fury. Tu nie chodzi nawet o gust, ale o wzrokowo potwierdzony fakt. Nawet w takim samym, jaskrawo niebieskim malowaniu wygląda jakby bardziej… typowo. Bez obaw, tatusiowie nadal będą odwracać odziane w kaszkiety głowy. Nie podoba mi się natomiast jedna rzecz. W Hondzie z wysokim, „łezkowym” zbiornikiem paliwa i ogromnym kołem, wyciągniętym na widelcu 20 metrów do przodu, wszystko było idealnie skomponowane. Yamaha, mimo, że z przodu ma dokładnie takie same, 21 calowe koło, jest bardziej zwarta i sprawia wrażenie przysadzistej. Być może następnym zdaniem doigram się sińca pod okiem w kolorze Yamahy, ale uważam, że wyglądem przypomina ona soft choppery z lat osiemdziesiątych. Oczywiście nie brak rzeczy znacznie ładniejszych, niż w Hondzie. Na przykład kokpit. Prędkościomierz też ma chromowaną obwódkę, ale wygląda stylowo i ładnie, nie jak zbiór nic nieznaczących cyfr namalowanych na kasku szturmowca z „Gwiezdnych Wojen”. Felgi i wydechy także cieszą oczy. Nie potrafię jednak zrozumieć, a tym samym wyjaśnić obecności tylnego „siedzenia”. Naprawdę, kto chce jeździć takim motocyklem we dwoje? Z sadzaniem jakiejkolwiek istoty ludzkiej na tylnym siedzeniu customa jest jak z jedzeniem swoich towarzyszy w wyprawie na biegun północny. Bez absolutnej konieczności nie powinno się tego robić. Yamaha jest też tak dumna z faktu, iż nie zastosowała takiej ilości plastiku, jak konkurencja, że sprecyzowała to dobitnie w materiałach prasowych. „Nie używamy taniego plastiku. Zamiast tego daliśmy prawdziwy, męsko-stalowy tylny błotnik”. Oni chyba nie żartują.
Jeździć też musi
Wypuszczanie w obecnych czasach na rynek motocykla, który tylko wygląda, byłoby wyjątkowo nierozsądne. Właściwości jezdne to temat, który w całym tym chromowanym, pstrokatym świecie customów zza oceanu nieco umyka na drugi plan. Jednostką napędową Yamahy Stryker będzie lekko przeprojektowany silnik z XVS1300 Midnight Star. Na potrzeby takiego motocykla silnik ten będzie w zasadzie idealny, jest on bowiem dobrym kompromisem pomiędzy niedźwiedzim widlakiem z XVS1900, a łatwym, przyjemnym i mocnym silnikiem z XVS950. Inżynierowie podłubali w silniku z „1300” i podnieśli moment obrotowy z 106 Nm na 111 Nm. Yamaha Stryker ma ogromny rozstaw osi, równy 1750 mm. To i tak o 55 mm mniej, niż w Hondzie Fury. Milimetrów jednak przybyło w szerokości tylnej opony, która jest w rozmiarze 210 mm. Oby ta niewielka zmiana nie odbiła się negatywnie na prowadzeniu. Na korzyść Yamahy działa cichy napęd pasem zębatym i zbiornik paliwa o 2,2 litra większy, niż w Hondzie. Na niekorzyść brak ABSu, który w Hondzie znajdował się w najbardziej wypasionej, genialnej wersji C-ABS. W Strykerze mamy dwie tarcze 310 mm przy każdym kole (przednia – 2 tłoczkowy zacisk, tylna 1 tłoczkowy). Na razie niewiadomo, czy ABS będzie dostępny jako opcja.
Yamaha - waleczne serce
Można dywagować bez końca o istocie motocykli tego typu, porównywać je, teoretyzować , ale ludziom z Yamahy trzeba przyznać jedną rzecz - decydując się na samo już zaprojektowanie takiego motocykla i wystawienie go przeciwko szokującej Hondzie VT1300CX, wykazali się ogromną odwagą. Po pierwsze dlatego, że Fury jest naprawdę rewolucyjnym podejściem do tematu fabrycznych cruiserów, którego nie podjął się nawet Harley-Davidson. Po drugie dlatego, że bardzo trudno będzie rywalizować Strykerowi z kipiącym kotłem radykalności i z „o kurcze! Taki jak w TV!”. Moim zdaniem (choć jest to teza oparta w głównej mierze na przemyśleniach i spekulacjach) Yamaha nie jest customem „tak bardzo”, jak Honda Fury. Sprawia raczej wrażenie dobrze poskładanego do kupy cruisera, który przy okazji wieloma elementami nawiązuje do motocykli robionych na zamówienie. Yamaha stworzyła motocykl ładny i (jeśli wierzyć zapewnieniom producentów) lepiej wykonany, a do tego muskularny w bardzo charakterystyczny, „yamahowaty” sposób. A to akurat bardzo dobrze. Konfrontacja między Fury a Strykerem będzie zacięta, niepozbawiona wytykania sobie najdrobniejszych niedomagań, a dzięki temu z pewnością ciekawa. Na dzień dzisiejszy nowa Yamaha jest przewidziana jedynie na rynek będący kolebką customów, czyli USA, ale przecież z Hondą Fury było dokładnie tak samo.
Silnik: chłodzony cieczą, 2 cylindrowy, widlasty, 1304 cm3, rozrząd SOHC |
Średnica i skok tłoka: 100x83 mm |
Stopień sprężania: 9,5:1 |
Zasilanie : wtrysk paliwa |
Moc: ok. 72 KM |
Moment Obrotowy: 111 Nm |
Zawieszenie przód: klasyczne teleskopowe, średnica goleni 41mm |
Zawieszenie tył: Monocross, 9stopniowa regulacja napięcia wstępnego |
Opona przód: 120/70/21 |
Opona tył: 210/40/18 |
Wysokość siedzenia: 670 mm |
Masa na sucho: 293kg |
Zbiornik paliwa: 15 litrów |
Komentarze 7
Pokaż wszystkie komentarzedla mnie extra. kupie
Odpowiedzzobaczcie fury po tuningu to rasowy chooper a ta yamaha to cruzer i nie ma startu polecam ogladnijcie http://www.youtube.com/watch?v=OXPUQDL_m5Q&feature=related ...
Odpowiedz"Po pierwsze dlatego, że Fury jest naprawdę rewolucyjnym podejściem do tematu fabrycznych cruiserów, którego nie podjął się nawet Harley-Davidson".-tu dostrzegam błąd Harley Davidson wyprodukował ...
OdpowiedzRocket nie jest w żaden sposób rewolucyjny. To Poprostu Sotfail z obciętym tyłkiem.
OdpowiedzYamaha poszła na łatwiznę. Trochę z Draga 1100, trochę z Rune'a i szczypta Warriora. Jeśli to ma być konkurencja dla VT 1300, to pardąsik ale nie wiem gdzie szpece od marketingu oraz projektanci ...
OdpowiedzPrzy Fury wygląda blado, niespójny stylistycznie, ociężały, nic nie wnoszący i nudny.
OdpowiedzWszystko fajnie, gdyby nie te obręcze odlewane, nie mogli szprych wrzucić? Podobne odlewy są w nowych chińskich 50, oczywiście jeśli o kształt chodzi :D Odlew to wygoda ale wg mnie psuje cruisera...
OdpowiedzTroche w tym racji,ale nie tracisz czasu na polerowanie kazdej szprychy z osobna i nie musisz sprawdzac naciagu szprych.Szerokosci!
Odpowiedz