Yamaha FZ1/FZ1 Fazer - Mr. Olympia
Yamaha powstała według najlepszej z możliwych zasad budowania motocykli – wziąć silnik z flagowego przecinaka i ucywilizować go na potrzeby nakeda, ale tylko trochę. Tak, żeby użytkownik się nie zabił
Kiedyś motocykle miały łatwiej. Wymagano od nich w zasadzie tylko jednego – aby czasami odpalały. Ale niestety jako że motocykle są częścią pewnego przemysłu, siłą rzeczy uległy one jego ewolucji. Nie od razu, ale uległy. Motocykl miał być szybki, mocny, zwinny, łatwy w prowadzeniu, zawsze przydatny. Lista życzeń rosła bardzo szybko. Wedle tej reguły w 1997 roku powstała Yamaha Fazer. Umiarkowana masa, umiarkowana pojemność, wystarczająca moc i kolosalny wachlarz zastosowań, od jeżdżenia na bazar po brzoskwinie, po wycieczki na inne kontynenty. Na szczycie koncernów motocyklowych zazwyczaj stoją dość mądrzy ludzie, którzy w tym przypadku ujrzeli eldorado. Fazer był złotym dzieckiem. Stale ulepszany i unowocześniany w 2001 roku urósł. FZS1000 oferował wszystko to, co sześćsetka, ale szybciej. Sukces nie był tak spektakularny jak w przypadku FZS600, ale Yamaha nie musiała się martwić o statystyki sprzedaży. Po pięciu latach przyszedł czas na postęp, który przybrał formę FZ1. Nowe, „ale jestem modny i przystojny” wzornictwo + silnik wprost z nowej R1, zasilany wtryskiem. Encyklopedyczna recepta na hit? Nie do końca. Rzesza motocyklistów, która planowo miała oszaleć na punkcie nowego, dużego Fazera, okazała się mniejsza, niż przypuszczano.
Mr. Olympia
Patrząc na FZ1 patrzysz na laureata konkursu „Mr. Olympia”. Zbiornik paliwa przypomina nasycony odżywkami, ale całkowicie pozbawiony tłuszczu korpus kulturysty. Zresztą cały motocykl jest zgrabny w każdym milimetrze. Z której strony by nie spojrzeć, FZ1 wygląda świetnie. Z przodu w oczy kłuje (prawie dosłownie) lampa przypominająca łeb transformera. Z tyłu ogromna opona 190mm i futurystyczne światła, z boku ciasno siedzący w grzbietowej, czarnej ramie silnik. Całe „wow” psuje wydech o kształcie i wielkości czajnika bezprzewodowego. Niemniej jednak, w kwestii nowoczesnego wzornictwa, Yamaha FZ1 góruje nad konkurencją, choć nowe Kawasaki Z1000 czy Honda CB1000R solidnie depczą jej po piętach. FZ1 Fazer wyposażona w półowiewkę, oprócz samego faktu posiadania owiewki, ma nieco większy i mniej zadarty zadupek. Yamaha dzięki niemu nie staje się dwu osobowym hiper turystykiem, ale o tym za chwilę.
Zajęciu miejsca za sterami towarzyszy uczucie, że właśnie usiedliśmy na czymś naprawdę mocnym. Nie wiem, czy istnieje coś takiego, jak współczynnik pozytywnych odczuć po objęciu zbiornika paliwa udami, ale FZ1 ma go na bardzo wysokim poziomie. Niektórzy mają problemy z przyzwyczajeniem się do kierownicy, której nadano dość niespotykaną formę. Prosty dragbar na wysokich riserach to ewenement w klasie naked, ale nie ma problemów z jego użytkowaniem, a dodatkowo wzmaga on bojową pozycję. Zadupek, a co za tym idzie, siedzenie pasażera jest niewielkie, ale turystykę we dwoje da się uprawiać w rozsądnym zakresie. Istnieje wprawdzie wersja GT, której cechą charakterystyczną są pełne owiewki, ale daleką turystykę inni po prostu potrafią uprawiać lepiej. Półowiewka Fazera jest ładna i tą funkcję pełni najlepiej. Od strony praktycznej i użytkowej szyba (można dokupić wyższą) jest zdecydowanie za niska i za wąska, powodując turbulencje wokół kasku.
Duża klatka, mały ptaszek?
Sinik napędzający FZ1 jest słaby i powoduje ledwo wyczuwalne przyspieszenia. To oczywiście kłamstwo, bowiem silnik w FZ1 jest lekko skastrowaną jednostką z R1, która, no cóż, zmusiła wielu do wyprania spodni. Nie jest to silnik tak wariacki jak zasilany gaźnikami piec z maniakalnej, pierwszej R-Jedynki, ale nazwanie 150 KM w nakedzie skromną wartością byłoby przesadą. W FZS1000 użytkownicy narzekali na „dziurawe” oddawanie mocy. Wtrysk paliwa w FZ1 udaremnia wysunięcie takiej tezy. Moc 150 KM okazuje się łatwo dozowalna, czego głównym powodem jest precyzyjnie działający rollgaz. Charakterystyka silnika jest nieco odmienna od innych wysoko litrażowych big bikeów. Mimo, że silnik ciągnie płynnie od samego dołu skali obrotów, to na prawdziwy wybuch mocy trzeba trochę poczekać. W trochę bardziej oldschoolowych konkurentach można sprawnie jeździć nie przekraczając 4000 obr/min. Fazera trzeba trochę pokręcić, ale odwdzięczy się nam z nawiązką. Przy szybkim sprincie spod sygnalizacji świetlnej od 6 tys. obrotów czuć nadchodzącą eksplozję, a przy 8000 obr/min po prostu unosi przednie koło. Wysoko.
Po startach spod świateł człowiek zaczyna myśleć o hamulcach. Tutaj podobnie jak silnik, pochodzą one z R1, a to oznacza, że zatrzymają nawet następujące po sobie pory roku. Przedni hebel na który składają się dwie ogromne tarcze 320mm i zaciski 4 tłoczkowe trochę cierpi na brak wyczucia, ale ubranie przewodów w stal powinno załatwić sprawę. Inżynierom Yamahy udało się sprawić, że zawieszenie w fabrycznej konfiguracji daje się przystosowane do łojenia na zakrętach i jednocześnie odpowiednio komfortowe, kiedy nie masz akurat ochoty sprawdzać, jak szybko można stracić prawo jazdy na publicznych drogach. Motocykl jest muskularny, ale nie przesadnie obfity, co ułatwia walkę z korkami. Mokra masa wynosząca około 220 kg nie stawia może Yamahy na równi z sportowymi sześćsetkami, ale motocykl daje się przyjemnie sterować przy niskich prędkościach i manewrach parkingowych. Poza tym, bardzo podobną masą charakteryzuje się Yamaha FZ6, która ma 52 KM mniej. Jak już pisałem wcześniej, do szybszej jazdy fabryczne ustawienia zawieszeń są w porządku, ale w razie potrzeby można je zmienić pod siebie (przód ma pełną regulację, z tyłu napięcie wstępne i odbicie). Ultra finezyjnemu pokonywaniu winkli szkodzi trochę opona o szerokości 190mm, ale nie jest to nic w żaden sposób dramatycznego, po za tym dobrze, a nawet bardzo dobrze wygląda na postoju.
Nowy Kilofazer
Na temat rywali FZ1 i ogólnie tego, co dzieje się w środowisku dużych, mocnych nakedów można by napisać pracę dyplomową i recytować ją w pomieszczeniu pełnym wąsaczy w beżowych swetrach. Gdzie nie spojrzeć, tam Yamaha ma swoich konkurentów. Konkurentów, którzy do walki stają na wiele różnorodnych sposobów. Weźmy np. takiego Bandita 1250. Jest tańszy, pali nieco mniej, ma słabszy górny zakres obrotów, ale większe „boom!” na dole, jest zdecydowanie bardziej stonowany stylistycznie. Nowa Honda CBF1000 bardzo się stara, ale nigdy nie będzie tak ekscytująca jak inni. W przeciwieństwie do Kawasaki Z1000, które od momentu premiery było łobuzem w czapce daszkiem do tyłu, który ciągnie dziewczyny za warkocze i wrzuca im dżdżownice za bluzki. Yamaha ze swoją mocą 150 KM grzeje miejsce w tej silniejszej części zawodników, a tam czyha B-King. To mocne bydlę, a przy tym dość cywilizowane i zaskakująco łatwe w prowadzeniu, choć wielu uważa, że pozycjonowanie go jako bezpośredniego rywala Yamahy jest wątpliwe. FZ1 to motocykl, który potrafi odnaleźć się w każdej dziedzinie, ale w żadnej z nich nie błyszczy. Nadal wygląda fantastycznie, ale dziś już tak nie szokuje, ma mocny, lubiący obroty silnik, ale istnieją trochę lepsze, bardzo dobrze się prowadzi, a zawieszenia mają pokaźny zakres regulacji, ale można znaleźć zwinniejsze motocykle. FZ1 Fazer z owiewką trochę zwiększa komfort podróżowania, ale inni robią to wyraźnie lepiej. Jest tu jednak jedna bardzo poważna zaleta. Yamaha powstała według najlepszej z możliwych zasad budowania motocykli – wziąć silnik z flagowego przecinaka, ucywilizować go, ale tylko trochę, na potrzeby Takeda. Na tyle żeby użytkownik się nie zabił i wsadzić do motocykla z wyprostowaną pozycją za sterami i obranego z owiewek. Taka ideologia może się podobać. Dodatkowo jej wynikiem jest naprawdę dobry motocykl.
Wady:
Stosunkowo wysokie zużycie paliwa – Zbiornik o pojemności 18 litrów opróżnia się dość szybko, nawet bardzo szybko, zwłaszcza, jeśli silnik jest ostro pałowany. Wtedy 13 litrów na setkę to nic nieprawdopodobnego. Na szczęście, jeśli zachować podstawowe zasady eco-ridingu można zejść do 5,5 litrów.
Wrażliwe elementy nadwozia – Chodzi o mocowania niektórych plastików (głównie czaszy w FZ1 Fazer), delikatny lakier w okolicach kokpitu i dolnej części zbiornika paliwa.
Wydech – nie jest w żaden sposób negatywny praktycznie, ale po prostu katastrofalnie paskudny.
Owiewka w FZ1 Fazer – zgrabna, agresywna, zadziorna, ale nie chroni jeźdźca tak, jak powinna. Przepuszcza sporo wiatru w stronę kasku, przy którym tworzą się duże turbulencje. Wyższa akcesoryjna bardzo wskazana.
Elastyczność silnika – nie chodzi o to, że R-jedynowski piec jest słaby, bo zrywa skalp, jeśli się go o to poprosi, ale od litra chciałoby się większej elastyczności. Ta potrzeba objawia się przy wyprzedzaniu, kiedy lepiej po prostu zrzucić bieg w dół, niż nabierać prędkości na aktualnym przełożeniu.
Zalety
Wygląd – być może to błaha zaleta, ale Yamaha FZ1 wygląda naprawdę, naprawdę dobrze. Kłuje zadziorną stylistyką niczym higienistka Igłą strzykawki w ramię pięciolatka.
Silnik – owszem, można odnieść wrażenie, że przydałaby się lepsza elastyczność, ale 150 KM robi swoje, dodatkowo oddawane są one w bardzo precyzyjny i łatwy do kontrolowania sposób.
Zawieszenie – już fabryczne nastawy nie zmuszają do dłubania w zawiasie nawet, jeśli nosimy się z zamiarem szybkiej jazdy po zakrętach. Oczywiście możliwość taką mamy.
Uniwersalność – ten motocykl jest doskonałym sprzętem na co dzień. W mieście, zwłaszcza w korkach, jest wąski, zwinny, nie za ciężki, a pod światłami niewiele rzeczy może go zestresować. Owiewka nie czyni z FZ1 Fazer turystycznej gwiazdy, ale w wypadach za miasto sprawdza się OK. Kanapa jest wygoda, pozycja za sterami także i zabrzmi to dziwnie, ale dobrze się siedzi w tym motocyklu.
Pigułka zakupowa
FZ1 to nie promocyjna, cenowa okazja za 12 tys., a jeśli taką znajdziemy, to wielce prawdopodobne, że kiedyś w przeszłości wjechała w budkę z hot-dogami. 22-25 tysięcy jest rozsądnym przedziałem cenowym, w którym można rozglądać się za zdrowym motocyklem. Sporo Fazerów lata bądź latało po torze, dlatego oględziny warto zacząć od wyszukania ewentualnych dowodów na takie użytkowanie. Skrzynia biegów pracuje bardzo płynnie i miękko. Każdy stuk, trzask itd. to potwierdzenie sadystycznego traktowania. Warto szukać egzemplarzy z przewodami hamulcowymi w stalowym oplocie, tudzież zamontować je w upatrzonej sztuce. Znacznie podnoszą one komfort i efektywność hamowania. Przy zakupie koniecznie trzeba sprawdzić stan plastików, zwłaszcza przy FZ1 Fazer. Czasza lubi „popuszczać” w niektórych miejscach, co niekoniecznie jest oznaką dzwona, ale zwykłą, typową wadą.
Dane techniczne
Silnik | |
Typ | 4-cylindrowy, 4-suwowy w układzie rzędowym |
Rozrząd | DOHC |
Pojemność | 998 ccm |
Śr. x skok tłoka | 77.0 x 53.6 mm |
Stopień sprężania | 11.5:1 |
Moc maksymalna | 110.3 kW (150 KM) przy 11,000 obr/min |
Moment obrotowy | 106.0 Nm (10.8 kg-m) przy 8,000 obr/min |
Smarowanie | Z mokrą misą olejową |
Zasilanie | Wtrysk paliwa |
Sprzęgło | Mokre, wielotarczowe |
Zapłon | Cyfrowy |
Rozruch | Elektryczny |
Skrzynia | 6-stopniowa o stałym zazębieniu |
Końcowe przeniesienie napędu | Łańcuch O-ring |
Przełożenie wstępne | 1.512 |
Przełożenie końcowe | 2.647 |
Przełożenia biegów (kolejno 1- 6) | 2.533, 2.062, 1.762, 1.522, 1.350, 1.208 |
Podwozie | |
Rama | Aluminiowa, ze spawanych profili aluminiowych |
Zawieszenie przód | Widelec USD o pełnej regulacji |
Skok widelca | 130 mm |
Zawieszenie tył | Aluminiowy wahacz wzmocniony górnym zastrzałem |
Skok wahacza | 130 mm |
Kąt główki ramy | 65 stopni |
Wyprzedzenie | 109 mm |
Hamulce przód | Dwie pływające tarcze Ø 320 mm |
Hamulce tył | Pojedyncza tarcza Ø 245 mm |
Opona przód | 120/70 ZR17 M/C (58W) |
Opona tył | 190/50 ZR17 M/C (73W) |
Wymiary i masy | |
Długość | 2,140 mm |
Szerokość | 770 mm |
Wysokość | 1,205 mm |
Wysokość siodła | 815 mm |
Rozstaw osi | 1,460 mm |
Prześwit | 135 mm |
Masa sucha | 198 kg |
Pojemność baku / rezerwa | 18 / 3,4 litra |
Ilość oleju | 3,8 litra |
Komentarze 4
Pokaż wszystkie komentarzeTrochę póżny komentarz względem artykułu ale nie mogłem się powstrzymać - FZS 1000 - dzurowe oddawanie mocy ? Chyba(na pewno) autor nie jeździł na poprawnie zestrojonym starszym ...
OdpowiedzŚwietny art. Pojawiło się kilka literówek "(...)konfiguracji daje się przystosowane do łojenia na (...)" i "(...)na potrzeby Takeda(...)" Ale to szczegóły. Moim zdaniem Fazer to świetny ...
OdpowiedzW tajemnicy Ci powiem, że mam B12 i w porównaniu do niego, FZ1 ma bardziej "sportowo-plastikowo-ścigaczową" charakterystykę. B12 skalpuje Cię od 2000 obr/min, ale w FZ1 masz bombę atomową w górnej skali obrotów.
Odpowiedzhttp://allegro.pl/volvo-b12-1-wlasciciel-serwisowany-superstan-i1196495514.html jak to diesel, od 2000 do 3500 ciągnie a potem bieda :)
Odpowiedzw jakich latach był produkowany ten model ?? Słyszałem, że palą olej jak głupie... czy to tylko gaźnikowce, czy każdy fazer tak ma ?
OdpowiedzTo żle slyszaleś bardzo udany motocykl, zresztą jak każda yamaha. Artykul jak zwykle bardzo dobry
OdpowiedzZ tym wtryskiem i zasilaniem to nie do końca tak super. Gaźnikowce wymagały precyzyjnej regulacji i dobrego paliwa, bo inaczej lubiły lekko zgłupieć. A wtryskowce były ciekawe, bo niektóre sztuki ciągnęły równiutko (taka była moja), inne miały jakąś chwilę do namysłu przy np. 4000 obr/min. Nie wiem czemu tak było, ale przyczyną mogło być różne strojenie na różne kraje (np. USA).
OdpowiedzBardzo dobry artykuł. Fzaer w pigule. Mój z 2008 roku ma pełen pakiet GT, dwa kufry 30.000 km i nic z nim się nie dzieje - zastanawiam się czy nie dać mu u mnie "dożywocia" znam w nim każdą śrubę a...
Odpowiedz