tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Wyścigi motocyklowe FIM EWC to polska specjalność. Dlaczego ich nie oglądasz?
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
motul belka 950
NAS Analytics TAG
motul belka 420
NAS Analytics TAG

Wyścigi motocyklowe FIM EWC to polska specjalność. Dlaczego ich nie oglądasz?

Autor: Mick Fiałkowski 2023.07.10, 18:30 Drukuj

FIM EWC, czyli motocyklowe mistrzostwa świata w wyścigach długodystansowych to seria, która od lat jest bliska polskim sercom. To także cykl, który ma jedną, bardzo dużą wadę. Jaką i jak ją wyeliminować?

Wyścigi 24-godzinne to dla producentów samochodów, motocykli, części i akcesoriów najlepszy sprawdzian wytrzymałości oraz niezawodności ich produktów. Samochodowy wyścig w Le Mans to jedna z największych imprez w świecie motorsportu, a mistrzostwa świata FIA WEC to dziś tętniący życiem cykl z wyścigami w każdym zakątku globu i producentami samochodów walącymi na pola startowe drzwiami i oknami.

NAS Analytics TAG

Dlaczego więc tak samo nie jest w przypadku wyścigów motocyklowych? Oczywiście francuskie klasyki, Le Mans i Bol d’Or, to nadal szalenie popularne w tym kraju wyścigi, które przyciągną na trybuny tłumy kibiców, ale poza Francją długi dystans w motocyklowym wydaniu to dyscyplina niszowa.

My, Polacy, kochamy FIM EWC, bo mamy w tej serii bardzo bogatą, ponad dwudziestoletnią historię, zaczynając od przygód Tomka Kędziora i Alka Dubelskiego w barwach Phase One, przez Poland Position z Adamem Badziakiem i Pawłem Szkopkiem w składzie, aż po ścigające się dzisiaj w MŚ i walczące o podia ekipy LRP Poland i Wójcik Racing Team.

Mimo wszystko długi dystans nadal pozostaje w Polsce sportem niszowym, zarówno jeśli chodzi o motocykle, jak i samochody, bo przecież niedawne zwycięstwo polskiego zespołu Inter Europol Competition w Le Mans w klasie LMP2 także wcale nie odbiło się w kraju szerszym echem. Podobnie jak wcześniejszy triumf w Spa Roberta Kubicy.

Podobnie jest w wielu innych państwach. Oczywiście branża motocyklowa jest nieporównywalnie mniejsza niż samochodowa, ale przecież - niezależnie od serii - wyścigi na dwóch kołach są bez wątpienia bardziej widowiskowe i zacięte, niż te na czterech.

Czego więc brakuje FIM EWC? Moim zdaniem różnorodności. O ile wyścigi 24-godzinne są tym najtrudniejszym sprawdzianem dla człowieka i maszyny, o tyle - nie oszukujmy się - są także najtrudniejsze do śledzenia dla kibiców siedzących przed telewizorami.

Tutaj idealnie sprawdzają się ośmiogodzinne sprinty, które dużą popularnością cieszą się także w wersji samochodowej. Niestety, obecnie w kalendarzu FIM EWC mamy tylko jeden taki wyścig. Co gorsza, to wyścig w Japonii, a na wyjazd tam większości etatowych ekip po prostu nie stać. Tym sposobem Suzuka 8 Hours to trochę dziwny twór, w którym raptem kilka ekip z FIM EWC walczy z masą lokalnych zespołów.

Jeszcze kilka lat temu mieliśmy w kalendarzu świetne "ósemki" na fajnych, leżących blisko Polski torach Slovakiaring czy Oschersleben. Komu to przeszkadzało?

Niestety, dzisiaj kalendarz FIM EWC składa się tak naprawdę z trzech wyścigów 24-godzinnych (nieosiągalnej dla większości ekip Japonii nie biorę pod uwagę), a to w przypadku serii o randze mistrzostw świata też nie jest optymalnym rozwiązaniem.

Niestety, wyścigi długodystansowe nie przyciągają na trybuny tylu kibiców, co MotoGP czy F1, dlatego organizatorzy FIM EWC nie mogą liczyć na duże opłaty od torów, którymi mogliby pokryć ekipom koszty wysyłki sprzętu na rundy na drugim końcu świata. Wyjątkiem był w 2019 roku wyścig na torze Sepang w Malezji, ale kolejne jego edycje pokrzyżowała pandemia.

Organizatorzy FIM EWC kilka lat temu zdecydowali się zresztą na odważny eksperyment. Zamiast od wiosny do jesieni, postanowili kolejne sezony MŚ organizować od jesieni do wiosny. W teorii idea była genialna, choć żywcem zaczerpnięta z wyścigów samochodowych.

Weźmy np. cykle European Le Mans Series, F4 czy F3. Wszystkie mają swoje azjatyckie odpowiedniki, w których kierowcy mogą ścigać się zimą, gdy nie pozwalają na to warunki w Europie. W efekcie zyskują wszyscy; zawodnicy mogą jeździć cały rok, a zespoły (w tym wiele europejskich) zarabiać także zimą na wystawianiu i serwisowaniu aut w Azji.

Harmonogramu tego nie przerwała nawet pandemia. Zamiast jeździć na odległe tory do Malezji czy Japonii, w ostatnich latach ścigano się głównie w Dubaju i Abu Zabi, ale interes nie przestał się kręcić nawet na chwilę.

Organizatorzy FIM EWC wyczuli pismo nosem i postanowili upiec dwie pieczenie na jednym ogniu; połączyć ściganie w Europie latem z Azją w zimę i opakować to wszystko w jedne mistrzostwa trwające od jesieni do wiosny. Gdyby wypaliło, byłoby genialnie.

Niestety, mimo szumnych zapowiedzi, przez kilka lat nie udało się zorganizować zimowego wyścigu poza Europą. Aż do 2019 roku, ale nawet wtedy była to tylko Malezja. Jakby tego było mało, kolejna i ostatnia runda tamtego sezonu miała odbyć się prawie pół roku później, bo wiosną w Le Mans.

Do dzisiaj, na myśl o tamtych eksperymentach, mam poczucie niewykorzystanego, choć ogromnego potencjału, ale też zdaję sobie sprawę, że rynek motocyklowy jest po prostu mniejszy niż samochodowy.

Z drugiej strony to wszystko nadal w niczym nie przeszkadza w zorganizowaniu jeszcze jednego lub dwóch wyścigów ośmiogodzinnych w środku lata w Europie.

Tutaj znów jednak powraca problem budżetów. Szef jednej z ekipy MotoGP powiedział mi kilka lat temu, że dla nich im więcej wyścigów tym lepiej, bo każdy dodatkowy start to dodatkowe pieniądze od organizatorów.

Te pieniądze nie biorą się jednak znikąd, a bezpośrednio z wysokich opłat od torów oraz z bardzo drogich praw telewizyjnych. FIM EWC nie może liczyć ani na jedno ani na drugie, a co za tym idzie dofinansować zespołów, dla których więcej wyścigów wcale nie jest dobrą wiadomością.

Rozumiem argument, że więcej wyścigów to większe koszty, których przecież nie pokrywają organizatorzy. Druga strona medalu jest taka, że dzisiaj trudno jest z pewnością stworzyć i utrzymać zespół, który wyjeżdża na tor trzy razy w roku.

Ekipy samochodowe są w dużo lepszej sytuacji, bo tego typu wyścigów i przeróżnych mistrzostw jest po prostu więcej, dzięki czemu wyścigowa machina dłużej jest w ruchu.

Gdyby jednak zespoły motocyklowe w EWC ścigały się częściej, miałyby w rękach lepsze argumenty w rozmowach z potencjalnymi sponsorami, bo przecież więcej wyścigów, to większa ekspozycja w mediach, a ta oznacza większe środki, które można byłoby przeznaczyć zarówno na utrzymanie, jak i rozwój teamów.

Póki co cały czas mam poczucie, że tylko trzy wyścigi 24-godzinne to zdecydowanie za mało reprezentacyjny kalendarz dla serii mającej rangę mistrzostw świata. Może jednak warto zastanowić się nad rezygnacją z któregoś z nich, aby wcisnąć do kalendarza jeszcze jeden lub dwa wyścigi ośmiogodzinne w Europie?

Bardzo chciałbym powrotu Estoril, Portimao, Slovakiaringu albo Oschersleben, ale biorąc pod uwagę obecne umowy, a także sytuację na rynku, raczej trudno o taki scenariusz.

Tym sposobem jako kibice zostajemy więc z trzymiesięczną dziurą w kalendarzu pomiędzy Spa a Bol d’Or, bo przecież większość ekip nawet nie marzy o wyprawie do Japonii.

Dziurą w najlepszym momencie roku, bo przecież lato to nie tylko najlepsze warunki pogodowe do ścigania, ale także czas w którym w sporcie dzieje się zdecydowanie mniej, niż wiosną i jesienią, chociażby z uwagi na przerwy we wszelkich rozgrywkach ligowych.

Jeden lub dwa wyścigi "sprinterskie" z pewnością nie tylko urozmaiciłyby rywalizację, ale także otworzyłyby serię na potencjalnie nowych kibiców, którym zdecydowanie łatwiej byłoby utrzymać uwagę przez osiem zamiast dwudziestu czterech godzin.

Nie wiem czy FIM EWC w obecnym formacie rzeczywiście potrzebuje "naprawy", ale jeśli seria chce wypłynąć na szersze wody, powinna zastanowić się nad zmianą formatu opartego na wyścigach 24-godzinnych.

Zgadzacie się ze mną?

 

NAS Analytics TAG


NAS Analytics TAG
Zdjęcia
NAS Analytics TAG
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Ścigacz.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z komentarzy łamie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usunięty. Uwagi przesyłane przez ten formularz są moderowane. Komentarze po dodaniu są widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadającym tematowi komentowanego artykułu. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu Ścigacz.pl lub Regulaminu Forum Ścigacz.pl komentarz zostanie usunięty.

motul belka 420
NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualności

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep Ścigacz

    motul belka 950
    NAS Analytics TAG
    na górę