Wypadek policjanta. Wywróci³ siê na motocyklu przez rozsypany ¿wir. Kto ponosi odpowiedzialno¶æ?
W ostatni dzień sierpnia 26-letni funkcjonariusz z Ostrowa Wielkopolskiego wpadł w klasyczną pułapkę, który zna praktycznie każdy motocyklista, nawet z nieznacznym stażem. Chodzi o rozsypany na łuku drogi żwir.
Policjant nie odniósł obrażeń, a jedynie potłukł się i uszkodził motocykl. Warto w tym miejscu przypomnieć o przysługującym każdemu zmotoryzowanemu prawie do ubiegania się o odszkodowanie. Od kogo?
Jadący po służbie policjant stracił przyczepność na łuku drogi Okopowej w Ostrowie Wielkopolskim i zaliczył typową "glebę". Na szczęście prędkość była niewielka i mężczyzna nie odniósł obrażeń, a jedynie potłukł się i mocno poobijał motocykl.
Funkcjonariusz wezwał na miejsce zdarzenia swoich kolegów, którzy po stwierdzeniu, że policjant jest trzeźwy oraz zbadaniu okoliczności wypadku, odstąpili od dalszych czynności i jedynie pouczyli 26-latka.
Warto zauważyć, że poszkodowany policjant nie wezwał karetki i nie skorzystał z przysługującego mundurowym (w przypadku każdej kolizji) prawa do pełnoprawnego zwolnienia lekarskiego. Postawa policjanta jest na pewno godna pochwały, natomiast nas interesuje w tej sprawie również aspekt ewentualnego odszkodowania. Jak widać, tego typu zdarzenie drogowego może zdążyć się każdemu. Kto ma teraz ponieść koszt naprawy motocykla, jeśli pojazd nie miał AC?
Pierwszym krok polega na ustaleniu, kto jest zarządcą odcinka drogi, na którym doszło do uszkodzenia motocykla. Może być nim Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (drogi krajowe, ekspresowe, autostrady), urząd powiatu (drogi powiatowe), oraz urząd gminny, który sprawuje pieczę na drogami gminnymi. W przypadku trudności z ustaleniem zarządcy wystarczy zwrócić się z zapytaniem do policji, urzędu miasta, powiatu lub gminy.
Po skompletowani dokumentów i przedstawieniu ich zarządcy, organ ma 30 dni na uznanie lub odrzucenie żądania odszkodowania. Oczywiście urzędnicy nie analizują takich spraw samodzielnie, ale konsultują się z ubezpieczycielem, bo każda droga jest przez dany urząd ubezpieczona. To dobre wieści. Ale są tez złe.
Niestety to na kierowcę spada konieczność udowodnienia, że szkoda okazała się wynikiem nieuprzątniętej nawierzchni. W związku z tym potrzebujesz jak najwięcej materiału dowodowego. Co należy zebrać i jak przygotować?
Po pierwsze, najlepiej uzyskać dokument innej instytucji państwowej, czyli notatką z miejsca zdarzenia, którą wystawia policja. Kiedy funkcjonariusze wreszcie pojawią się na miejscu, trzeba zadbać, aby opis zdarzenia był dokładny, a w protokole znalazła się informacja o przyczynie uszkodzenia motocykla, tj. dziurze w asfalcie czy innym defekcie nawierzchni.
Kolejna sprawa to dokumentacja fotograficzna obrazująca fragment zabrudzonej nawierzchni, z którego powodu doszło do usterki pojazdu. Wystarczą zdjęcia robione telefonem, ale pamiętaj, że trzeba sfotografować również szkody motocykla.
Warto wiedzieć, że sprawę można sobie nieco uprościć pobierając wzór wniosku o odszkodowanie. Skąd go wziąć? W tym przypadku instytucje państwowe wychodzą obywatelom naprzeciw i publikują stosowne dokumenty na swoich stronach internetowych (zarządcy drogi).
Druki powinny być też dostępne w siedzibie instytucji. Szkodę można zgłosić pisemnie wysyłając pocztą albo elektronicznie na adres e-mail instytucji. Jeśli to możliwe, warto pofatygować się osobiście do urzędu, co pozwoli uzyskać potwierdzenie złożenia dokumentów. Namiary są dostępne na stronie internetowej danego organu administracji.
Aby ustalić kwotę odszkodowania, o którą będziesz się ubiegać, potrzebujesz również kosztorysu naprawy. Z jego uzyskaniem nie będzie problemu, bo dostaniesz go wraz z fakturą w każdym serwisie motocyklowym, w który pojazd oczekuje na naprawę.
Dobrym pomysłem jest skorzystanie z pomocy rzeczoznawcy, który może wystawić stosowne orzeczenie. To oznacza wyższe koszty, ale taki dokument trudniej podważyć niż diagnozę mechanika.
Inna sprawa, że zarządcy bronią się nogami i rękami przez uznaniem tego typu roszczeń i sprawa może trafić do sądu. Czy warto? To temat na szerszą dyskusję. Niektórzy, a może nawet większość, uzna że lepiej wyłożyć kasę z własnej kieszeni i mieć spokój, bo wolą jeździć niż przesiadywać po sądach, użerać się z biurokratycznym aparatem.
Może i tak, ale pamiętajmy, że to właśnie dzięki osobom, które podejmują walkę, inni łatwiej uzyskują odszkodowania. Chodzi też o to, żeby nie odpuszczać urzędnikom i korzystać ze swoich praw.
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeFajnie, ze sie chlopakowi nic nie stalo, a i z calego zdarzenia moze bedzie jakis pozytek. Otoz, kiedy paciaka zalicza funkcjonariusz/sedzia/posel itp, to nikt mu z automatu nie wpisuje ...
Odpowiedz