Przed nami dziewiąta runda mistrzostw świata motocykli produkcyjnych. Tym razem karuzela wyścigowa przenosi się do Stanów Zjednoczonych na słynny tor Laguna Seca. Wystartują tutaj wyłącznie zawodnicy klasy Superbike. Supersporty oraz puchary mają już wakacyjną przerwę do której najmocniejsza klasa dołączy po rundzie w Stanach.

Przyglądając się tegorocznym rozgrywkom zapewne nie zaskoczymy nikogo stwierdzeniem, że w roli faworyta widzimy tutaj zawodników fabrycznej ekipy Kawasaki. Sykes wygrywał już w Kalifornii, a Jonathan Rea to absolutny lider klasyfikacji generalnej. Na obiekcie tym świetnie radzi sobie jednak od lat Ducati, będąc producentem z największą liczbą zwycięstw na Laguna Seca (włoskie maszyny wygrywały tutaj 12 razy, a wszyscy pozostali producenci razem wzięci - 14). Do tego ekipa Ducati ma dwóch bardzo szybkich zawodników - Chaz Davies i Davide Giugliano. Z uwagi na doświadczenie ważnym graczem może być również Nicky Hayden. Z pewnością czekają nas interesujące zmagania.

Tor Laguna Seca jest bardzo wymagający dla maszyn i ludzi. Mamy tutaj gwałtowne zmiany kierunków oraz duże zmiany obciążeń na które wyeksponowane są zarówno opony przednie, jak i tylne. Tor Mazda Raceway Laguna Seca, bo tak brzmi pełna nazwa tego obiektu zbudowany został w roku 1957, ale wcześniej od sześciu lat w miejscu tym rozgrywane były wyścigi. Długość pętli to 3610 metrów, a szerokość to 15m. Okrążenie obejmuje 7 lewych i 4 prawe zakręty. Najdłuższa prosta liczy 453 metry, a ruch na torze odbywa się odwrotnie do ruchu wskazówek zegara. Obiekt w latach 2005-2006 przeszedł ostatnią modernizację, która obejmowała rozbudowę wybiegów żwirowych, wymianę krawężników, wydłużenie prostej startowej oraz poprawienie infrastruktury służącej bezpieczeństwu.

Laguna Seca to fascynujący tor lubiany przez kierowców, ale jednocześnie stawia on zawodnikom wysokie wymagania. Poza zmianami prędkości i kierunków w różnych konfiguracjach na uczestników rywalizacji czekają także zmiany wysokości. Szczególnym wyzwaniem jest prosta startowa, która kryje w sobie dwie lekkie zmiany kierunku, a osiągane tam prędkości dochodzą do 270 km/h.

Dla nas runda WSBK w USA będzie o tyle bardziej emocjonująca, że zobaczymy w niej Polaka. Paweł Szkopek - bo o nim rzecz jasna mowa - na krętym torze Laguna Seca w Kalifornii, który słynnie z biegnącej 12 metrów w dół szykany "korkociąg", wystartuje po raz pierwszy. W walce o kolejne punkty w mistrzostwach świata w barwach węgierskiej ekipy Team Toth Polakowi pomoże nowy silnik jego Yamahy R1, wyposażony w szybszą, wyścigową skrzynię biegów.

"W poniedziałek po ostatniej rundzie zaliczyliśmy w Misano krótkie, ale przydatne testy, które powinny pomóc nam podczas kolejnych wyścigów - mówi Paweł Szkopek. - Dostaliśmy także do dyspozycji nowy silnik, który co prawda nie jest mocniejszy, ale posiada szybszą, wyścigową skrzynię biegów, co powinno być bardzo pomocne na krętym torze w USA. Nigdy nie byłem na Laguna Seca, więc nie wiem czego się spodziewać, ale jestem bardzo podekscytowany, ponieważ spełnia się jedno z moich wyścigowych marzeń. Zawsze chciałem tam wystartować, ale wydawało mi się to bardzo odległą perspektywą, więc nie mogę doczekać się weekendu. Wykorzystałem krótką przerwę od ostatniej rundy, aby złapać oddech i naładować akumulatory, więc jestem gotowy do walki. Mój amerykański sen nie będzie jednak trwał długo, bo prosto z USA polecę to Czech, gdzie za tydzień czeka mnie start w kolejnej rundzie mistrzostw Polski klasy Superbike."

Zawodników World Superbike tradycyjnie czekają w ten weekend dwa wyścigi, sobotni i niedzielny. Oba rozpoczną się o godzinie 23:30 polskiego czasu. Bezpośrednie relacje na antenie Eurosportu.