Triumph Rocket Roadster w barwach Dywizjonu 303
Ta wspaniała maszyna powstała z połączenia polskich tradycji lotniczych, potężnego brytyjskiego powercruisera i niezwykłego talentu mistrza aerografu. Przed wami Triumph Rocket, którego chętnie dosiadłby każdy z pilotów słynnego Dywizjonu 303!
Triumph Rocket to prawdziwy ewenement w segmencie powercruiserów. Zamiast obowiązkowych dwóch cylindrów w układzie V - rzędowa trójka, w dodatku ustawiona wzdłużnie. Do tego ta obłędna pojemność skokowa 2300 cm3, więcej niż w największych jednostkach Harleya i Indiana. Co więcej, najnowsza edycja Rocketa będzie miała równe 2,5 litra!
Dziś przyjrzymy się egzemplarzowi z 2011 roku, którego właścicielem jest Janusz z Piaseczna pod Warszawą. Jest to jednoosobowa wersja Roadster, stworzona głównie z myślą o rynku amerykańskim. Na pierwszy rzut oka maszynę wyróżnia przede wszystkim perfekcyjnie wykonane customowe wykończenie, nawiązujące do czasów Bitwy o Anglię i słynnego polskiego Dywizjonu 303.
Pomysłodawcą malowania był poprzedni właściciel Triumpha, Arek. Od zawsze marzyłem o Rocket 3, wcześniej miałem Suzuki VL800. Gdy zobaczyłem, że 303 jest na sprzedaż powiedziałem albo ten, albo żaden - dodaje Janusz. Oprócz zielonego wojskowego lakieru umieszczono tu reprodukcję odznaki Dywizjonu 303, polską flagę z samolotem i hasłem "First to Fight" a także biało-czerwoną szachownicę. Słynna wypowiedź Winstona Churchilla "Jeszcze nigdy tak wielu nie zawdzięczało tak wiele, tak nielicznym" jest wisienką na torcie malowania tylnego błotnika. Kaczor Donald na boku oraz oznaczenia RFD to oczywiście symbole asa wśród pilotów myśliwców, Jana Zumbacha.
Nie zabrakło również symboli zestrzelonych maszyn niemieckich. Koncepcję stylistyczną dopełniają skrzynki amunicyjne, pochodzące z aktualnego wyposażenia wojsk NATO, pełniące rolę kufrów bocznych.
Autorem perfekcyjnego malowania jest znany magik od aerografu Piotr Parczewski, który oprócz niezliczonej ilości "pomalowanych" motocykli, ma na swoim koncie m.in. customowe kaski dla Tadka Błażusiaka, Kuby Przygońskiego, Kamila Stocha a nawet narciarski kask dla prezydenta Dudy. Jest również laureatem wielu międzynarodowych konkursów custom, którego prace budzą podziw na całym świecie.
Należący do Janusza Triumph Rocket przeszedł nie tylko tuning wizualny. Wprowadzono również modyfikacje w silniku, które jeszcze podniosły obłędne osiągi tej jednostki. W standardzie generowała ona 142 KM i 200 Nm momentu. Teraz ma 180 KM i dosłownie zrywa asfalt!
Niedawno pojawił się również nowy układ wydechowy. Okazuje się, że w przeciwieństwie do producentów amerykańskich, których katalogi pękają w szwach od gotowych rozwiązań, znaleźć odpowiednie rury do Rocketa jest bardzo ciężko. Ich produkcją zajmują się w zasadzie tylko dwa warsztaty, jeden w Wielkiej Brytanii, drugi w Nowej Zelandii. Janusz zdecydował się na opcje brytyjską od Dave’a Platta. Matowo czarny wydech wygląda w tym zestawie dużo lepiej niż standardowy, chromowany.
Listę modyfikacji zamykają światła drogowe LED, tylna lampa z motywem celownika i grzane manetki. Trzeba przyznać, że założona stylizacja była świetnym wyborem. Właściciela czeka jeszcze założenie nowych dolotów od Ramair i dołożenie czarnych gmoli. Sylwetka Triumpha Rocket bardzo dobrze wpisuje się w klimat dawnego lotnictwa. Gratulujemy!
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze