Trenuj nago - przygotowanie motocyklisty do sezonu
Moje własne problemy zdrowotne związane z bieganiem nasiliły się od momentu, kiedy to w latach 60’-70’ byłem w stanie przebiec 55 km tygodniowo w zwykłych trampkach, potem doszedłem aż do 160 km tygodniowo, a wszystko dzięki moim nowym, nowoczesnym, podwyższanym Nike’om.
Kiedy już przyciągnąłem tematem waszą uwagę możemy podyskutować na temat treningu na przyrost masy ciała i związanego z nim używania różnych wspierających „gadżetów”. Chciałbym, żeby ilość używanych przez was wspomagaczy zmniejszała się do minimalnej. Pewnie, część z was w ogóle nie używa takich pomocy, ale jeśli używacie to posłuchajcie, co mam do powiedzenia. Starałem się pomijać fachowe słownictwo – wszystkich niedowiarków odsyłam do specjalistycznej literatury.
Małe mięśnie stóp
Zacznijmy od butów. Nie chodzi mi o buty w ogóle, lecz o te specjalne, treningowe, super zaawansowane technologicznie cuda, które wpisuję na moją prywatną listę dziesięciu rzeczy, które stanowią wielkie nieporozumienie w historii ludzkiego zdrowia. Nowoczesne, „wygodne” i podwyższone buty treningowe są prawdopodobnie największą przyczyną problemów z kręgosłupem, kolanami, naciągniętymi mięśniami i ścięgnami, zniszczonymi chrząstkami oraz mnóstwem innych urazów w środkowych i dolnych partiach ciała.
Powód jest prosty: im bardziej (słowo klucz) odciążamy nasze małe mięśnie stóp za pomocą wszystkich bajerów znajdujących się w super treningowych butach (takich jak „stabilizatory pięty” czy „amortyzatory tylniej części stopy”), tym bardziej zaburzamy biomechaniczną równowagę, która została naturalnie zaprojektowana przez ewolucję. To dzięki tym małym mięśniom nasz organizm odczytuje obciążenie organizmu – jeśli dajemy im za mało informacji, narażamy się na poważne kontuzje. Jest to równia pochyła, na której końcu czekają na nas urazy i uszkodzenia ciała.
Jeśli już wiemy jak takie „sztuczne wspomaganie” działa na nasze stopy, mięśnie i ogólną równowagę, przełóżmy tę wiedzę na resztę naszego ciała. Skoro bowiem może tyczyć się to małych mięśni naszych stóp, to dlaczego miałoby nie tyczyć się reszty naszego ciała?
Jak już powiedziałem, to małe mięśnie stóp – ich siła i czucie – zaczynają pierwszą symfonię w naszej orkiestrze, dając równowagę i balans potrzebne do sprawnego funkcjonowania naszych środkowych i dolnych partii ciała. Te małe mięśnie powinny również informować nas o tym, kiedy należy zakończyć to, co robimy. Zamiast tego, często ignorujemy te sygnały, pozwalając na większe obciążenia mięśni i stawów (zarówno tych powyżej, jak i poniżej), narażając się tym samym na większe i potencjalnie dłużej trwające problemy ze zdrowiem. To jak odcięcie czujników temperatury, oleju i poziomu paliwa w silniku – w końcu coś się nie uda.
Choć koncepcja ta ma zastosowanie w każdym aspekcie używania stóp – od stania, chodzenia, do podnoszenia ciężarów – nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż u biegaczy. Równowaga i symetria zostają kopnięte na bok, kiedy chodzi o nastukanie jak największej liczby kilometrów podczas treningu. Moje własne problemy zdrowotne związane z bieganiem (choroba zwyrodnienia stawów, ścięgien, problemy z biodrami) nasiliły się od momentu, kiedy to w latach 60’-70’ byłem w stanie przebiec „jedyne” 55 km tygodniowo w zwykłych trampkach, a potem doszedłem aż do 160 km tygodniowo, a wszystko dzięki moim nowym, nowoczesnym, podwyższanym Nike’om. Zapijałem to wszystko energetykiem i teraz, 30 lat później, nadal borykam się z fizycznymi efektami mojej głupoty.
Im mniej tym lepiej
Ale gdzie ja z tym wszystkim zmierzam… No właśnie. Zdając sobie sprawę z tego, co już wiemy na temat małych mięśni stóp i ich wpływu na ciało, możemy zastosować tę wiedzę do innych małych mięśni naszego ciała. Ciągle widuję na siłowni ludzi poubieranych w opaski na nadgarstki, stabilizatory, szczelnie zapięte rękawice do podnoszenia ciężarów, owinięte taśmą kostki, ortezy na kolanach i pasy dla ciężarowców. Wyglądają w tym wszystkim jakby szykowali się co najmniej na zawody Strongmanów. Myślę, że chodzi im o to, aby móc „bezpiecznie” podnieść czy wycisnąć jeszcze większe ciężary bez naciągnięcia czy zerwania mięśni lub ścięgien, czy zniszczenia chrząstek w stawach.
W rzeczywistości, korzystanie z tego rodzaju narzędzi wsparcia omija te ważne małe mięśnie i ścięgna w palcach i przedramionach, które powinniśmy trenować i ćwiczyć na równi z bardziej reprezentacyjnymi (czyli dobrze wyglądającymi w obcisłych koszulkach) bicepsami czy tricepsami. Co więcej, to właśnie te małe mięśnie powinny nam mówić, kiedy mamy przestać ćwiczyć, bo osiągnęliśmy nasze maksimum, lub nawet zasugerować nam wzięcie kilku dni wolnego. Pomijając ten krytyczny moment i ćwicząc dalej, możemy tylko narazić się na większe straty w naszym organizmie. Rezultatem jest zachwianie biomechanicznej równowagi, która potem niewłaściwie rozkłada ciężar na nasze mięśnie, stawy i ścięgna. A to w prostej linii prowadzi do urazów i kontuzji.
Przekonałem się o tym kilka lat temu, kiedy na siłowni zapragnąłem zabrać się za wyciskanie. Jako że mam „małe nadgarstki biegacza” owinąłem je ściśle skórzaną opaską, która nieźle już się rozciągnęła podczas moich ćwiczeń z ciężarami. To małe „usprawnienie” dla mojego nadgarstka pozwoliło mi podnieść przełomowe 125 kg w wieku 53 lat (przy wadze 75 kg). Nieźle, jak na starego, chudego maratończyka, nie? Jednak za swoją zuchwałość zapłaciłem urazem stożka rotatorów (płaskie ścięgna w stawie ramienno-łopatkowym) i prawie zerwałem mięsień piersiowy, a wszystko przez to, że chciałem zrobić więcej, niż pozwalała mi na to moja ogólna sprawność. Powinienem był posłuchać mojego ciała – mój słaby nadgarstek mówił mi, żeby tego nie robić – stanowiłoby to ostateczny wskaźnik tego, co w tej sytuacji byłoby roztropne.
Reasumując – trenuj nago
Takie same sytuacje obserwuję dzisiaj na siłowni. Faceci, uzbrojeni w pasy do podnoszenia ciężarów wyciskają po 140 kg, kiedy zamiast tego powinni podnosić połowę tej wagi, za to bez dodatkowego „wspomagania” i z większą ilością powtórzeń. Podobnie, jeśli używasz taśmy do usztywnienia nadgarstka, ponieważ twój chwyt nie pozwala ci dokończyć ostatniej serii podciągnięć, może powinieneś równocześnie pracować nad siłą nadgarstków i przedramion. Jeśli musisz usztywnić taśmą swoje nadgarstki, by wykonywać pompki w staniu na rękach – może powinieneś zejść kilka leveli w dół i zamiast tego robić pompki w pochyleniu. Małe mięśnie powinny dyktować twoje maksymalne obciążenia i nie powinieneś przechodzić do większych, dopóki wszystkie twoje części ciała nie są na to w 100% gotowe.
Jestem mocno przekonany, że ćwiczenia ciała to idealny sposób na wytrenowanie małych mięśni, na równi z tymi dużymi, które robią wrażenie na twoich kolegach z siłowni. Pamiętaj, trenuj „nago”, bez tych wszystkich wspomagaczy, taśm, opasek czy pasów i naucz się polegać na swoim własnym ciele. Siła i wytrzymałość małych mięśni to podstawa, jeśli chcesz być coraz silniejszy i więcej „brać na klatę”. Uwierz mi, sam biceps nie pomoże.
Foto: archiwum
Komentarze 15
Pokaż wszystkie komentarzeDo treningów polecam Vibram Five Fingers obuwie mające za zadanie imitować naturalny ruch stopy z delikatną ochroną przed betonową dżunglą www.5palcow.pl
OdpowiedzŚwietny artykuł i dobrze że takie są na Tym portalu. Zgadzam się z ogólną zasadą by trenować "nago". Jednak co do butów, to właśnie przez bieganie w nie amortyzujących podeszwach po twardym podłożu...
OdpowiedzOtóż wcale to nie jest takie oczywiste. Taka teoria była popularna przez ostatnie kilkanaście lat, ale aktualnie pojawiają się badania, które wskazują na to, że jest błędna - bieganie bez amortyzacji w butach wymusza rozwój mechanizmów naturalnej amortyzacji (małego umięśnienia, ścięgien) i w ostatecznym rozrachunku przynosi więcej korzyści. Ta miękka podeszwa, która faktycznie tłumi wstrząsy, rozleniwia zarazem aparat ruchu - gdy nie ma takiego sztucznego wsparcia, organizm wykształca własne metody. Jest zresztą takie plemię, które było opisywane w Men's Health, wyróżniające się znakomitymi zdolnościami biegowym - często na dystansach ponadmaratońskich. Możesz sobie poszukać tego artykułu. Myślisz, że biegają w nowoczesnych butach Nike - a może narzekają na uszkodzenia stawów?
OdpowiedzI tak I nie. Rzecz w tym ze czlowiek jeszcze nie dostosowal sie do biegania po twardym podlozu. Dlatego np. nie powinno sie boso biegac po idealnie plaskiej nawierzchni a za to poleca sie bieganie po piasku/ziemi/trawie ktora jest naturalnym amortyzatorem. Plemie ktore opisujesz napewno nie biega po asfaltowych drogach lub sciezkach tylko zasuwa po polach/lakach co automatycznie powoduje ze miesnie pracuja prawidlowo. A to ze pobiegnie maraton czy w innych zawodach to juz nie robi wiekszego wrazenia na takiej osobie a juz napewno nie zaszkodzi. W polsce mamy inne realia poprostu - zgadzam sie generalnie z teza zeby cwiczyc bez "wspomagania" ale co do biegania sie nie zgodze. Mam 28 lat - moje kolana przeszly juz swoje - jakby zaczal biegac bez amortyzacji w butach czy to nike czy asics to po miesiacu moglbym sie pozegnac z tym sportem.
OdpowiedzA ja to bym chciał, żeby redakcja we współpracy z jakimś dobrym trenerem rozpisali trening przygotowujący do sezony dla przeciętnego motocyklisty:-) Wiecie, taki zestaw dobrze opisanych ćwiczeń, ...
Odpowiedzheh.. skoro juz powstal taki temat, to korzystajac z okazji zapytam ? jestem motocyklista enduro ( typowe techniczne podjazdy itp. itd,) Moje pytanie brzmi ? jaki trening (na sucho) dla tego typu ...
OdpowiedzAle w czym masz problem, bo nie rozumiem? Każdy motocyklista powinien przygotowywać się do sezonu fizycznie, zresztą pewnie nie zaszkodziłoby być w dobrej formie. Nawet jeśli przygotowanie fizyczne do hobbystycznej jazdy enduro pewnikiem nie jest tak wymagające, jak przygotowanie do zawodniczego motocrossu, to faktu nie zmienia, że przygotować się powinno. Jeżeli masz problemy z bolącymi mięśniami po jeździe, łapiącym Cię "betonem" czy bezdechem, to planem minimum powinna być siłownia nastawiona na ogólnorozwojówkę plus jakieś odpowiednie cardio i oczywiście nawadnianie organizmu - ale nie przez dwa tygodnie, tylko ciągle ;). Wszystko zależy od tego, z czym masz problem.
OdpowiedzCiekawy artykuł. Uważam, że to korzystne, że pojawiają się tutaj artykuły dotyczące także kwestii związanych z treningiem, także tym nieukierunkowanym motocyklowo. Nawiązując do tematu - chodząc ...
OdpowiedzRadekcja Scigacza juz nie ma o czym pisac - smutne bo myslalem ze to strona o tematyce motocyklowej!!!!!!
OdpowiedzprzygoTowanie fizyczne dO sezonu jest kosMiczne wazne, nAwet dla Niedzielnego motocyklisty. domyslam sie, ze bagatElizujesz problem i masz do tego pelne prawo, ale jesli sie nie podoba, Kurde, zawsze przeciez mozna nei czytac, prawda?
Odpowiedz