Tor wyścigowy Wyrazów - widowmaker
Wychodzisz z winkla, który w całości pokryty jest gumą z BMW E36, aby za chwilę wejść w winkiel w całości pokryty piachem. A to wszystko w miejscu wielkości niewielkiego marketu, gdzie nigdy nie zapniesz trzeciego biegu. Witamy na torze Wyrazów.
Spójrzmy prawdzie w jej przekrwione, brutalne, bezlitosne ślepia. To ostatnie podrygi lata. Fakt ten trzeba wykorzystać do cna. Tak aby siedząc zimą (która biorąc pod uwagę fikuśność naszego klimatu może nadejść za dwa tygodnie) nie użalać się nad sobą, że nie wyssało się z sezonu motocyklowego 100%. Nasze długodystansowe Suzuki GSX1250FA mogliśmy zabrać na tor Poznań, ale to byłoby zbyt banalne i oczywiste. Tak więc kiedy nadszedł weekend, a luksusowe prostytutki podesłane przez BMW poszły już do domu, pojawił się pomysł, aby dogorywające w sposób powolny aczkolwiek nieunikniony lato dopełnić wypadem na tor w Wyrazowie – prawdopodobnie najbardziej przerażający tor w kraju.
Wyra co?
Wyrazów to niezwykle mała miejscowość na południu Polski, pod Częstochową. Jest tak mała, że nawet nie ma jej na Polskiej Wikipedii. Z innych niezawodnych, internetowych źródeł dowiadujemy się jej populacja wynosi 639 osób. To dokładnie tyle, ile osób w momencie czytania tego zdania projektuje kanapę do kolejnej generacji Hondy Goldwing. Prawdę mówiąc, Wyrazów jest tym, co pojawia się w ludzkim umyśle na dźwięk słowa „wieś”. Nie ma tu co prawda kur biegających po jezdni i stoisk z kwasem chlebowym, ale chyba każdy ma właściwe wyobrażenie. Łatwo zagapić się i minąć tą niewielką mieścinę krajową 46-tką. Ale po kolei. Ruszamy z Tarnowskich Gór w stronę Lublińca. Droga przez Jawornicę, Kochanowice, Lisów i Boronów jest wręcz idealna, aby sprawdzić jakość zawieszenia w turystycznym enduraku. Ku mojemu zdziwieniu, GSX zapakowany w kierowcę i fotografa bardzo poprawnie sunie po wszystkim, co kiedyś było asfaltem. Po minięciu tabliczki z napisem „Wyrazów” z niewielkiego wzniesienia widać tor, a na nim kilka driftujących w kłębach dymu samochodów i tyle samo lawet. Będzie ciekawie…
Dla każdego coś dobrego
Lovtza po zobaczeniu kilku zdjęć toru w Internecie stwierdził „on nawet z satelity wygląda koszmarnie”. W rzeczywistości tor jest rewelacyjny. Zadbany, czysty, schludny i ekscytujący. To niestety kłamstwo. To jedno z najbardziej przerażających miejsc, w jakich byłem i wolałbym spędzać wigilię na litewskiej stacji benzynowej, niż spędzać tam wolny czas. Pod naszą publikacją na temat miejsc do jazdy motocyklem pytaliście, czemu nie ma w niej Wyrazowa. Teraz już wiecie dlaczego. Po kilkuset metrach żwiru i piachu wjeżdżamy na coś, co gorliwy optymista nazwie paddockiem, a co faktycznie jest wylewką bitumiczną przystrojoną plastikowymi butelkami. Całkiem spory ruch. Na torze szaleje stare BMW serii 5, którego dźwięk niepokojąco przypomina mocarne V8. Na „paddocku” kilka lawet z wozami do driftu i zapasem opon na grzbiecie. Grubo. Obok kilku gości ładuje do vana Kawasaki ZX9R. Jego właściciel rozmawia przez telefon i mówi „Ku**a! Wyj****em się!”. Tak, chyba wyglebił. Zdecydowanie rządzą tutaj tylnonapędowe Beemy. Jeżdżone mniej lub bardziej profesjonalnie, ale Beemy. Dosłownie kilka metrów od toru jest tartak i mnóstwo podjazdów, hopek i piachu. Mini-raj dla endurowców. Szalejący drifter zjechał na parking i tor się zwolnił. Dobrze, sprawdźmy czy GSX sprawdzi się na torze i dlaczego nie.
Śmierci w oczy
Wyjeżdżam na tor. Nie powinienem był tego robić. Powinienem był zostać w domu, oglądać „Jak poznałem waszą matkę” i pić herbatę miętową z cytryną. Stan nawierzchni toru jako tragiczny określiliby pustelnicy z najdalszych zakątków Mongolii. Nierówności, dziury, pęknięcia, piach, żwir, pozostałości gumy. Jest tutaj wszystko. Drifterzy często przyjeżdżają ze swoją miotłą (serio) i zamiatają tor przed treningiem, ale podobno dzieciaki lubią tam palić gumę swoimi skuterami na trawie i piasku, przenosząc całą wykopaną faunę i florę na tor. Podsumujmy więc. Skuterowcy palą swoje kapcie na trawie sypiąc na tor, drifterzy przyjeżdżają, zamiatają, po czym nanoszą ogumienie swoich E36 na każdy centymetr kwadratowy asfaltu. To tworzy niezbyt przyjazne środowisko dla motocykli. Pierwsze okrążenia to tak naprawdę próba pozostania żywym. Tor jest bardzo mały i diabelnie kręty. Najdłuższa „prosta” ma nie chyba więcej niż 25m. Tworzy to trochę paradoksalną sytuację. Cały tor składa się z samych zakrętów, stąd też cały czas jedzie się w złożeniu, przerzucając jedynie motocykl z jednego winkla w drugi.
No właśnie motocykl. Jeśli myślisz „tor” z całą pewnością Suzuki GSX1250FA nie jest pierwszym skojarzeniem. Szybka turystyka? Jak najbardziej. Przeloty miastem na zakupy? Jasne. Ale miniaturowy, dziki tor? Głównym „nie” w przypadku Suzuki jest jego masa, ponad ćwierć tony. To tak, jakby kazać krowie pokonać labirynt dla myszy laboratoryjnej. Do tego dochodzi dość długi rozstaw osi i niski środek ciężkości, cechy które w trasie są wręcz wskazane, ale w miejscu, w którym zmiana kierunku trwa cały czas, niezbyt. Do tego dochodzą drobiazgi, czyli nadal nieco zbyt miękkie przednie zawieszenie i hamulce, które po ostrym traktowaniu zaczęły tracić na swojej skuteczności i dozowalności. Nasz egzemplarz testowy miał kolosalny fabryczny wydech, który zwyczajnie kastruje możliwości mocarnego silnika. To powoduje, że moment obrotowy, którego GSX ma całe połacie, jest na smyczy do mniej więcej 4000 obr/min. W trasie czy mieście trudno na to zwrócić uwagę, ale tutaj, gdzie przed zakrętem bardzo intensywnie hamujesz, aby nie wygarnąć kozła na rozsmarowanej oponie, a później chcesz jak najszybciej opuścić zakręt z najniższych obrotów, jest to zauważalne.
No risk no fun
Podobno w czasach swojej młodości przyjeżdżał tu sam Robert Kubica aby trenować na gokarcie. Jeśli tak, to nie dziwi mnie, dlaczego jest teraz jednym z najlepszych kierowców na świecie. Skoro nie zabił się tutaj, to nie zaskoczy go już nic. To wszystko może brzmieć jak litania żałości kogoś, kto właśnie zrobił coś umiarkowanie niebezpiecznego, a teraz koloryzuje na maksa, aby dziewczyny chciały go przytulić. To nie tak. Tor Wyrazów jest naprawdę upiornym miejscem. Dowód? Jest jeden zakręt, który ambitnie nazwałem „Piaskownica”. Odsyłam do zdjęcia zamieszczonego obok. Wszystko jest w porządku, jedziesz rozpędzony z krótkiej prostej, aby nagle wpaść w zakręt, którego apeks w 70% składa się z piasku. Zahamujesz – zginiesz, dodasz gazu – tylne koło natychmiast ucieknie i zginiesz. Półtonowe Suzuki w takich sytuacjach (czyt. w dramatycznie wąskich zakrętach z piachem, w które wjeżdża się z niezbyt małą prędkością) daje bardzo, ale to bardzo mało możliwości na właściwe zareagowanie i korektę.
Jestem hard-torem!
Jeżdżąc po torze, a także już wdomu po wieczornej modlitwie, zastanawiałem się, jakim motocyklem śmigałoby się tam najskuteczniej. Wielce prawdopodobne, że sprawdziłby się tu małolitrażowy supermociak. W całej swojej grozie i przerażeniu jakie generuje, tor w Wyrazowie ma jedną poważną zaletę. Zmusza do wysiłku we wszystkich jego sferach. Fizycznej, psychicznej i emocjonalnej. Aby nie zatrzymać się i nie zacząć płakać. Owszem, to tor zaniedbany do granic możliwości i zdeflorowany przez wszelkiej maści drifterów w tylnonapędówkach z początku lat 90-tych. Ale nadal jest to zbiorowisko zakrętów, na których można trenować. Rzecz jasna na levelu extra-hard.
Komentarze 15
Pokaż wszystkie komentarzeJaki by nie był, chciałbym go mieć w okolicy, otwarty 24h, więc 6:00 w weekend, szczota zawieszona na sznurku przy motocyklu i jazda. I tak się zastanawiam, czy guma na asfalcie (betonie) to ...
Odpowiedzwww.automobilklubczestochowski.pl
OdpowiedzZnam ten tor, większość stwierdzeń napisanych w artykule to prawda. Ale mam jedno pytanie i czytałem po to by znaleźć na nie odpowiedź, ale rozczarowałem się. Pytanie brzmi: - Skąd się kur.. ...
OdpowiedzPrzecież to jest tor do supermoto i rallycrossu a nie zajezdnia autokarów z owiewkami :)
Odpowiedzheh zgadzam sie 25 metrowe proste heh to nie tor tylko parking dla tego bandita w zyciu bym tam plastikiem niewiezdzal .
OdpowiedzZamiast marudzić o piachu to trzeba było też wziąść miotłę i zapierdalać a nie ciągle tylko narzekać a jak chcesz mieć idealny tor to jedź do poznania! haha typowy polak nic tylko marudzić marudzić...
Odpowiedztwórcy artykułu to sie troszke w głowie poprzewracalo...no tak złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy,kilka lat do tyłu był organizowane zawody i jakos można jeździć,aczkolwiek zgadzam sie z ...
Odpowiedz