Szymon "Kaczor" Kaczmarek - ścigając marzenia na 125GP
Marzeniem wielu zawodników jest jazda poza granicami naszego kraju. Młodych sportowców, którym finalnie udaje się zrealizować te marzenia, jest niewielu. W sezonie 2009 i 2010 w Mistrzostwach Europy przy World Superbike w pełnym cyklu zawodów mogliśmy zobaczyć Andrzeja Chmielewskiego, Mateusza Stokłosę, czy Marcina Walkowiaka. Czyżby Szymon Kaczmarek był na dobrej drodze, żeby kiedyś również zagościć w Mistrzostwach Europy przy WSBK albo w Motocyklowych Grand Prix? Odpowiedź na to pytanie poznamy zapewne dopiero za jakiś czas. Pewne jest jednak, że wielu motocyklistom marzy się polskie nazwisko na liście startowej w Grand Prix, nawet w tej najmniejszej klasie GP 125, a docelowo Moto3.
Ścigacz.pl: W sezonie 2009 zająłeś trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Hondy CBR 125R Cup. W 2010 zniknąłeś z Mistrzostw Polski i wypłynąłeś w… Alpe Adria w barwach czeskiego teamu Heron Racing w klasie 125GP. Jak to właściwie się stało?
Szymon Kaczmarek: Po zajęciu trzeciego miejsca w pucharze Hondy chciałem dalej ścigać się na motocyklu o pojemności 125. Niestety, w Mistrzostwach Polski nie było takiej klasy, więc wraz z tatą zaczęliśmy rozglądać się za zagranicznymi rozgrywkami. Tak też trafiłem na klasę 125SP w niemieckich Mistrzostwach ADAC Junior Cup. Kiedy byłem już zgłoszony do tej klasy, do taty zadzwonił Paweł Szkopek z propozycją ścigania się w barwach czeskiego teamu Heron Racing, który to szukał dobrego zawodnika do klasy GP, ale w Mistrzostwach Czech. Paweł wytypował mnie, z czego bardzo się cieszę i jestem mu za to wdzięczny. Tak się to wszystko zaczęło. W generalce Mistrzostw Czech zająłem piąte miejsce, zaś w Alpe Adria siódme.
Ścigacz.pl: Jak wspominasz swój pierwszy wyścigowy weekend w Alpe Adria?
Sz.K.: Bardzo pozytywnie. Pierwsze zawody przypadały na torze Hungaroring. Po raz pierwszy w swoim życiu ścigałem się w stawce tak silnych i bardzo doświadczonych zawodników, a zatem rywalizacja była o wiele bardziej zacięta. Zająłem wtedy szóste miejsce w Alpe Adria i piąte w Mistrzostwach Czech. Cały team był zadowolony z mojego wyniku, a ja cieszyłem się, że nie dałem ciała. To były chyba najlepsze moje zawody do tej pory. Po raz pierwszy startowałem w profesjonalnie przygotowanym zespole, zawody były zorganizowane na wysokim poziomie, po prostu inna liga.
Ścigacz.pl: Jakie były najcięższe i najprzyjemniejsze momenty, które zapadły w twojej pamięci.
Sz.K.: Z pewnością takich emocji nie zabrakło w trakcie wyścigu w Poznaniu. Lało wtedy właściwie przez cały weekend, a ja ze swoim motocyklem w zasadzie nie jeździłem wcześniej po mokrym i nie wiedziałem dokładnie, jak zachowuje się na wodzie. Bardzo jednak chciałem wygrać, bo to w końcu był wyścig u nas, w Polsce, gdzie przecież już się ścigałem. Start poszedł mi bardzo dobrze i jechałem jako pierwszy. Na trzecim okrążeniu przewróciłem się jednak na prawym niemieckim i straciłem prowadzenie. Byłem tak wściekły sam na siebie, że podniosłem motocykl i pojechałem dalej zdobywając ostatecznie trzecią pozycję w Mistrzostwach Czech. W zasadzie można powiedzieć, że to był jednocześnie najcięższy i najprzyjemniejszy moment minionego sezonu.
Ścigacz.pl: Masz porównanie. Jeździłeś w pucharze na praktycznie seryjnym motocyklu, teraz ścigasz się na mocno przerobionej 125-tce. Jakie były Twoje pierwsze wrażenia z jazdy?
Sz.K.: Dokładnie. Wcześniej ścigałem się na czterosuwowym motocyklu, teraz zaś ścigam się na dwusuwie. Tych motocykli nie da się nawet porównać. 125-tkę w specyfikacji GP trzeba trzymać cały czas na wysokich obrotach. Czterosuwowa Honda była o wiele łagodniejszym motocyklem, ale także i wolniejszym. W obecnym sprzęcie wszystko właściwie jest inne. Ten motocykl to taki mały szatan, jest szybki, płynnie wchodzi w zakręty, ma specjalnie ustawiane zawieszenie, telemetrię. 125-tka GP to po prostu typowa torówka. Jednym słowem, ma wszystko co potrzeba.
Ścigacz.pl: Co Szymon robi na co dzień?
Sz.K.: Właściwie to jestem normalnym nastolatkiem. Chodzę do drugiej klasy Technikum Mechanicznego w Kościanie, po szkole często trenuję i pomagam także tacie w jego salonie motocyklowym. W wolnych chwilach, których najczęściej brakuje w sezonie (uśmiech) spotykam się ze znajomymi.
Ścigacz.pl: Czy technikum mechaniczne pomaga ci jako zawodnikowi?
Sz.K.: W pewien sposób tak. Dzięki temu na przykład łatwiej rozmawia mi się z mechanikami, a także lepiej rozumiem swój motocykl.
Ścigacz.pl: Kto jest twoim autorytetem wśród zawodników?
Sz.K.: Z zawodników światowych Valentino Rossi, z polskich zawodników Paweł Szkopek.
Ścigacz.pl: Czego chcesz jeszcze od życia, a żeby było trudniej - za wyłączeniem motocykli?
Sz.K.: O matko... W zasadzie to ja wszystko mam i jestem szczęśliwy. To, czego mi brakuje, to spełnienie moich marzeń związanych właśnie z motocyklami.
Ścigacz.pl: Wielkimi krokami nachodzi już kolejny sezon i kolejna zmiana. W 2011 roku padło na IDMy.
Sz.K.: Tak. W planie mam pojechać cały cykl IDMów. Poziom niemieckich zawodów jest bowiem najwyższy, porównując ze sobą Mistrzostwa krajowe w Europie. Wiadomo, że moim wielkim marzeniem byłby start w Grand Prix, jednak teraz trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć. Przy okazji chciałbym bardzo podziękować za sezon 2010 mojemu tacie, wszystkim moim sponsorom, teamowi, w którym się ścigałem, Pawłowi Szkopkowi, Łukaszowi Bończakowi, a także przyjaciołom.
|
Komentarze 6
Pokaż wszystkie komentarzeNo to rośnie następca P.Szkopka Powodzenia!!!
OdpowiedzDobrze młody! Trzymaj gaz!:)
Odpowiedzbrawo!! brawo!!Może w Końcu się doczekamy Kubicy na 2 kółkach!!!!
OdpowiedzPani Żmijo.. Skoro taki artykuł o mam nadzieje 'drugim Kubicy' w motocyklach to proszę pokazać dokładnie twarz tego nastolatka.. Niech bractwo motocyklowe wie o kim Pani pisze... (na jednym z zdjęć...
Odpowiedzto młodziak, pryszcze ma jeszcze! troche szacunku, wszyscy to mieliśmy ;-) żmija pewnie go broni przed innymi
OdpowiedzNajwyższy poziom 125 w Europie to napewno nie Mistrzostwa Niemiec, chociarzby Mistrzostwa Hiszpanii stoja znacznie wyżej. Ale po kolei Szymon, trzymam kciuki!
Odpowiedznie hiszpania jest tylko bardziej lansowana przez dorne, niemcy to dobry kierunek
Odpowiedzfanem wmmp ani innych drogowych wyscigow w polsce nie jestem (motogp "sobie oglądam"), ale jak czytam o takich osobach jak Szymon, moje polskie serce mi rośnie! Nie poddawaj się!
Odpowiedz