Supersamochód wymaga specjalnego prawa jazdy? Oby ten pomys³ nie obj±³ równie¿ supermotocykli
Co prawda pomysł urodził się po drugiej stronie Ziemi, ale możemy być pewni, że wcześniej czy później podchwycą go również spece od utrudniania ludziom życia w naszym regionie. O co chodzi?
Otóż ustawodawcy na Antypodach ogłosili plany wprowadzenia surowszych wymagań i szkoleń dla tych, którzy chcą wsiąść za kierownicę pojazdów o dużej mocy.
W pomysł zaangażowane są najwyższe władze, a premier Australii Południowej Peter Malinauskas ma nadzieję, że zmiana polityki spowoduje mniejszą liczbę incydentów związanych z wysokowydajnymi samochodami. Obecna inicjatywa czynników oficjalnych jest pokłosiem głośnej w Australii kraksy z udziałem Lamborghini Huracan.
Do zdarzenia doszło w 2019 roku. W skrócie, kierowca supersamochodu doprowadził do śmierci nastolatki, bo po prostu nie opanował Lambo. Malinauskas ma nadzieję, że nowe przepisy, które mają zostać przedstawione przed australijskim parlamentem do końca 2022 roku, pomogą zapobiec takim incydentom w przyszłości.
Jak miałby w praktyce wyglądać nowy system dodatkowego szkolenia i licencjonowania kierowców supersportowych samochodów? W chwili obecnej brak jeszcze szczegółów, natomiast prawdopodobnie będą do specjalistyczne szkolenia i licencje podobne do tych dla kierowców ciężarówek. To nie wszystko. Politycy chcą również uniemożliwić wyłączenie kontroli trakcji w supersamochodach i wprowadzić surowsze kary dla kierowców, którzy doprowadzili do wypadku, w którym są ofiary śmiertelne.
Też macie wrażenie, że polityk, który nie wymyśli jakieś uzdy na swoich wyborców, czuje się niespełniony? Przecież, jeśli zaczniemy żądać dodatkowych uprawnień i licencji dla kierowców supersamochodów, zaraz znajdą się krzykacze, którzy zapragną tego samego względem supermotocykli!
Co dalej? Może specjalna licencja dla tych, którzy używają opon torowych albo niestandardowych lusterek? Przepisy i zakazy można mnożyć. To łatwe a dodatkowo można przecież ściągnąć z obywateli nowe daniny i opłaty za obowiązkowe kursy, szkolenia i uprawnienia. Przyda się też armia nowych urzędników, którzy będą przybijać pieczątki i pobierać wynagrodzenie za swój trud.
Przesadzam? Może taka segregacja jest jednak potrzebna? Jak uważacie?
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze