Straż leśna użyła dronów. Złapali crossowców i chłopaków na quadach
Motocrossowcy od lat mają na przysłowiowym pieńku ze służbami leśnymi, policją i pozostałymi bywalcami lasów, którym przeszkadzają hałasy. Leśnicy co pewien czas podejmują spektakularne akcje, w zasadzie obławy ze wsparciem policji, a ostatnio również dronów.
Tym razem się powiodło. Służby Nadleśnictwa Turek postanowiły użyć nowoczesnych środków do namierzania zmotoryzowanych, łamiących zakaz wjazdu do lasu pojazdami silnikowymi. Wcześniej stosowane metody, w tym fotopułapki, przestały być skuteczne, bo osoby wjeżdżające do lasów crossami i quadami zakrywają lub ściągają tablice rejestracyjne pojazdów, co praktycznie uniemożliwia ich identyfikację.
Jednocześnie służby leśne przyznają, że amatorzy jazdy motocyklami po lasach doskonale znają topografię miejsc, po których się przemieszczają, i potrafią unikać leśników, natomiast w przypadku namierzenia, trudno ich złapać.
Ale tym razem duża, ośmioosobowa grupa, która regularnie jeździła po lasach pozostających po opieką Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Poznaniu, została złapana w potrzask, bo do śledzenia motocyklistów i quadowców użyto dronów.
Straż Leśna oczywiście nie podaje szczegółów użytej taktyki, ale możemy podejrzewać, że drony służyły jedynie do odkrycia grupy i śledzenia jej trasy, co umożliwiło wytypowanie drogi przejazdu i zastawienie na niej pułapki. Straż Leśna zapowiada, że będzie powtarzać takie akcje, aby zupełnie wyeliminować zjawisko nielegalnego rozjeżdżania terenów leśnych.
Zmotoryzowani zostali ukarani mandatami za zabroniony wjazd do lasu, płoszenie zwierzyny i niszczenie ściółki leśnej. Mandat wynosi 500 zł, ale warto pamiętać, że w szczególnych przypadkach sprawa może trafić do sądu, a w takiej sytuacji grzywna sięga nawet 5 tys. zł.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze