Ślub motocyklisty - w kłębach dymu
Motocyklista nie może po prostu się ożenić. Nie może zwyczajnie powiedzieć "Tak" na ślubnym kobiercu i odjechać spokojnie dorożką na salę weselną.
Reklama
Na nagraniu możecie zobaczyć, jak wyglądało to rok temu w Łodzi. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że to wspaniały, ekstremalny sposób na uświetnienie tego dnia. Mamy nadzieję, że oświadczyny odbyły się bez przygód takich jak w Los Angeles. Ktoś z Was miał okazję uczestniczyć w moto-eskorcie na ślubie? Jeśli tak, pochwalcie się i podzielcie się swoimi wizjami na temat Waszego ślubu!
Komentarze 15
Pokaż wszystkie komentarzeNajlepsi ci w krótkich spodenkach - przynieśli imprezie splendoru
Odpowiedzale festyn
OdpowiedzExtra też tak chce
OdpowiedzCo to ma byc po "setce" rozdaja a opony tanie nie sa ladne mi tight asses....
OdpowiedzJa 4.05 miałam bardzo podobny ślub ;) Mój mąż także motocyklista ;) Mieliśmy obstawę ponad 30 motorów ;)
OdpowiedzBardzo fanie Chcialbym tak zarobic flaszke!
Odpowiedz