Seria śmiertelnych wypadków na skuterach w Nowym Jorku. Wypożyczalnia zawiesza działalność
Firma Revel, start-upowy operator sieci elektrycznych skuterów na wynajem, ogłosił zawieszenie działalności w Nowym Jorku. Powodem jest kilka poważnych wypadków użytkowników, z czego dwa zakończyły się śmiercią. Władze miasta żądają wyjaśnień, ale szczerze mówiąc… co tu wyjaśniać?
Niebieskie skutery firmy Revel zdążyły wrosnąć w krajobraz Wielkiego Jabłka. Operator zaczynał dwa lata temu z 90 skuterami w obrębie dzielnic Brooklyn i Queens, obecnie posiada 1000 maszyn w całym mieście, a kolejne 400 uruchomił w stolicy USA - Waszyngtonie. Revel korzysta ze skuterów marki NIU, będących w klasie odpowiadającej naszym motorowerom - rozwijających prędkość do 48 km/h i mających ok. 100 km zasięgu na jednym ładowaniu.
Kilka tygodni temu nad firmą zaczęły się zbierać czarne chmury. W wypadku, który odbił się szerokim echem, zginęła jadąca jako pasażer reporterka telewizyjna. Kierowca skutera wykonał nagły manewr, kobieta spadła z maszyny. W ubiegłą niedzielę swoją podróż zakończył na słupie kolejny użytkownik skutera Revel, na szczęście przeżył. Z kolei we wtorek doszło do jeszcze jednej tragedii - mężczyzna uderzył w latarnię i zmarł.
Seria wypadków, odpowiednio nagłośniona w mediach, nie mogła ujść uwadze władz Nowego Jorku. Burmistrz Bill de Blasio powiedział, że ta sytuacja jest niezadowalająca i niedopuszczalna, a firma Revel mija się ze swoją misją - cokolwiek to znaczy. W odpowiedzi zarząd operatora zdecydował o zawieszeniu działalności w tym mieście i zapowiedział szeroką analizę środków bezpieczeństwa i zachowania kierowców. Powrót niebieskich skuterów na ulice Nowego Jorku będzie wymagał ponownej zgody władz.
Członkowie stowarzyszenia Alternative Transportation, działającego na rzecz poprawy bezpieczeństwa i rozwoju nowych środków transportu odnosząc się do sprawy podkreślili, że w tym mieście od początku roku w wypadkach z udziałem aut zginęło już 95 osób, a 18 tysięcy zostało rannych.
Elektryczne skutery NIU nie są demonami prędkości, ale podobnie jak każdy inny środek transportu, wymagają od kierowcy trzeźwości, minimalnej sprawności i koordynacji, a przede wszystkim zdrowego rozsądku i ostrożności. To żadne odkrywanie Ameryki, w polskich miastach również mamy ten problem, chociażby z użytkownikami elektrycznych hulajnóg. Samo zawieszenie działania operatorów nic nie da, kiedy problemem są klienci lekceważący zasady bezpieczeństwa.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze