tr?id=505297656647165&ev=PageView&noscript=1 Romania 2008 - strona 2
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG
NAS Analytics TAG

Romania 2008 - strona 2

Autor: Krzysiek "Sanol" Sanowski 2008.11.13, 15:32 Drukuj

Dzień 4

Startujemy od Roberta i jedziemy 15 km w górę do bazy namiotowej. Tam spędzamy około godziny i próbujemy ostatni raz dostać się na przełęcz Polyrogi. Niestety nie dajemy rady i omijamy szczyt, jadąc bezpośrednio w kierunku klasztoru Polyrogi. Tam się tankujemy i serwisujemy KQ w przydrożnym warsztacie (zerwany gwint korka spustowego). Straciliśmy około półtorej godziny, ale naprawa się udała i jedziemy dalej. Mijamy nocleg dla aut 4x4 i śmigamy dalej, robiąc plan. Pogoda coraz lepsza, już nie pada, nie ma śniegu, cud miód, wiec mamy energię na pokonanie kolejnych kilometrów.  Podjeżdżamy na kolejną górę i natrafiamy na zwalone drzewo. Łukasz swoim KQ przejeżdża pod drzewem, ja niestety się nie mieszczę, więc zjeżdżam w dół, co jest mało rozsądne z ładunkiem, który mam na quadzie. Celując asekuracyjnie w drzewo udaje mi się na nim zaparkować, po czym nawrotka na trawersie i wyciąganko na linie z dwoma przepinkami, co zabiera nam prawie pół godziny.

NAS Analytics TAG

Wyjeżdżamy poza obszar lasu i tu udaje nam się zgubić, bo pojechaliśmy na azymut, a nie zgodnie z roadbookiem.  Jak się okazuje,  nasza trasa przebiega około 2 km na prawo, ale innymi szczytami gór, a my polecieliśmy na przełaj po lasach, które Łukasz określił lasami Niedźwiedzia. Na szczęście były koordynaty kolejnego punktu i tak nastawiliśmy nasze GPSy. W tym wszystkim  trafiamy na zablokowaną drogę przez drwala w podeszłym wieku, któremu w koło furmanki wbił się kawałek gałęzi. Droga jest całkowicie zablokowana, ale wspólnymi siłami uwalniamy furmankę z tego niefartu. Omijając konie wystraszyliśmy je naszymi gadami - konie uciekają z całym tym drzewem w krzaki...upsss.

Dalej zjazd do wsi i jazda asfaltem. Po drodze mijamy skansen z dawną wsią. Niestety późna pora nie pozwala nam na odwiedzenie tego miejsca. Z asfaltu wjeżdżamy znowu na szutr i kamienie. Po chwili docieramy do noclegu numer 5 na polanie. Choć już się zmierzcha, postanawiamy pokonać jeszcze kolejne wzniesienie, co okazuje się prawie ponad nasze możliwości. Na połoninach, w pełnym zmroku wita  nas mgła lub chmura i trudno jest w tych warunkach dostrzec trasę, po której mamy jechać. Zero orientacji w terenie, na szczęście możemy liczyć na wskazania naszych GPSów. W końcu udaje nam się jakoś przebrnąć przez to małe piekiełko i zjeżdżamy ze szlaku do cywilizacji. Przejeżdżamy dość duże miasto i lecimy w kierunku motelu Willa de Pesti. Zmęczenie daje o sobie znać, jednak pokonujemy asfaltówkę dość szybko i podjeżdżamy pod motel, który okazuje się ogromnym budynkiem, bez żadnego zapalonego światła, co nas niepokoi. Jednak po chwili wychodzi lekko zawiany (chyba stróż) i już po chwili parkujemy nasze quady tuż na środku wejścia. Zaczynamy przenosić nasz dobytek na drugie piętro do pokoju bez łazienki  i bez kaloryferów, ale za to mamy dach nad głową, choć tynk sypie nam się z niego na  głowy. Robimy jedzenie. Staramy się jakoś się rozgrzać w panującej w pokoju temperaturze 5 stopni i planujemy kolejny dzień podróży.

Dzień 5

Start  z motelu według roadbooka przewiduje pokonanie 90 km asfaltem w kierunku kolejnego postoju, w pobliżu miasta Baile Herculaine. Asfalt nam szkodzi, więc próbujemy się przedostać górami. Po pokonaniu około 20 km i błądzeniu tu i tam, odpuszczamy i wracamy do asfaltu. Pędzimy do kolejnego motelu. Dzień zrobiliśmy bardzo szybko i po zalogowaniu się w hotelu pojechaliśmy do rzeki umyć quady i zrobić trochę fotek. Po kąpaniu zastrajkowała Suzi, ale szybkie oczyszczenie klem akumulatora rozwiązało problem. To był bardzo krótki dzień, patrząc na samą jazdę, ale za to dotarliśmy do kolejnego pasma gór.

Dzień 6

Wcześnie rano wstajemy z zamiarem  pokonania góry Tarcu i dojechania jeszcze tego samego dnia do naszego startu, czyli około 100 km terenem przez górę Tarcu i prawie 200 asfaltami do startu wyprawy - ech ten asfalt.

Plan się udał, wstaliśmy wcześnie i jazda. Trochę  kilometrów asfaltem i zaraz wbijamy się w góry. Jedziemy przez wioski, gdzie ludzie przyzwyczajeni do enduro i quadów (teren enduromanii) machają nam przyjaźnie, a dzieci wyciągają dłonie, aby im przybić piątkę, co chętnie robimy. Opuszczamy wioski i zaczynają się połoniny, z których widać lekko ośnieżoną górę Tarcu. Widoki super! Do przejechania jeszcze około  20 km, a Tarcu jest tuż na wyciągnięcie ręki. Jedziemy dalej trzymając się roadbooka i dziwimy się, jak te terenówki zrobią dość ostry wąski zjazd po trawersie, nam się udaje bez problemów. Jeszcze kawałek szlakiem i docieramy do schroniska usytuowanego pod szczytem góry. Tam się rozdzielamy i próbujemy różnych podejść pod szczyt, gdyż szlak jest zasypany śniegiem i nie da się nim jechać. Góry, jak to góry, zgubne są i po półgodziny jazdy tracimy ze sobą kontakt wzrokowy. Zaczynamy działać na własną rękę, co sprawia, że po chwili czekania na kompana wracam po niego kierując się drugim zboczem góry. Tam zaczyna mnie przerastać nachylenie zbocza i z wielkim trudem udaje mi się opanować zsuwającego się quada po zboczu. Jednak daję rade i jadę dalej. Docieram do bardziej otwartej przestrzeni i widzę Łukasza podążającego moim poprzednim szlakiem, co mnie bardzo ucieszyło, bo już miałem czarne myśli.

Tarcu nas pokonała, jako druga góra, której nie zdobyliśmy podczas całego wyjazdu. Ale nie ma się co załamywać, więc jedziemy do noclegu nr 7. Tam chwile odpoczywamy i podejmujemy walkę z asfaltem. Zjeżdżamy w dół góry, jedziemy kawałek asfaltem, tankowanie i dalej kolejne 80 km asfaltów. Mamy już serdecznie dość asfaltów i ostro udziela nam się to na psychikę. W końcu decydujemy się rozdzielić i ja postanawiam jechać jeszcze kawałek asfaltem, a potem szutrem jakoś dotrzeć do bazy. Łukasz na pewniaka chce śmigać asfaltem do końca.

GPS pokazuje mi około 100 km do celu, Łukaszowi - 160 km. Rozdzielamy się i każdy jedzie w swoim kierunku. Ja bez rejestracji tylko z samą zieloną kartą przebijam się przez kolejne miasteczka i jedno duże miasto, gdzie wszyscy patrzą na mnie jak na dziwadło. Ale jakoś unikam policjantów itp. Jadę tak jak mi GPS wskazuje i wjeżdżam w coraz to węższe drogi, które prowadzą mnie wzdłuż potoku pomiędzy samymi szczytami gór. Po chwili GPS oznajmia brak tras do przejechania choć patrząc na drogę na azymut mam tylko 20 kilometrów do bazy. Zaczynam mieć lekką głupawkę, ale znajduję drogę na szczyt i pnę się jakieś 15 minut, gdzie spotykam tubylców pracujących w polu. Pytam o asfalt, w odpowiedzi widzę tylko ich śmiejące się  miny, że tu nie ma żadnego asfaltu w pobliżu, jednak nie poddaje się i brnę dalej już teraz według wskazań mojej intuicji. W końcu docieram do miejsca, gdzie krzyżuje się moja droga z przebytym pierwszego dnia szlakiem. Tam już pewny siebie jadę kolejne 20 km po przebytej parę dni wcześniej trasie i docieram do celu. Okazuje się, że Łukasz dotarł dokładnie 5 minut wcześniej  i z radością przybijamy sobie piątkę na znak pokonanych karpackich trudów podróży.

Trasę pokonywali:

Łukasz Dawidowski vel Carreone na KQ 750 AXI
Krzysiek Sanowski vel Sanol na Polaris SP 700 EFI

Chciałbym podziękować mojej Pani za pomoc w przygotowaniach do całego tego zamieszania i dla mojego partnera Łukasza za rozwagę i bezciśnieniowe przebycie całego wypadu. Dziękuje również Markowi za użyczenie czujnika, Michałowi M. za diagnozę usterki ON-LINE i wszystkim tym, którzy mieli coś z całym tym wypadem wspólnego.

rzeka wodospad
rzeka w gorach
rumunski goral
snieg quad gory zaspy
strumyk gory-quad
Suzuki Kingquad bagaz wyprawa
Suzuki kingQuad bloto romania 2008
Suzuki kongquad zaspy gory-rumunia
Suzuki polaris przed wyprawa romania 2008
szukanie trasy
wawoz droga skaly
widok z gor w rumunii
wioska w gorach w rumunii
wodospad gory rumunia wymiana oleju wyprawa do-rumunii droga w gorach wyprawa quady samochody gory rumunia
NAS Analytics TAG

Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze
Dodaj komentarz

Publikowane komentarze s± prywatnymi opiniami u¿ytkowników portalu. ¦cigacz.pl nie ponosi odpowiedzialno¶ci za tre¶æ opinii. Je¿eli którykolwiek z komentarzy ³amie regulamin , zawiadom nas o tym przy pomocy formularza kontaktu zwrotnego . Niezgodny z regulaminem komentarz zostanie usuniêty. Uwagi przesy³ane przez ten formularz s± moderowane. Komentarze po dodaniu s± widoczne w serwisie i na forum w temacie odpowiadaj±cym tematowi komentowanego artyku³u. W przypadku jakiegokolwiek naruszenia Regulaminu portalu ¦cigacz.pl lub Regulaminu Forum ¦cigacz.pl komentarz zostanie usuniêty.

NAS Analytics TAG

Polecamy

NAS Analytics TAG
.

Aktualno¶ci

NAS Analytics TAG
reklama
NAS Analytics TAG

sklep ¦cigacz

    na górê