Quady w Grupie Bieszczadzkiej GOPR
Dla ratowników GOPR quady są równie ważnymi elementem wyposażenia, co bandaże w apteczkach
Dziś quady są praktycznie tak samo popularne jak motocykle i można je spotkać dosłownie wszędzie. Czterokołowce opanowały łąki, rzeki, bagna, polne dróżki, leśne dukty, wiejskie drogi, a nawet ulice miast. Zdarza się niestety, że niektórzy z ich posiadaczy lubią niekoniecznie legalną zabawę quadami na stokach narciarskich, ale to już zupełnie inna para kaloszy. Skupmy się na tym, w jaki pożyteczny sposób wykorzystywane są te pojazdy.
Utalentowany lub też doświadczony kierowca potrafi czterokołowcem pokonać tereny niemożliwe do przejechania jakimkolwiek innym środkiem transportu. Dlatego też w drugiej połowie lat 90., kiedy to quady dla ogółu naszego społeczeństwa były czymś zupełnie nieznanym, zdobyły uznanie instytucji takich jak Wojsko Polskie, Straż Graniczna, czy GOPR. Wiemy już, w czym wszędołazy przydają się strażnikom granicznym, żołnierzom oraz rolnikom. Poznajmy zatem quady pomagające ratownikom medycznym GOPR.
Bieszczadzka Grupa GOPR
Aby przybliżyć wam służbę quadów w szeregach Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wybraliśmy się do Sanoka, gdzie mieści się stacja centralna Bieszczadzkiej Grupy GOPR. Na podlegających jej terenach znajdują się cztery jednostki ratunkowe. Każdego dnia dyżurują w nich wykwalifikowani ratownicy, którzy w swej codziennej pracy posługują się wszędołazami.
Quady trafiły do Bieszczadzkiej Grupy GOPR już w roku 1998 i od tamtej pory stały się niezastąpionym narzędziem pracy ratowników. Roczny okres pracy czterokołowców uzależniony jest od warunków pogodowych, a dokładnie od ilości śniegu pokrywającego tereny. Wraz z nadejściem pierwszych poważniejszych opadów białego puchu pojazdy ATV są zastępowane przez skutery śnieżne, gdyż mogą znacznie łatwiej poruszać się po zamarzniętych i ośnieżonych górskich terenach. Gdy jednak śniegu nie ma lub jest jego cienka warstwa, quady cały czas są w gotowości do wyjazdu w teren.
Codzienna służba
Ratownicy z Bieszczadzkiej Grupy GOPR mają do swojej dyspozycji sześć czterokołowców. Pięć z nich jest wykorzystywanych w czynnej służbie, po jednym na cztery stacje ratownicze i jednostkę centralną w Sanoku, natomiast szósty pełni rolę pojazdu rezerwowego. W każdej ze stacji znajduje się wyspecjalizowany ratownik wraz z pomocnikami, którzy pełnią dyżury przez cały tydzień lub czasami nawet dwa tygodnie. Przed objęciem dyżuru ekipa przejmująca sprzęt dokonuje oględzin pojazdów, na których będą pracować. Sprawdzane są płyny oleje oraz ogólny stan techniczny maszyn. W przypadku, gdy quad jest uszkodzony lub nie nadaje się do eksploatacji, informowana jest o tym centrala, która przywozi pojazd zastępczy, a niesprawny czterokołowiec zabierany jest do serwisu. Quady są wykorzystywane we wszystkich akcjach, dlatego też muszą być przygotowane na każdą ewentualność. Ratownicy wyjeżdżają do wypadków samochodem terenowym wraz z przyczepką, na której znajduje się quad i wózek do przewożenia rannych. Gdy droga staje się nieprzejezdna dla auta, wówczas goprowcy przesiadają się na quada i z podczepionym wózkiem kontynuują podróż. Czasami bywa niestety tak, że nie da się dojechać do poszkodowanego żadną drogą. Wtedy zespół medyczny odczepia wózek i rusza w drogę na piechotę.
„Do wypadków jeździmy tzw. zestawem, czyli auto, quad i przyczepka lub auto, skuter i tzw. kulki do ciągnięcia. Dokąd da się dojechać autem, to jedziemy autem, zrzucamy quada i potem poruszamy się quadem. Do większości przypadków udaje nam się dotrzeć na same miejsce wypadku. Gdy jednak stanie się tak, że już nie da się wjechać w teren, to wtedy idziemy z samym wózkiem." - mówi Hubert Marek.
Maszyny i ich wyposażenie
Quady, które chcą pełnić służbę w szeregach tego typu służb ratunkowych jak GOPR, powinny charakteryzować się napędem na obie osie, niewielkimi gabarytami, zwinnością w terenie i naturalnie niezawodnością. Warunki te idealnie spełniają modele Honda TRX 400 oraz Yamaha Grizzly 450 i to one najczęściej służą górskim ratownikom. Czterokołowce z silnikami o pojemności powyżej 500 cm3, pomimo iż mają więcej mocy, są znacznie większe i cięższe.
„Nie kupujemy pojazdów większych niż 500-tki, bo są za duże i za ciężkie. To są fajne maszyny - duże, szerokie - ale w przypadku wywrotki trudno jest je podnieść i postawić na koła. Świetnie się nimi jeździ po po łąkach, ale gdy potrzeba przestawić takiego quada ręcznie między drzewami, to nie jest łatwo dźwignąć taki ciężar." - dodaje Zastępca Naczelnika grupy GOPR.
Goprowskie quady to pojazdy fabryczne, wyposażone jedynie w wyciągarki oraz łańcuchy na koła do jazdy po śniegu. Przeprowadzano testy jazdy na gąsienicach, jednak nie zdały one egzaminu. Gąsienice okazały się zbyt szerokie i do tego podnosiły środek ciężkości pojazdu, przez co zmniejszyła się jego manewrowość w górskim terenie. Wyciągarki natomiast spisują się znakomicie. Przydają się najczęściej przy dojazdach do poszkodowanego - zjazdach, podjazdach i wszelkiego rodzaju trawersach. W drodze powrotnej wraz z ranną osobą ratownicy nie mogą ryzykować jej oraz własnym zdrowiem, dlatego też wybierają najłatwiej przejezdne szlaki.
Kierowcy
Aby stać się kierowcą quada w jednostkach GOPR nie wystarczy być tylko ratownikiem. Samo poruszanie się czterokołowcem po górach wymaga dużych umiejętności jeździeckich oraz znajomości technik pokonywania trawersów. Ratownicy medyczni muszą dodatkowo wykazać się zdolnościami jazdy z przyczepką, na której znajduje się ranny człowiek. Dlatego kierowcy pojazdów przechodzą 16-godzinny kurs, po którym zdają egzamin z jazdy.
„Sami szkolimy i egzaminujemy naszych nowych kierowców quadów. Jest nas 202 ratowników z czego około 40 osób ma uprawnienia do kierowania tymi pojazdami. Taki kurs trwa 16 godzin i uczymy na nim jak jeździć quadem z ratownikiem i poszkodowanym na wózku, podjeżdżać, cofać, pokonywać trawersy. Nasze załogi są bardzo dobrze wyszkolone. Nie mieliśmy jeszcze ani jednego groźnego wypadku z udziałem naszych quadowych załóg." - podsumował Szef Wyszkolenia Grupy Bieszczadzkiej GOPR .
Na koniec
Dwanaście lat temu, kiedy czterokołowce stały się częścią górskich jednostek ratunkowych, nikt nie spodziewał się, że odniosą one tak ogromny sukces. W tamtych czasach nie było wielu osób w kraju, które potrafiłyby sprawnie poruszać się tymi pojazdami w trudnym terenie. Jednak ratownicy szybko znaleźli wspólny język z wszędołazami i opanowali trudną sztukę jazdy po górach. Dziś quady są dla nich równie ważnymi elementem wyposażenia, co bandaże w apteczkach, bez których nie mogą wykonywać swojej pracy.
Komentarze 3
Pokaż wszystkie komentarzePozdrawiam goprowców z Sanoka :)
OdpowiedzCi panowie chyba jako rozrywki to nie traktują, ale pewnie też nie narzekają ;)
OdpowiedzMiny maja rozkoszne w tych rozpietych kaskach :-) po pierwszym dzwonie się nauczą
OdpowiedzMyślę że dają sobie radę lepiej niż wielu pro-lanserów odziany od góry do dołu w Alpinestarsa ;)
Odpowiedzqady to najlepsza rozrywka na swieice, jeszcze w bieszczadach:)
Odpowiedz