Przeprawowy Puchar ATV Polska 2010 - podsumowanie sezonu
Wskrzeszony do życia po rocznej przerwie Przeprawowy Puchar ATV Polska w ubiegły weekend zakończył swoją edycję 2010. Finałowa, trzecia runda odbyła się w centralnej Polsce, nieopodal Grodziska Mazowieckiego
Trzeba przyznać, że koordynatorzy rajdu, którym to Polskie Stowarzyszenie Czterokołowców ATV Polska powierzyło w tym roku organizację pucharu, byli bardzo konsekwentni w realizacji tego, co zapowiadali. Miały być nowe miejsca o zupełnie odmiennych charakterystykach terenów oraz setki kilometrów tras, dające możliwość wyjeżdżenia się do bólu i tak też było. Zanim jednak przejdę do podsumowania całego cyklu, kilka słów na temat rundy finałowej.
Offroadowy raj w pobliżu Warszawy
Do miejscowości Kuklówka, położonej kilka kilometrów od Grodziska Mazowieckiego, gdzie mieściła się baza rajdu przyjechało około 40 quadów oraz dwa pojazdy UTV. Wynik ten do rekordowych nie należy, ale dzięki temu nie było problemów z długimi kolejkami na wjazdach na odcinki specjalne. Wszystko przebiegało bardzo sprawnie i płynnie. Skoro już mowa o OSach to warto pochwalić osoby odpowiadające za organizację i przygotowanie terenów pod III rundę Przeprawowego Pucharu ATV Polska. Nie spodziewałem się, że w odległości zaledwie 40 km od centrum Warszawy znajduje się obszar kilkunastu hektarów nieużytków, na których są bagna, trawersy i szybkie piaszczyste szutrówki, dające ogromne możliwości wszystkim amatorom, jak i profesjonalistom offroadowego rzemiosła.
Przebieg batalii
Wszystkie próby terenowe rozmieszczone były w niewielkiej odległości od siebie, dzięki czemu nawet kibice, bez większych problemów i wyposażenia w pojazdy terenowe, mogli zobaczyć, jak wyglądała na nich walka. A było co podziwiać. Przeprawy przez bagna, rozlewiska o głębokości sięgającej nawet półtora metra, zjazdy i podjazdy pod kilkunastometrowy szczyt wału, którego kąt nachylenia zbocza do płaszczyzny wynosił około 50-60 stopni. Tu szczególne wyrazy uznania należą się Edkowi Świdzińskiemu i Jarkowi Małkusowi. Załoga dużej i ciężkiej, w stosunku do quadów, Yamahy Rhino pokonała tę próbę bez użycia wyciągarki. Z kolei czas, jaki potrzebowali oni na pokonanie wszystkich OSów to zaledwie 12 minut i 27 sekund! Edek i Jarek oczywiście zwyciężyli w klasie UTV zarówno w tej rundzie, jak również w całej tegorocznej edycji pucharu, ale do wyników wrócimy nieco później. Sławą, niestety tą złą, został okryty OS numer 2, który polegał na przeprawie przez głęboką wodę. Dzięki niemu kilka quadów będzie musiało przejść remont kapitalny silnika lub w najlepszym przypadku porządne płukanie. Na jednej z fotografii możecie zobaczyć, jak wyglądał olej po czwartej wymianie z zalanego wodą silnika wszędołaza Mateusza Pietruczuka. Przypominał cafe latte macchiato, tylko pianki było mniej.
Po tym jak załogi z klas Extreme, Profi oraz UTV rozprawili się z przygotowanymi dla nich OSami, czego wiele osób dokonało bardzo szybko, wyruszyli oni na ok. 250-kilometrową pętlę turystyczną klasy Fun. Nam niestety nie udało się jej przemierzyć, ale z opowiadań uczestników wiemy, że było na niej wiele bardzo ciekawych miejsc i pięknych widoków, a co najważniejsze każdy wyjeździł się do bólu. Najlepsi zdołali ukończyć cały rajd jeszcze przed sobotnim śniadaniem, za co należą się im gromkie brawa.
W klasie Extreme puchary oraz nagrody za pierwsze miejsce odebrali Kamil Budziłek i Marcin Wielądek. Ich łupem padło także zwycięstwo w generalce swojej klasy z wszystkich trzech rund. Radosław Chęciński i Roman Walewicz stworzyli najlepszy zespół w kategorii Profi. Z kolei w klasie Fun najwięcej punktów zdobył trzyosobowy team ATV Fun Squad, który reprezentowali Jarosław i Lucjan Fudała oraz Paweł Pardała. W UTVkach, tak jak wspominałem wcześniej, zwyciężył ATV Partner Team – Świdziński/Małkus. Drudzy byli jadący w Polarisie RZR Sebastian Muszyński i Jarosław Adamiak z zespołu Buła Team.
Więcej jazdy, mniej rywalizacji
Pomimo roku nieobecności na polskiej scenie quadowego offroadu, zmiany osób odpowiadających za jego organizację i tym samym charakteru rajdu, Przeprawowy Puchar ATV Polska został bardzo miło przyjęty przez większość jego uczestników. Szczególnie zadowoleni byli zawodnicy, dla których te zawody były jedną z pierwszych imprez na tak szeroką skalę, w której mogli wziąć udział. Tego typu zawody są dla nich najlepszą drogą do rozwijania swoich umiejętności jazdy w offroadzie, współpracy i zarazem współzawodnictwa.
Prawdziwości tych słów dowiódł jedyny damsko-męski team, który stworzył Tomasz Rybak wraz ze swoją 16-letnią córką Michaliną. Na quadach jeżdżą dopiero od dwóch lat, a trzy rundy Przeprawowego Pucharu ATV Polska były dla nich jedynymi zawodami, w których wystartowali. Mimo wszystko, dzięki konsekwentnej, bardzo dobrej jeździe udało im się zwyciężyć w klasyfikacji generalnej klasy Fun.
„Jazda quadem i udział w tym rajdzie stanowi dla nas wyzwanie. Jest to walka nie tylko z zawodnikami, ale również z przyrodą i własnymi słabościami. Wystartowaliśmy pierwszy raz w tym roku w rundzie na Podhalu. Przyjechaliśmy na zawody jako zupełni amatorzy, bez wyposażenia i do tego z wielkim lękiem. Mimo tego udało się wywalczyć drugie miejsce. Potem poszliśmy za ciosem i tak oto mamy pierwsze miejsce. Najbardziej w tym wszystkim podoba się mi adrenalina, towarzysząca startom, cała otoczka zawodów, atmosfera oraz ludzie, którzy tworzą jedną wielką brać.” - mówi Tomasz Rybak.
„Quady sprawdzają się również w naszym codziennym życiu. Mieszkamy na terenach wiejskich i bardzo wiele osób z naszej okolicy korzysta z quadów do prac w polu, a podczas powodzi był to jedyny środek transportu. Wszyscy się dziwią, dlaczego dziewczyna jeździ quadem i to jeszcze przeprawowym. Nie jeżdżę quadami sportowymi, bo jakoś mi nie podchodzą. Ja lubię wyszaleć się taplając się w błocie, przeprawiając przez trudne tereny, wyciągać się na wyciągarce. Takie wyzwania bardzo mi się podobają i nie boję się ich. Startując w zawodach chciałam udowodnić, że ten sport mogą również uprawiać dziewczyny. W rundzie nad morzem jechałam non-stop przez 12 godzin, a teraz pokonałam ponad 200 km w 13 godzin, z dobrym rezultatem. Co prawda nie jest to łatwe, by jechać tyle czasu w pełnym skupieniu, ale dałam radę i jak widać jest to możliwe. Moją radą jest by próbować, nigdy się nie poddawać i oczywiście dużo jeździć i ćwiczyć.” - dodaje 16-letnia Michalina.
O kilka zdań podsumowania poprosiliśmy „Shaybę”, który odpowiadał za techniczne przygotowanie tras wszystkich rund Przeprawowego Pucharu ATV Polska. Oto, co nam powiedział.
„Staraliśmy się, by każda runda miała swój niepowtarzalny charakter i klimat. Pierwsza była na Podhalu, co było zupełną nowością, druga odbyła się na Kaszubach, co dla uczestników Pucharu ATV Polska było również otwarciem nowego terenu. Pojawiły się pewne głosy, które dawały nam znać, że nie da się niczego zrobić na Mazowszu, ponieważ jest tu płasko i nie ma fajnych terenów. Postaraliśmy się złamać ten stereotyp i znaleźliśmy takie miejsce, które mam nadzieję, że zadowoliło w pewnym stopniu najbardziej wybrednych. Wydaje mi się, że ta runda była ciekawa i urozmaicona. Bardzo mile została przyjęta trasa turystyczna klasy Fun. Była bardzo widowiskowa i chyba wszystkim się podobała.”
Z Kuklówki nie do końca usatysfakcjonowani wyjechali bardziej doświadczeni kierowcy, którzy brali udział już w wielu różnego rodzaju rajdach przeprawowych, również tych organizowanych przed kilkoma laty przez ATV Polska. Próby klasy Extreme, w przeciwieństwie do ich oczekiwań, nie były wcale ekstremalnie trudne, a długa, zupełnie turystyczna pętla nie była tym, po co przyjechali na ten rajd. Przyczyną ich niedosytu być może jest nowy charakter imprezy, którym kierowali się organizatorzy Przeprawowego Pucharu ATV Polska 2010.
„Puchar ATV Polska miał rok przerwy, podczas którego zmieniła się ekipa organizacyjna. Tamte zawody cieszyły się dużym powodzeniem. My jednak postanowiliśmy pójść nieco inną drogą. Większość uczestników tego rajdu nie ma okazji do jeżdżenia quadem codziennie. Chcieliśmy dać tym osobom możliwość wyjeżdżenia się do bólu. To było motywem przewodnim tegorocznej edycji i myślę, że to się podobało. Oczywiście nie udało nam się ominąć pewnych drobnych błędów i niedociągnięć, ale wiadomo to jest normalne przy rywalizacji o każdy punkt, o każdy centymetr i o każdą pieczątkę. Mamy dużo pomysłów, dużo rozwiązań, które postaramy się wprowadzić w nowym roku, aby ten puchar udoskonalić. III runda pokazała, że otaśmowane OSy bez pieczątek stwarzają mniej konfliktów i to na pewno postaramy się kontynuować. Charakter pozostanie w niezmienionej formie.” - komentuje Shayba.
|
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze