Polskie Zachwyty Motocyklowe w Domu Spotkañ z Histori±
Sezon motocyklowy zwalnia. I taka jest kolej rzeczy. Dużo dobrego w tym roku na motocyklach zrobiliśmy, a w przyszłym zrobimy jeszcze więcej. Asfalt już tak nie trzyma opony, pogoda kiwa palcem - Ostrożnie! - zatem czas na małą przerwę. Parę lat temu, sezonowość motocykla bardzo mi przeszkadzała. Teraz rozstanie wykorzystuję na inne pasje - też piękne i ukochane. Oczywiście, nieraz zatęsknię do bycia w drodze, wolności i radości z jazdy, bo to czas na to, żeby tę tęsknotę poczuć. Wtedy wspominam sobie jak było i wyobrażam jak będzie.
Wspomnień z Polskich Zachwytów Motocyklowych będzie dużo. Zachwyty pojechały w tym roku 5 razy. Za każdym razem jechały w inną stronę, za każdym razem dołączał ktoś nowy. A jak już raz ktoś pojechał to jechał z nami dalej. Z założenia, te jednodniowe wyjazd miały zawsze prowadzić do ciekawego miejsca, na spotkanie z interesującym człowiekiem. Chciałam połączyć radość z jazdy motocyklem z poznaniem. Wiem, że słowo edukacja różnie nam, dorosłym się kojarzy, ale tak! Chciałam aby uczestnicy "Zachwytów" czegoś się nauczyli, dowiedzieli. I udało się. Na tyle, że jeszcze mnie nie przeklinają, a wręcz przeciwnie, chcą jechać dalej. Od początku dzieliłam się Wami tym, co w trakcie "Zachwytów" się wydarzyło. Podzielę się i tymi ostatnimi w tym roku. To spotkanie było inne niż wszystkie. Motocykle zostawiliśmy w domu, zabierając ze sobą motocyklowe serca. Chociaż był wyjątek - i to bardzo stylowy - Kawasaki w800, które idealnie wkomponowało się w architekturę Domu Spotkań z Historią i ulicy Karowej. Karowej. Tym razem, w tym wyjątkowym miejscu na mapie stolicy, przenieśliśmy się w czasie ! Do pięknej Warszawy z lat 50. i 60. XX wieku. zatrzymanej na klimatycznych, czarno-białych zdjęciach autorstwa Zbyszka Siemaszki - fotografa, który śledził jej powojenny rozwój. Siemaszko przemierzał z aparatem ulice odbudowującego się po wojnie miasta. Z ciekawością i chęcią odkrywania, godną prawdziwego podróżnika. Ciekawe czy sam jeździł na motocyklu? Nie mam pojęcia. Ale motocyklowy akcent na jego zdjęciach pojawia się kilkakrotnie. WFM-ki, Sokoły - motoryzacyjne klasyki. Co za widok! Mimo tego, że motocykle w tamtych czasach pełniły funkcje użytkowe, robiły to z wrodzoną elegancją. W tą wyjątkową podróż zabrał nas człowiek, przed którym Warszawa nie ma tajemnic - varsavianista Ryszard Mączewski. Założyciel i prezes fundacji "Warszawa 1939", inicjator i współtwórca portalu internetowego warszawa 1939.pl - encyklopedii przedwojennej stolicy. Pasjonat, dla którego każdy kamień tego miasta ma swoją historię. Tymi historiami potrafi zaciekawić, rozbawić, wywołać refleksję. Przez powojenną Warszawę przejechaliśmy bardzo powoli - zgodnie z przepisami, a nawet jeszcze wolniej, bo tyle było w niej do zobaczenia. Dzięki naszemu przewodnikowi ulice na zdjęciach ożyły i przestały być anonimowe, a my zobaczyliśmy na nich to, na co sami nie zwrócilibyśmy uwagi. To była nietypowa lekcja historii. Warszawa się zmienia i rozwija. Powstają nowe miejsca, ale żeby powstać mogły, muszą zniknąć te stare. Za jakiś czas, z tej starej Warszawy będziemy pamiętać coraz mniej. Dlatego bardzo się cieszę, że tym razem "Zachwyty" po prostu się w niej zatrzymały. Żeby jechać dalej, trzeba się nieraz zatrzymać.
Bardzo chciałam podziękować zespołowi Domu Spotkań z Historią za zorganizowanie, specjalnie dla "Polskich Zachwytów Motocyklowych tej wyjątkowej podróży. Pamiętajcie o tym miejscu i zaglądajcie do niego. Bo warto! Bardzo dziękuję Polskiemu Związkowi Motorowemu, za to, że wspiera Polskie Zachwyty Motocyklowe. Mam nadzieję, że w przyszłym sezonie "Zachwyty" pojadą dalej. Pamiętajcie, że jak macie ochotę to zawsze możecie do nich dołączyć.
Informacje na FB Kobieta na motocyklu i na portalu Ścigacz.pl.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze