Polscy kierowcy omijają mandaty z fotoradarów - rząd szykuje zmiany
W Polsce, mimo rozwiniętej sieci fotoradarów, duża część mandatów za przekroczenie prędkości nigdy nie zostaje wyegzekwowana. Każdego roku fotoradary robią prawie milion zdjęć, ale ponad połowa z nich nie skutkuje nałożeniem kary.
Powodem są różnorodne sztuczki stosowane przez kierowców, które pozwalają im uniknąć odpowiedzialności. Rząd planuje jednak zaostrzyć przepisy i ukrócić ten proceder.
W naszym kraju funkcjonuje obecnie 570 fotoradarów, a sieć odcinkowego pomiaru prędkości jeszcze w tym roku ma się rozrosnąć do 50 punktów. Tylko w 2023 roku urządzenia te zarejestrowały blisko milion przypadków przekroczenia prędkości. Mimo to jedynie 445 tysięcy zdjęć przełożyło się na rzeczywiste mandaty, co stanowi zaledwie 45 proc. wszystkich przypadków.
Kierowcy, chcąc uniknąć kary, stosują różne metody. Jednym z popularnych sposobów jest tzw. "metoda na Ukraińca". Właściciel pojazdu, zamiast przyznać się do winy lub wskazać faktycznego kierowcę, podaje jako sprawcę osobę z zagranicy, zazwyczaj obywatela Ukrainy. Organy ścigania nie mają możliwości skutecznego egzekwowania kar wobec takiej osoby, gdyż ustalenie jej miejsca pobytu jest praktycznie niemożliwe.
Inną powszechną praktyką jest po prostu ignorowanie korespondencji od CANARD (Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym). Sprawy takie trafiają do sądu, ale są często bagatelizowane, co skutkuje ich umorzeniem. Jest to dla kierowców korzystniejsze niż odmowa podania danych kierowcy, za co grozi mandat nawet do 8 tysięcy złotych.
Chociaż CANARD ma możliwość porównania zdjęcia kierowcy z fotoradaru z fotografiami z rejestru dowodów osobistych, co może ujawnić oszustwo, nie zawsze jest to skuteczne. Jeśli właściciel pojazdu wskazuje fałszywego sprawcę, może to skutkować zarzutem składania fałszywych zeznań, co grozi wyrokiem w zawieszeniu i karą za wykroczenie. Mimo to, takie przypadki są wciąż trudne do wykrycia na szeroką skalę.
Rząd dostrzegł problem i planuje wprowadzenie nowych regulacji, które mają zmniejszyć liczbę uniewinnionych sprawców wykroczeń drogowych. Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad propozycją, która zakłada nałożenie automatycznej kary administracyjnej, jeśli właściciel pojazdu nie wskaże osoby prowadzącej pojazd w ciągu krótkiego terminu, np. 14 dni. W takiej sytuacji brak odpowiedzi skutkowałby nałożeniem grzywny równej wysokości mandatu za przekroczenie prędkości.
Nowe przepisy mają na celu zmniejszenie liczby oszustw i przyspieszenie procesu nakładania mandatów, co mogłoby zwiększyć skuteczność systemu fotoradarów. Dzięki temu liczba niewykorzystanych zdjęć mogłaby znacząco zmaleć, a kierowcy byliby bardziej skłonni do przestrzegania przepisów ruchu drogowego. Oczywiście pozostaje pytanie, czy uszczelnienie systemu rzeczywiście poprawi bezpieczeństwo na drogach, czy jedynie zwiększy wpływy do kasy państwa.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze