Pogoń za Lisem 2009 - 217 zawodników i 30 kilometrów
W tej edycji Pogoni, trasa miała trochę inną charakterystykę, niż rok temu
W sobotę, 7. listopada odbyła się 63. edycja Pogoni za Lisem. W Muzeum Koleki Wąskotorowej, gdzie znajdowała się baza rajdu, stawiło się 217 uczestników. Zapisy trwały od 8:30 do 10:30, a wpisowe wynosiło 60 złotych. Po wypełnieniu ankiety oraz okazaniu ważnego dowodu rejestracyjnego dosiadanej maszyny, zawodnik otrzymywał kamizelkę z numerem startowym.
Po godzinie 10:30, w okolicach bramy wjazdowej Muzeum, zaczęła się zbierać masa ludzi w kaskach i jaskrawych kamizelkach. O 11:00, wśród tłumu motocyklistów i quadowców, na pace Polarisa stanął Lis pod postacią Tomka Kędziora. Po krótkiej, ale treściwej odprawie, skierował wszystkich do punktu wyjściowego trasy. W akompaniamencie ryku ponad 200 silników, ludzie ruszyli na pogoń. Najmłodszy zawodnik miał 4 lata, a aż 9 uczestników miało poniżej 15 lat. Dwie dziewczynki wystartowały nawet na... skuterach. Jednym z ciekawszych pojazdów, była MZ ETZ 150. Na tym motocyklu, 63-letni Edward Narewski, dojechał do mety jako... szósty!
W tej edycji Pogoni, trasa miała trochę inną charakterystykę, niż rok temu. Ze względu na protesty ekologów i leśników, rajd nie był już tak offroadowy jak zwykle, było dużo więcej asfaltu i twardego podłoża, aczkolwiek i tak można napotkać wiele przeszkód. Jedną z pierwszych z nich, okazało się utrudnienie spowodowane przez roboty kanalizacyjne. Jeszcze nie do końca przejezdna (dla cywilnych pojazdów) droga, była zagrodzona przez kanalizatorów taśmą. Ponad 200 zawodników trochę się pogubiło i rozjechało po okolicznych drogach miejskich. Musiało minąć kilka minut zanim pewna motocyklistka wpadła na pomysł, aby sforsować taśmę i przedrzeć się przez wodę. Cała reszta pojechała jej śladem i ponownie znalazła się na właściwej trasie.
Oczywiście, tak jak zwykle, trzymanie się wyznaczonego przez Lisa szlaku, nie było prostym zadaniem. W tej edycji rajdu niebieskie znaczniki pokazywały kierunek. Punkty kontrolne również nie były łatwe do znalezienia. Sam próbując odszukać jeden z nich, zgubiłem trasę. Chwilę później, stojąc 15 metrów od flagi, dopiero po wyjściu z ukrycia kontrolera, dowiedziałem się, że trafiłem na miejsce. Zawodnicy wcale nie mieli łatwiejszego zadania - trasa liczyła około 30 kilometrów, a najdłuższy dystans, jaki pokonał zawodnik, aby dotrzeć to mety to 85 km! Sześć punktów kontrolnych przyjmowało do godziny 15:00, natomiast meta do 15:30. Z 217 uczestników, pogoń ukończyło 197.
Rozdanie nagród rozpoczęło się około 16:00. W sali restauracyjnej w Muzeum, zebrało się kilkadziesiąt osób, Tomek Kędzior oraz Paweł Szwed (prezes Fundacji Polskich Kolei Wąskotorowych) podziękowali sponsorom oraz uczestnikom i przeszli do wręczania pucharów oraz pokaźnych upominków sponsorowanych m.in. przez RedLine czy JVC. Niestety główna i najbardziej symboliczna nagroda - lisia kita - została skradziona dzień wcześniej...
Zapraszamy do zapoznania się z galerią zdjęć.
Poz. | Nazwisko | Imię | wiek | Motocykl | wizy |
1 | Bondyra | Jarosław | 32 | DR-Z | 6 |
2 | Delega | Łukasz | 29 | KTM | 6 |
3 | Kobziński | Dawid | 13 | Suzuki (quad) | 6 |
Pełne wyniki 63. edycji Pogoni za Lisem
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze