Sieć autostrad w Holandii należy do najgęściejszych w Europie i na świecie (57,5 km na 1000 km2), zaś ich łączna długość plasuje kraj tulipanów i wiatraków na szóstym miejscu (z wynikiem 3070 km). Dla porównania, w naszym kraju sieć autostrad ma 1639 kilometry, co klasyfikuje Polskę na 12. pozycji wśród 27 krajów Europy.

Ale Holendrzy, a konkretnie tamtejsza Agencja Gospodarki Wodnej (Rijkswaterstraat), chcą wykorzystać potencjał autostrad w zupełnie odmienny sposób niż do tej pory.

Specjaliści z Rijkswaterstraat uznali, że ciągnące się na przestrzeni setek kilometrów pobocza, oraz pasy pomiędzy jezdniami autostrad, można wykorzystać do budowy sieci paneli fotowoltaicznych. Dzięki zabudowaniu nieużywanego terenu możliwe byłoby wygenerowanie zielonej energii dla miliona gospodarstw domowych.

Urzędnicy z Rijkswaterstraat tłumaczą, że chcą po prostu leżącą odłogiem ziemię, która i tak jest własnością Holandii, do pozyskania energii słonecznej dla swoich obywateli. Inicjatywa wypłynęła właśnie teraz również z innego powodu. Holenderskie organizacje ekologów co raz ostrzej protestują przeciwko rosnącej z każdym miesiącem liczbie elektrowni wiatrowych.

Co prawda wiatraki są ekologicznie "czyste", ale przy okazji rujnują krajobraz, a obszary, na których są stawiane, ludzie po prostu omijają. Biorąc pod uwagę zagęszczenie sieci wiatraków i stale rosnącą sieć elektrowni wiatrowych, konieczne są alternatywne sposoby pozyskiwania energii.

Czy panele słoneczne praktycznie stykające się z autostradami, będą bezpieczne dla kierowców? Co z refleksami światła, podwyższoną temperaturą otoczenia i wreszcie ochroną flory i fauny? Holendrzy zamierzają uzyskać odpowiedzi na te pytania budując testowy, 40-kilometrowy ciąg paneli słonecznych na autostradzie A37 (Hoogeveen - Emmen - Zwartemeer), a konkretnie od położonego 114 kilometrów na wschód od Amsterdamu miasta Hoogeveen, do niemieckiej granicy.