Nadeszły takie czasy, że tankując na stacji paliw z przerażeniem przyglądamy się błyskawicznie rosnącym cyfrom oznaczającym kwotę zapłaty. A przecież czekają nas jeszcze jesienne zwyżki cen, nie mówiąc o zbliżającym się końcu "wakacyjnych" promocji na paliwo - przynajmniej na Orlenie.

Teraz z odsieczą rusza Google. Dziś (07.09) pojawiła się nowa funkcjonalność, która pozwoli zaoszczędzić ciężko zarobione złotówki. Premierowa funkcja przypomina rozwiązanie, która jest już obecne w Waze - należącej do Google aplikacji wspomagającej jazdę.

Najnowsza opcja w Mapach Google pozwala wyznaczać trasę z uwzględnieniem najniższego spalania paliwa oraz redukcji emisji CO2. Google obiecuje, że zastosowany algorytm zatrzyma w kieszeniach kierowców nawet jedą trzecią pieniędzy za paliwo. W praktyce oszczędność jest uzależniona np. od rodzaju paliwa, długości trasy i innych czynników. Planując kilka przykładowych tras udało mi się osiągnąć od 10 do 25 proc. oszczędności. Oczywiście według wyliczeń Google.  

"Oprócz proponowania najszybszej trasy, Mapy Google wskażą również trasę, na której zużycie paliwa będzie najniższe - oczywiście, jeśli będzie inna niż najszybsza trasa. Z łatwością będzie można sprawdzić względną oszczędność paliwa oraz różnicę czasową między tymi dwiema trasami i wybrać najbardziej odpowiednią opcję" — wyjaśnia amerykański gigant.

Co ważne, w ustawieniach pojawiła się możliwość wyboru rodzaju silnika. Jest to o tyle istotne, że charakterystyki diesla czy silników spalających benzynę lub gaz, oraz pojazdów elektrycznych i hybrydowych, są zupełnie inne.

Nowa funkcja działa już od USA oraz Kanadzie. Tamtejsi kierowcy z chęcią korzystają z tego rozwiązania, a Google poinformowało ostatnio, że dzięki popularności wprowadzonego rozwiązania udało się zmniejszyć emisję CO2 o ponad 500 tys. ton metrycznych. To mniej więcej tak, jakby wyłączyć z ruchu 100 tys. samochodów.    

Pełne wdrożenie funkcji planowania tras z uwzględnieniem oszczędności paliwa może potrwa kilka tygodni.