Po powrocie z Orlen Australia Tour pojawi się materiał filmowo szkoleniowy z wyprawy, a już teraz mamy dla was konkurs związany z podróżą! Jak bezpiecznie i atrakcyjnie spędzić czas na motocyklu w dalekiej podróży, zastanawiali się uczestnicy wyprawy Orlen Australia Tour. Pod bacznym okiem Jacka Czachora z Orlen Team, Przemek Saleta, Adama Badziak i Jarek Stec, zrealizowali materiał filmowo szkoleniowy z wyprawy. Zdaniem uczestników jego emisja pomoże motocyklistom w planowaniu bezpiecznych podróży i turystyki na dwóch kółkach. Misją wyprawy było ukazanie wyzwań dalekich podróży po bezdrożach odległego kraju. Australia została wybrana ze względu na zróżnicowanie klimatyczne i codzienne niespodzianki związane z pokonywanymi terenami. „Nasza podróż i zebrane, a następnie sfilmowane doświadczenie to doskonały obraz dla przyszłych podróżników. Wierzę, że relacją z tej wyprawy przyczyniamy się do wzrostu świadomości wśród motocyklistów o bezpieczeństwie i wyzwaniach jakie na nich czekają.” - podkreśla Jacek Czachor. W trakcie trwającej miesiąc wyprawy, na motocyklach Yamaha Super Tenere podróżnicy pokonali blisko osiem tysięcy kilometrów. Zaskoczyło ich nie tylko rygorystyczne przestrzeganie przepisów i wyjątkowa samodyscyplina australijskich kierowców, ale także szeroki zakres działań związanych z bezpieczeństwem na drogach. „Lokalne władze bardzo intensywnie angażują się w zapewnienie bardzo wysokich standardów bezpieczeństwa. Nie brakuje billboardów z informacjami zarówno dla kierowców samochodów, jak i motocyklistów.” – dodaje Przemek Saleta Bardzo istotnym plusem w realizacji reportażu z wyprawy była życzliwość Australijczyków, którzy sami masowo korzystają z motocykli na co dzień. „Nie tylko nas witali bardzo serdecznie, ale także sugerowali ciekawe, a niekiedy ekstremalne trasy. Doskonale nas rozumieli, bo tutaj prawie w każdym domu jest motocykl.” – wyjaśniał Adam Badziak Jacek Czachor: Realizacja materiału w Australii potwierdziła, że turystyka motocyklowa to idealna forma spędzania wolnego czasu i pomysł na fantastyczną przygodę przy zachowaniu bezpieczeństwa. Trzeba tylko odpowiednio się do niej przygotować. Adam Badziak: Uczestnicy Orlen Australia Tour podczas podróży zrealizowali materiał telewizyjny, który pomoże innym nie tylko w planowaniu i organizacji tego typu wypraw, ale także oswajaniu się z motocyklem. „Pod tym względem bezcenne okazały się nie tylko bogate doświadczenia zdobyte podczas wyprawy, ale również nieoceniona wiedza legendy rajdu Dakar i zawodnika Orlen Team, Jacka Czachora. Doradzał nam jak się zachować w trudnych warunkach. Wiele nas nauczył jeśli chodzi o technikę jazdy, ale też i zachowanie z ekstremalnych sytuacjach – podkreślają Przemek Saleta i Jarek Stec. Z okazji powrotu uczestników Orlen Australia Tour, zorganizowaliśmy dla was konkurs! Do wygrania jest siedem czapek Orlen Australia Tour! Wystarczy jedynie odpowiedzieć na bardzo proste pytanie: W jakim mieście i na jakim motocyklu do uczestników dołączył Jacek Czachor? Poprawne odpowiedzi należy przesyłać na adres konkurs(at)scigacz.pl. W tytule maila powinno znaleźć się: Konkurs Orlen Australia Tour [imię i nazwisko]. Wygrywają pierwsze wiadomości z dobrymi odpowiedziami. Czapki odebrać można wyłącznie osobiście w siedzibie Ścigacz.pl, znajdującej się w Warszawie przy ulicy Konduktorskiej 4/34. Podpowiedzi szukajcie w poprzednich częściach relacji z Orlen Autstralia Tour na stronach Ścigacz.pl. Zapraszamy również do zapoznania się z wywiadami z uczestnikami wyprawy do Australii, czyli z: |
|
|
Adam Badziak o Australii - zawsze marzyłem o takiej wyprawie
Wywiad z Jackiem Czachorem po Orlen Australia Tour 2010
Jacek Czachor, zawodnik Orlen Teamu i legenda rajdu Dakar, opowiada o swojej australijskiej przygodzie. O wyprawie... Jacek Czachor: Od wielu lat startuję w zawodach, ale od prawie dwóch dekad nie byłem na takiej ekspedycji. Chciałbym w przyszłości wrócić do turystyki motocyklowej, dlatego było to dla mnie nowe doświadczenie. Nie lubię prostych dróg i łatwych szlaków, dlatego tym bardziej podobało mi się w Australii. Nasza grupa była doświadczona i mogliśmy narzucić niezłe tempo w terenie i po bezdrożach, co dało mi ogromną frajdę. Poza tym Australia to piękne miejsce i także czysto turystyczny aspekt – zwiedzanie i podziwianie krajobrazów, sprawił mi dużo radości. O motocyklach... Jechałem Yamahą Tenere, trochę mniejszą i lżejszą od modelu Super Tenere i bardzo ją sobie chwaliłem. Pozycja za kierownicą była wygodna, dzięki czemu nawet pod długim dniu w siodle nie bolały mnie ani ręce, ani plecy. Z drugiej strony mogłem także przejechać się motocyklami chłopaków i muszę przyznać, że Super Tenere zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Zaimponował mi przede wszystkim system kontroli trakcji, dzięki któremu nawet podczas bardzo ostrej jazdy w terenie motocykl nie tracił przyczepności i nie wpadał w poślizg. Mniej doświadczeni motocykliści na pewno bardzo to docenią. O zaletach turystyki motocyklowej... To przede wszystkim właśnie jazda motocyklem w ciekawych miejscach, co sprawia nam, motocyklistom, największą frajdę. Poza tym możemy wszędzie wjechać i zaparkować. Nawet w miejscach niedostępnych dla samochodów. Wiele razy mieliśmy z tym zresztą problem, bo ekipa która jechała za nami samochodem, nie mogła towarzyszyć nam podczas zwiedzania jakiegoś miejsca, bo nie miała gdzie zaparkować. Jeśli odpowiednio się ubierzemy, także deszcz nie będzie problemem, a pokonując średnio ok. 200 kilometrów dziennie, jazda jest bardzo przyjemna i nie ma mowy o zmęczeniu. O drogach i ich bezpieczeństwie w Australii... Australijskie drogi są świetnie, a jakość ich wykonania stoi na bardzo wysokim poziomie. Są także bardzo dobrze oznakowane. Przed wieloma zakrętami znajdują się znaki informujące o sugerowanej prędkości. To nie ograniczenia prędkości. Doświadczony, znający drogę motocyklista wie, że może pojechać trochę szybciej, ale w obcym terenie to świetne wskazówki, których w Polsce brakuje. Nawet boczne, mniej uczęszczane drogi są bardzo równe, wyprofilowane i przyczepne. Co ciekawe, także szutrowe trasy są bardzo równe i spokojnym tempem można jeździć po nich nawet na drogowych oponach. Kierowcy, zarówno samochodów, jak i motocykli, mocno przestrzegają przepisów. Nie chodzi tutaj tylko o wysokie mandaty. Po prostu kultura jazdy jest w Australii inna, a brawura mniejsza niż w Polsce. Kierowcy samochodów są także lepiej przyzwyczajeni do motocyklistów i bardziej na nich uważają. O wspólnej jeździe... Trochę chłopakom pomogłem i dałem kilka wskazówek, ale dało się zauważyć, że mają dużą wiedzę i umiejętności jazdy motocyklami. Zresztą, Przemek Saleta ściga się na torze, a Adam Badziak jest jednym z czołowych polskich motocyklistów. Zrobił na mnie duże wrażenie, bo świetnie radzi sobie także w terenie. Jarek Stec szybko się uczy i nie miał problemem z dostosowaniem się do tempa całej grupy. To doświadczeni motocykliści, dla których nie była to pierwsza wspólna wyprawa. Przejechali już razem kilka tysięcy kilometrów i dało się to odczuć. Jazda w takim składzie to sama przyjemność. |
|
Przemek Saleta i Orlen Australia Tour - bezpiecznie na motocyklu
Zawodowy sportowiec, a prywatnie motocyklista, pasjonat. Turystykę motocyklową Przemek Saleta odkrył przypadkiem, ale teraz nie może bez niej żyć. O idei wyjazdu... Przemek Saleta: Pomysł zrodził się dwa lata temu, gdy obejrzałem film „Gang Dzikich Wieprzy”. Zainspirował mnie do wyprawy motocyklowej na długim dystansie. Razem z Adamem Badziakiem i Jarkiem Stecem zasmakowaliśmy turystyki motocyklowej w USA i choć nigdy wcześniej w ten sposób nie podróżowałem, spodobało mi się. Australia była oczywistym wyborem z uwagi na piękne drogi, bezdroża i różnorodne krajobrazy. Wtedy akurat poznałem ludzi z Orlenu i zaczęliśmy rozmawiać na temat motocykli. Rok 2011 ma być rokiem motocyklisty i szybko okazało się, że nasze plany i cele się ze sobą krzyżują. To bardzo owocna współpraca. O wyprawie... Australię poznawałem od zera, z siodła motocykla i była dla mnie wielką niewiadomą. Tutaj pojęcie przestrzeń nabiera zupełnie nowego znaczenia. Rzeczywistość także jest zupełnie inna. Jeżeli chodzi o samą jazdę, to duże wrażenie zrobiły na mnie bezdroża i szutry, a także pociągi drogowe, którym często musieliśmy ustępować miejsca na wąskich drogach. Współautorem planu na każdy dzień była jednak pogoda, która z powodu swojej zmienności była integralną częścią wrażeń z jazdy. O motocyklach... Yamahy spisały się świetnie. Po pierwsze były bezproblemowe jeśli chodzi o użytkowanie. Po drugie, w Super Tenere nieoceniona okazała się kontrola trakcji. Kilka razy na bezdrożach byłem już pewien, że zaraz się przewrócę, ale wtedy system wkraczał do akcji i jakimś cudem ratował mi skórę. To niesamowite. A trzeba dodać, że szutry są w Australii bardzo zdradzieckie, momentami bardzo grząskie i mokre. Może Super Tenere nie byłaby idealnym motocyklem do startu w wymagającym rajdzie Dakar, ale w mieszanych warunkach, które nie są ekstremalne ani na drodze, ani w terenie, jest wymarzony wybór. Zaskoczyło mnie także bardzo niskie spalanie i całkowita odporność na 91. oktanowe paliwo. O turystyce motocyklowej... Turystyka motocyklowa to zupełnie nowe wrażenia, a w Australii to one właśnie były kluczowe. Nawet nie wiem jakie to były zapachy, ale w puszczy czuliśmy intensywny zapach egzotycznej roślinności, czego jadąc samochodem czy autokarem nie poczulibyśmy z pewnością. Już samo poczucie bliskości z tym, co mijamy po drodze, jest bardzo ważne. Mieliśmy wszystko na wyciągnięcie ręki i czuliśmy, że naprawdę jesteśmy tam, w sercu Australii. Dzięki takim systemom jak kontrola trakcji czy ABS, to także bardzo bezpieczna forma turystyki. Nadrabiają na drodze braki wyobraźni lub umiejętności, ale także ratują w sytuacjach, które mogą zaskoczyć nawet bardziej doświadczonych motocyklistów. O drogach i bezpieczeństwie w Australii... Australia jest krajem, w którym ludzie bardzo dokładnie przestrzegają przepisów ruchu drogowego, ale także przepuszczają nas i ułatwiają życie motocyklistom. Drogi bardzo przypadły mi do gustu ze względu na nawierzchnię. Nie widziałem ani jednej dziury. Czasami jest bardzo wąsko, ale asfalt jest pierwszej klasy. Sporo dróg było tutaj też bardzo krętych i ciekawych, co jeszcze bardziej uprzyjemniało i uatrakcyjniało jazdę. O Polsce po powrocie... Po powrocie od razu poczułem korki, które jednak w Australii mają zupełnie inny wymiar, bo na większym terenie żyje tutaj zdecydowanie mniej ludzi. Można jechać przez cały dzień i nie spotkać ani jednego samochodu. O obecności Jacka Czachora... Przewróciłem się na początku wyprawy, podobnie jak Jarek i uszkodziliśmy mocowanie przedniej szyby. W serwisach nie było tego mocowania, więc jeździliśmy bez przednich szyb, aż do przylotu Jacka, który dakarowskim sposobem rozwiązał problem w pięć minut. Jacek reprezentuje zupełnie inny wymiar umiejętności jeśli chodzi o jazdę w terenie. Mogliśmy się od niego sporo nauczyć. Chociażby umiejętności pracy ciałem, dociążania motocykla i zrozumienia jego zachowania. Potrafił nam to dokładnie wytłumaczyć i pokazać. |
|
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze