One Temu Winne - kobieca wyprawa motocyklowa do Gruzji
One Temu Winne, czyli kobieca wyprawa motocyklowa do Gruzji. Trampiszony. Garażofaza. Onetemuwinne TiVi Prodakszyn. Wydawałoby się, że niczego nie robimy na poważnie, że ze wszystkiego żartujemy. Czy to prawda? I tak, i nie.
Idea, by nawiedzić Gruzję na motocyklach narodziła się w naszych głowach przy lampce gruzińskiego wina z domieszką lekkiej irytacji na tych, którzy ponoć pochodzą z czerwonej planety. Pomysł szybko przerodził się w działanie. Zarezerwowałyśmy urlopy, policzyłyśmy pieniądze, zrobiłyśmy dziesiątki list z rzeczami do zabrania, czynnościami do wykonania przy naszych motocyklach, dokumentami do załatwienia, częściami do zabrania... To wszystko udało się ogarnąć, przynajmniej w teorii.
Najważniejszą kwestią okazała się technika jazdy. Od przyjaciół dowiedziałyśmy się, jak wyglądają drogi w Gruzji, Rosji i na Ukrainie - w państwach, które odwiedzimy w czasie naszej trzytygodniowej wyprawy. Rosja i Ukraina, to przelotówki. Asfalt podziurawiony, jak szwajcarski ser. Wydawać się może, że umiejętności niezbędne na te 5000 kilometrów to dobry wzrok, który ustrzeże nas przed radarami i dziurami oraz umiejętność łatania gum, bo złapanie kapcia na Ukrainie jest prawie tak pewne, jak niewygrana w totka.
Gruzja, to co innego. Tam drogi zaznaczone na mapie żółtym kolorem często są szutrówkami. Drogi białe to błoto, łąka, piach i kamienie, które spadły z urwiska. To są wyzwania, z którymi będziemy się mierzyć. Nie będziemy zawracać, tylko przeć do przodu. I już dziś poświęcamy dużo czasu na szkolenie.
Ja (Graża) mam więcej doświadczenia w terenie niż Basia, ale to i tak za mało by czuć się pewnie z zapakowanym na maksa motocyklem. Dlatego każdą wolną chwilę staramy się spędzać na offach. Wybieramy głównie drogi szutrowe, ale wiadomo - każdy szuter się kiedyś kończy i zamienia w wielkie błoto lub piach. Wtedy unosimy się nad siedzenia i staramy się robić to, co podpowiadają nam lepsi od nas - dodajemy gazu. Tylko, że to wcale nie jest takie łatwe. Bo dodawanie gazu w momencie, gdy wszystko w nas krzyczy - hamuj! - jest wbrew zdrowemu rozsądkowi. Jak na razie nie zawsze nam się udaje opanować odruchy i pokazać panice kto tu rządzi. Zwykle kończy się to glebą, ale nie poddajemy się, podnosimy motocykl i jedziemy dalej. A jak się zmęczymy, to z pomocą przychodzi narciarz - dwie nogi na ziemię i powolutku do przodu.
Przed nami jeszcze cztery miesiące ćwiczeń. Uczymy się od najlepszych - swoich mężczyzn i przyjaciół. Chcemy nauczyć się bezurazowego upadania, podnoszenia obciążonych maszyn i przede wszystkim - odkręcania manetki w chwili, gdy jest to konieczne.
Wyprawa do Gruzji będzie dla nas wielkim wyzwaniem, ale podejmiemy je z uśmiechem na ustach. Im więcej przygód, tym lepiej.
Wyruszamy 31 sierpnia z Warszawy. W sumie około osiem tysięcy kilometrów.
Patroni wypraw: Ścigacz.pl, MotoRadio, "Poznaj Świat", Kaukaz.pl, "Nasze Miasto".
Sponsorzy wyprawy: Modeka, Brubeck, Latex (Michelin), Wilmat (Bel-Ray, Motofiltro), Agencja Reklamowa Atilla Media, Wydawnictwo Buk Rower, Kulikowisko, Stajnia Motocyklowa, Militaria.pl, Shoei Polska, SAM-OIL, Motołańcuchy.pl.
O przygotowaniach na bieżąco informujemy na blogu i na stronie fanów na Facebooku.
Trzymajcie za nas kciuki!
Basia i Graża
Graża i Basia
Komentarze 6
Poka¿ wszystkie komentarzePowodzenia! Czekamy na relacje.
OdpowiedzSuper babki, bêdê ¶ledziæ na blogu jak Wam idzie! Powodzenia :)
OdpowiedzGary ju¿ wyczyszczone i nie ma co przy nich grzebaæ. Teraz bierzemy siê za wymianê napêdu ;)
OdpowiedzPowodzenia!!! Bêdê ¶ledziæ Wasze zmagania na blogu.
Odpowiedzrespect, takie kobietki to ja lubiê . Trzymam kciuki. Ach ....gdyby wiêcej lasek je¼dzi³o na moto, bo zaczyna siê robiæ pedalstwo w¶ród motomaniaków.
Odpowiedzdo garów
Odpowiedzoh jaki¶ doros³y. Napisa³y ¿e przy garach ju¿ nie ma nic do roboty. Do napêdu!
Odpowiedz