Odszed³ Giancarlo Morbidelli, s³ynny w³oski producent motocykli wy¶cigowych
W wieku 86 lat, po długiej chorobie, zmarł w rodzinnym Pesaro Giancarlo Morbidelli, włoski przemysłowiec, który stworzył firmowany swoim nazwiskiem team wyścigowy, jeżdżący na maszynach własnej konstrukcji. Ekipa ta w drugiej połowie lat 70 zdominowała mistrzostwa świata klasy 125, zdobyła również tytuł w klasie 250.
Urodzony w 1934 roku Giancarlo Morbidelli po ukończeniu kilku szkół technicznych zaczął karierę jako producent maszyn do obróbki drewna. Dzięki talentowi i pomysłowości jego biznes szybko się rozrósł, a zakład zatrudniał 300 pracowników. Największą pasją przemysłowca były jednak motocykle.
Pod koniec lat 60 Morbidelli zbudował pierwszą wyścigówkę z silnikiem 50 cm3. Następnie w 1971 roku pojawiła się chłodzona cieczą maszyna klasy 125. Na początku sezonu 1972 kierowca Gilbert Parlotti wygrał na niej dwa wyścigi Grand Prix, niestety tuż potem zginął w trakcie zawodów TT na wyspie Man. Tragedia nie zatrzymała Morbidellego - w 1974 głównym konstruktorem w firmie został Jorg Muller, od którego zaczęło się pasmo jej największych sukcesów. W latach 1975 -1980 zawodnicy na motocyklach Morbidelli zdobyli kilka tytułów mistrzowskich w klasach 125 i 250. Byli wśród nich Paolo Pileri, Pier Paolo Bianchi, Mario Lega i Eugenio Lazzarini. Maszyny Morbidelli jeździły w mistrzostwach świata do 1982 roku.
Jedyną próbę wejścia na szeroki rynek motocyklowy Giancarlo Morbidelli podjął w 1994 roku, budując wspaniały sportowo turystyczny motocykl z silnikiem V8 o pojemności 847 cm3. Był on jednak bardzo drogi i nigdy nie wszedł do produkcji seryjnej. Pojedyncze egzemplarze tej maszyny można dziś oglądać w muzeach motoryzacji, m.in. w USA oraz w Pesaro, gdzie kolekcja 350 unikatowych maszyn, należących do Giancarlo, jest dziś udostępniona publiczności.
Syn przemysłowca, Gianni Morbidelli, był w latach 1990-97 kierowcą Formuły 1. Nie odniósł jednak większych sukcesów. Odnalazł się jednak w świecie wyścigów aut turystycznych, gdzie zdobył kilka tytułów mistrzowskich.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze