Obóz szkoleniowo-kondycyjny Paw³a Sobczyka
„Gaz jest Twoim przyjacielem. Jak nie wiesz co zrobić, dodaj gazu!"
Gdy na tegorocznych, warszawskich targach motocyklowych Paweł Sobczyk wspomniał, że organizuje obóz szkoleniowo-kondycyjny w motocrossie quadów, w moich oczach pojawił się błysk. Pomyślałem „to coś w sam raz dla mnie" i od razu wyraziłem chęć wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu. Po kilku dniach znany już był dokładny termin obozu, na który wybrano dni 2-5 kwietnia. Ja natomiast na kilka tygodni przed obozem zacząłem organizować swój czas i przygotowywać organizm, by po pierwszym dniu nie rozłożyć się jak żaba. W końcu nadeszła godzina „zero".
Wraz z dwoma obozowiczami z Warszawy na miejsce dotarłem późnym wieczorem w przeddzień rozpoczęcia obozu. Jak się okazuje nie jesteśmy pierwsi, ale także nie ostatni. Witamy się, jemy kolację, dopełniamy formalności, otrzymujemy pamiątkowe koszulki i harmonogram zajęć, po czym udajemy się do łóżek, by odpocząć przed poranną rozgrzewką w terenie.
O godzinie 6:45 ze słodkiego snu wyrywa mnie bezlitosny budzik. Za oknem piękna słoneczna pogoda, ale gdy ujrzałem szron pokrywający łąki, mina mi lekko zrzedła. Na rozgrzewki zabrałem tylko krótkie spodenki, a tu kilkustopniowy mróz. Ale co tam, dam radę! Przed hotelem czekało już kilka osób z Pawłem Sobczykiem na czele. Mój strój wzbudził w nich sporo śmiechu. Po pojawieniu się wszystkich, którzy planowali się pojawić rozpoczęliśmy rozgrzewkę. Trucht po lesie, pompki, przysiady, stanie na rękach i inne ćwiczenia sprawiły, że nawet mróz nie robił na mnie większego wrażenia. Najważniejsze, że dotrwałem do końca. Po śniadaniu odbyła się krótka odprawa, po czym ruszyliśmy na tor. Tam podzielono nas na dwie grupy. W pierwszej z nich znalazły się osoby, które brały już udział w quadowych wyścigach. Wśród nich byli m.in. Damian Rajczyk i Marek Pająk, którzy debiutując w tym roku w Le Touquet zajęli 204. miejsce na 478 załóg. Drugą grupę, w której znalazłem się także ja, stanowili amatorzy oraz zawodnicy Pucharu Yamaha Młodzik Cup.
Gdy Paweł Sobczyk tłumaczył amatorom, czyli nam, prawidłową postawę na quadzie, Jacek Olszewski trenował to wraz z grupą zaawansowaną. Później ten sam trening Jacek przeprowadził z nami. Kolejnymi elementami jazdy na quadzie, jakie tego dnia poznaliśmy to wybór najlepszego toru jazdy, różne sposoby pokonywania zakrętów, a także skoki, których początkowo wiele osób się obawiało. Ale po pokonaniu kilku hopek strach minął i wszyscy bardzo ochoczo podchodzili do tego wyzwania. Niektórzy odrywali się nawet do kilku metrów nad ziemię. Mój podziw wzbudzili zawodnicy Pucharu Yamaha Młodzik Cup. Wszystko, co trenowaliśmy nie było dla nich żadną nowością, dlatego zadania wykonywali płynnie, technicznie i bez paraliżującego strachu. Niewykluczone, że za kilkanaście lat to oni będą organizować tego typu obozy i szkolić młody narybek quadowych ścigantów. Pierwszy dzień zajęć na torze zakończyliśmy po godzinie 16:00, a po powrocie do hotelu i zjedzeniu kolacji Jacek Olszewski wygłosił wykład na temat doboru sprężyn i ustawień zawieszenia w quadach. Następnie przystąpiliśmy do oglądania zdjęć, na podstawie których Paweł Sobczyk tłumaczył, jakie błędy najczęściej popełnialiśmy.
Drugi dzień obozu, podobnie jak pierwszy rozpoczął się rozgrzewką w terenie. Zakwasy mocno dawały mi się we znaki, ale nie poddałem się łatwo i walczyłem do końca. Powrót do hotelu, śniadanie i wyjazd na tor. Od początku ruszyliśmy na hopki, gdzie trenowaliśmy skoki i poprzedzające oraz następujące po nich winkle. Złożenie w zakręcie, maksymalny gaz, wyrównanie obrotów silnika na szczycie hopy, wyskok, lot i lądowanie z jednoczesnym dodaniem gazu - ten układ ćwiczyliśmy wielokrotnie. Widać było postępy w stosunku do dnia poprzedniego mniej strachu, więcej odwagi i pewności siebie. Nieodłącznym elementem wyścigów motocrossowych jest równoległy start, który także trenowaliśmy. Ze względu bezpieczeństwa starty ćwiczyliśmy nie całą grupą jednocześnie, lecz parami. W tym momencie poczuliśmy, co oznacza bezpośrednia rywalizacja. Każdy starał się jak najlepiej wystartować i być pierwszym w zakręcie. Po ponad 6-godzinnych zajęciach na torze zmęczenie zaczęło brać górę nad naszymi ciałami, dlatego też około 16:00 zakończyliśmy treningi i wróciliśmy do hotelu. Sobotni dzień zakończyliśmy biesiadą przy ognisku połączoną z analizą filmów z naszych treningów.
W niedzielę, czyli ostatniego dnia treningów odbyły się wyścigi kontrolne. Uczestnicy szkolenia parami ścigali się po wyznaczonej części tor, którą pokonywali dwukrotnie. Zwycięzca wyścigu przechodził dalej, a przegrany odpadał. Rywalizacja była bardzo emocjonująca i niekiedy zaskakująca, ale zawsze fair play. Obóz szkoleniowo-kondycyjny zakończyliśmy wspólnym obiadem w hotelowej restauracji, po którym Paweł Sobczyk wraz z Jackiem Olszewskim wręczyli wszystkim uczestnikom pamiątkowe dyplomy.
Udział w obozie szkoleniowo-kondycyjnym z zakresu wyścigów motocrossowych quadów był dla mnie świetną przygodą, a także lekcją, z której bardzo dużo wyniosłem. Zrozumiałem jak ważna jest prawidłowa pozycja na quadzie, przygotowanie fizyczne oraz psychiczne, czy umiejętność wyboru właściwego toru jazdy. Boleśnie przekonałem się również, że każdy quad w standardzie powinien posiadać tzw. nerf bary, czyli podłogi chroniące nasze stopy. Ześlizgnięcie nogi z podnóżka zaowocowało stłuczeniem mięśnia i ścięgien łydki, co unieruchomiło mnie na klika dni. Pomimo tego bardzo miło wspominam trzy dni spędzone na olsztyńskim torze motocrossowym i bez najmniejszego zawahania zdecydowałbym się na udział w kolejnym takim obozie szkoleniowo-kondycyjnym. Kiedy takowy nastąpi? To pytanie wielokrotnie padało już w dniu zakończenia zgrupowania. Oto, jakiej odpowiedzi udzielił Paweł Sobczyk.
„Kolejny obóz szkoleniowo-kondycyjny planujemy przeprowadzić za kilka tygodni. Gdzie i kiedy to nastąpi jeszcze nie ustaliliśmy, ale widząc duże zainteresowanie tym tematem widzimy, że tego typu obozy są potrzebne. Poziom zawodników jest coraz wyższy. Z każdym dniem widać było większe postępy. Świadczy o tym m.in. fakt, że na 13 zawodników z grupy zaawansowanej, największej, liczącej ponad 20 metrów wysokości hopy nie skoczyły zaledwie 3 osoby. Jestem przekonany, że nawet zupełni amatorzy po przejściu kilku takich szkoleń w ciągu roku, bez najmniejszych kompleksów mogliby stanąć do walki o punkty w wyścigach motocrossowych lub cross country."
Jeśli chcielibyście kiedyś wystartować w wyścigach quadów, to wzięcie udziału w tego typu obozach uważam za wręcz obowiązkowe. Kilkanaście godzin treningu pod okiem profesjonalistów da wam znacznie więcej, niż dziesiątki, czy nawet setki godzin samotnej jazdy w terenie, czy chociażby na torze. Dowiecie się, jak należy się prawidłowo przygotowywać do zawodów, jak trenować mięśnie, co jeść przed zawodami, a czego nie, jak utrzymywać pozycję quadzie, co robić w chwilach, gdy ogarnia nas niepewność i strach. Mi szczególnie zapadły w pamięci słowa, które Paweł powtarzał niemal bez przerwy - „Gaz jest Twoim przyjacielem. Jak nie wiesz co zrobić, dodaj gazu"!
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeJE¦LI NIE MA SIÊ CO PRZEKAZAÆ TO W KÓ£KO PIER..LI SIÊ TAKIE BANA£Y:"„Gaz jest Twoim przyjacielem. Jak nie wiesz co zrobiæ, dodaj gazu"! BY£ TAKI "TRENER"CO SWEMU DZIECIAKOWI CI¡GLE TO ...
OdpowiedzZiom, nie znam Cie a ju¿ widze ¿e gadasz g³upoty, a nawet siê nie znasz i tam nie by³e¶ co najwa¿niejsze.
Odpowiedz