Z tym motocyklem jest trochę tak, jak się tego spodziewałem. KTM reklamuje Super Duka 1290 jako bestię i nową definicję hardkoru, ale prawda jest taka że to całkiem przyjazny i relatywnie łatwy w opanowaniu motocykl… do czasu oczywiście.

Urywające głowę osiągi? Tak, są. Wrażenie obcowania z bronią masowej zagłady? Przy takim stosunku mocy do masy (do tego w golasie) to przecież oczywiste. Na pierwszych trzech biegach po wyłączeniu kontroli trakcji ta maszyna zamienia się, czy tego chcecie, czy nie w monocykl.

Prawda jest jednak taka, że traktowany łagodnie, Super Duke obchodzi się z kierowcą równie łagodnie. Możecie wierzyć lub nie, ale do tego motocykla Austriacy przygotowali komplet akcesoryjnych kuferków na turystyczne wyjazdy i zapewniam Was, że to nie jest pomysł zupełnie od czapy! Da się tym pojechać do roboty, da się upokorzyć gości na litrowych sportach. To naprawdę kosmiczny wóz!

Dziś mieliśmy okazję pojeździć po górskich drogach Andaluzji i było to doznanie za prawdę powiadam Wam mocne, bo nieczęsto zdarza mi się na drodze, którą w życiu wcześniej nie jechałem, pakować się w zakręty na kolanie... Jutro wyprawa na tor Ascari, a już wkrótce pełny raport z jazd nowym Super Duka 1290 a.d. 2014!