Nielegalne wyścigi w Warszawie. Policja rusza na wojnę z drogową patologią?
Nocne wyścigi ulicami Warszawy stały się dosłownie zbyt głośne. Wyborcza.pl zdążyła już nawet opublikować dwie mapy z zaznaczonymi odcinkami stołecznych dróg, na których dochodzi do nocnych rajdów.
Wyborcza poprosiła o informacje samych… warszawiaków, a natychmiastowy i szeroki odzew ludzi zaskoczył nawet autorów opracowania. Informacje zaczęły przychodzić z niemal całej Warszawy, a także okolic. Czy problem jest większy, niż dotychczas się wydawało?
Nocne wyścigi w stolicy nabrały rozgłosu z kilku powodów. Nie bez znaczenia jest fakt, że szeroka, nielegalna akcja Warsaw Night Racing miała miejsce zaledwie kilka dni po tragicznym zdarzeniu na Trasie Łazienkowskiej. W nocy z 14 na 15 września Łukasz Ż. dosłownie wbił się samochodem marki Volkswagen Arteon w osobówkę, ciężko raniąc dwie dziewczynki, ich matkę oraz zabijając ojca rodziny. Łukasz Ż. był pijany, ścigał się z innym pojazdem. Po wypadku uciekł nie udzielając pomocy poszkodowanej rodzinie, ani swojej dziewczynie, która była pasażerką arteona.
Zaledwie kilka dni później Warsaw Night Racing zorganizowało swoją nielegalną akcję, blokując drogi, na których zaczęły tworzyć się korki. Zdjęcia z tych incydentów szybko obiegły media. Pojawiły się głosy o bezczynności władz miejskich i nieudolności policji. W odpowiedzi na paraliż władz grupa mieszkańców wraz z aktywistami z Fundacji Orion postanowiła złożyć pozew przeciwko ratuszowi, oskarżając stołecznych urzędników o brak skutecznych działań przeciwko piratom drogowym.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. Co prawda podczas akcji Warsaw Night Racing policja nie zareagowała wystarczająco szybko, ale teraz chwali się swoimi "osiągnięciami". W ubiegły weekend funkcjonariusze warszawskiej policji przeprowadzili intensywną kontrolę drogową, w ramach której sprawdzono 558 pojazdów. Mundurowi wystawili 308 mandatów na łączną kwotę 134 550 zł, zatrzymali 55 dowodów rejestracyjnych oraz 20 praw jazdy. Ponadto 19 osób otrzymało wnioski do sądu o ukaranie, a dwie osoby zostały zatrzymane. Akcja objęła nie tylko teren Warszawy, ale również sąsiednie powiaty.
W działaniach uczestniczyły różne formacje policyjne, m.in. funkcjonariusze z Wydziału Ruchu Drogowego oraz grupa SPEED. Służby wykorzystały wideorejestratory, sonometry i drony. Do akcji zaangażowani zostali także policjanci z wydziałów zajmujących się przestępczością samochodową oraz pionu wywiadowczo-patrolowego, a także oddziały prewencji i jednostki rejonowe oraz powiatowe z garnizonu stołecznego.
Stołeczna policja poinformowała, że funkcjonariusze reagowali na każde zgłoszenie dotyczące niebezpiecznych zachowań na drodze, zarówno te przekazywane przez mieszkańców, jak i wynikające z własnych obserwacji.
Czy za kilka dni wszystko wróci do normy i znowu będzie "po staremu"? Policja obiecuje, że jej działania nie były jednorazowe. Zapowiada kolejne akcje, takie jak "Prędkość" czy "Ciche Miasto II", mające na celu poprawę bezpieczeństwa na drogach.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze