Nicea - stunt wakacje we Francji
Pogoda za oknem sprzyja powrotom do wspomnień z wakacji
Pogoda za oknem sprzyja powrotom do wspomnień z wakacji. Te ostatnie mieliśmy okazję spędzić wraz ze stunterami w malowniczej Nicei, dokąd uciekliśmy przed pierwszymi w Polsce opadami śniegu.
Do Francji wyruszyliśmy trzema busami, w składzie: Cygan, Raptowny i Ania, Beku i Kawałek. Chęć sprawnego dojechania na miejsce była widocznie na tyle duża, że kierowcy postanowili nie zatrzymywać się po drodze na nocleg, tylko dojechać bezpośrednio do celu naszej podróży.. Podróż zleciała całkiem szybko. Zapewne za sprawą doborowego towarzystwa i niekończących się rozmów przez CB Radio. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, przywitało nas słońce. Do ekipy wkrótce dołączyli także: Maciek DOP, Pieniek, Simpson, Snopek, Tomek 750, a w kolejnych dniach również i Fiodor, Tomek z 3M oraz Waldi.
Nicea, położona nad Morzem Śródziemnym, jest z pewnością miejscem o unikalnym klimacie. Promenada, która ciągnie się tutaj na długości ponad 7 kilometrów, usytuowane obok niej liczne kawiarenki i restauracje oraz piękna plaża sprawiają, że co roku przybywa tutaj wielu turystów. Co jednak jest powodem, że właśnie do tego miejsca po raz trzeci z rzędu zawitali polscy stunterzy?
Otóż w malownicze krajobrazy Nicei regularnie wpisuje się widok jednośladów, tłumnie przemykających ulicami miasta. Być może właśnie to sprawia, że dla okolicznych mieszkańców stunt nie wydaje się na tyle egzotyczny, aby zwracać na niego szczególną uwagę. Opustoszałe parkingi wypełniają zatem szkoły nauki jazdy, a także stunterzy, którzy w bezpiecznym miejscu mogą trenować swoje nowe tricki. Istnieje jednak niepisana zasada, że po godzinie 18:00 wszyscy kończą jazdę, aby dać wytchnienie okolicznym mieszkańcom. Do tego czasu jednak, nie trzeba się obawiać, że na miejsce treningu przyjedzie jakikolwiek patrol policji. No chyba, że w celu przyjrzenia się z bliska ewolucjom na motocyklach.
To była już trzecia eskapada SP do Francji, jednak w tym roku coś się zmieniło. Kiedy pojawiliśmy się na naszej pierwszej stunt ustawce na parkingu Palais Nikaia, pierwsze, co przemknęło nam przez myśl, to pytanie: „Czy stunt w Nicei umarł?" W poprzednich latach wydawało się wszystkim, że Nicea może okazać się kuźnią nowych talentów, które w niedalekiej przyszłości będzie można zobaczyć na międzynarodowej arenie. Pomimo, że w 2008 roku pojedynek Polska vs. Francja ostatecznie wygrali biało-czerwoni, różnica w poziomie jazdy nie wydawała się tak kolosalna.. Teraz jednak, gdy po kolejnym roku polscy stunterzy znów pojawili się w Nicei, okazało się, że poziom stuntu w tym mieście jakby zatrzymał się na starym poziomie, a część zawodników nawet zniknęła z freestylowej sceny. Wszystko wskazywało na to, że stunt w Nicei rzeczywiście umarł.
Jednak nic bardziej mylnego. Otóż w Nicei stunt jest traktowany trochę inaczej. Trochę jak hobby, które jest wpisane w motocyklową pasję. Chłopaki często trenują na motocyklach, którymi na co dzień jeżdżą do pracy. Wpadają na dwie godziny na parking, aby sobie poćwiczyć, po czym odjeżdżają tymi samymi sprzętami na plażę, czy też wycieczkę po okolicznych wzgórzach. Być może właśnie dlatego istnieje tam bardzo wyraźny podział na profesjonalnych stunterów oraz motocyklistów trenujących stunt.
Gdy cała polska brygada i wyróżniający się z niej poziomem jazdy Beku, Maciek DOP, Simpson, czy Raptowny, wyjechała swoimi psami na parking, większość była zdumiona ich podejściem do tego, co robią i godzinom jakie dzień w dzień poświęcali treningom. Dla naszych jednak, liczyło się wykorzystanie warunków i miejscówki do jazdy, których w Polsce jest jak na lekarstwo. W naszym kraju brakuje miejsc, gdzie można doskonalić swoje umiejętności. Sprawy nie ułatwia także „krótki sezon", powodujący przestoje w treningach. Mieszkańcy Polski również nie są przychylni do tego sportu. Być może wynika to przede wszystkim z braku przekonania do motocyklowej pasji, a także z kultury motocyklowej, która w Polsce nie zdążyła się jeszcze ukształtować? Nie wiem. W każdym razie, w Nicei było inaczej. Mieszkańcy tego miasta nie pałali do nas wrogością. W zasadzie, to byliśmy dla nich poniekąd obojętni i to sprawiało, że mogliśmy tam się poczuć normalnie, a przy okazji wypocząć.
Co zaś się tyczy jazdy, to efekty treningów całej ekipy możecie obejrzeć na zamieszczonych w relacji zdjęciach. Tutaj chyba mój komentarz jest zbędny.
Na koniec, za wspólny wyjazd chciałabym podziękować przede wszystkim: Cyganowi, Bekowi, Bartkowi, Fiodorowi, Kawałkowi, Maćkowi DOP, Simpsonowi, Raptownemu i Ani, a także Waldkowi. Za gościnę we Francji i wspólnie spędzony czas, szczególne podziękowania należą się Cyrilowi, Guiguiemu oraz Julienowi.
|
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarze"Istnieje jednak niepisana zasada, ¿e po godzinie 18:00 wszyscy koñcz± jazdê, aby daæ wytchnienie okolicznym mieszkañcom." Od razu widaæ, ¿e cywilizacja a nie dziki wschód groteskowo nazywany ...
Odpowiedz