Motocyklem zimą przez jezioro Bajkał - taki plan ma pewien irlandzki motocyklista, który chce w ten sposób pobić rekord Guinnessa na najdłuższy przejazd motocyklem po lodzie zimą.

Rekordy Guinessa robią się już tak zadziwiające, że niedługo trudno będzie wymyślić kolejne nawet najbardziej pokręconemu poecie. Już widzimy te nagłówki - "najdłuższa podróż w ramach jednej galerii handlowej tyłem na rękach żonglując lodówkami", czy coś podobnego.

Póki co jednak rekordy brzmią jeszcze w miarę sensownie, więc najdłuższy dystans pokonany motocyklem zimą po lodzie nie wydaje się tak abstrakcyjny. Co innego samo wyzwanie - jazda zimą w syberyjskich okolicznościach przyrody, kiedy zamarzają nawet myśli to z pewnością nie jest dobry pomysł.

Declan McEvoy ma jednak inne zdanie. W marcu zamierza przejechać wzdłuż po powierzchni zamarzniętego najgłębszego zbiornika słodkiej wody na świecie - jeziora Bajkał, zwanego syberyjskim morzem. Motocyklista będzie miał do przejechania 634 km.

Wyczyn Irlandczyka będzie ogromnym wyzwaniem pod każdym względem. Po pierwsze ze względu na ekstremalne temperatury panujące o tej porze roku na Syberii. W dzień spadają one do -20 stopni, a nocą do -30 stopni. Podczas jazdy motocyklem, temperatura odczuwalna jest znacznie niższa ze względu na pęd powietrza - kierowca może odczuwać ją jako -60 stopni.

Kolejnym problemem są mechanizmy samego motocykla - wszelkie urządzenia, zarówno elektroniczne, jak i mechaniczne działają w takich temperaturach z największym trudem, albo nie działają wcale. Każde łożysko, dźwignia, wskaźnik i element cierny musi być przygotowany do ekstremalnych temperatur.

McEvoy, w rozmowie z portalem independent.ie przyznaje, że boi się tego wyzwania, ale to nie zniechęca go do podjęcia go. Rozmawia teraz z producentami motocykli w sprawie wsparcia technicznego, logistycznego i finansowego. Pozostaje jeszcze sprawa przemyślenia ubioru, bagażu i zorganizowania dokumentów.