Motocykle, na których zarobimy
Duża część motocyklistów traktuje motocykl jako hobby, zajawkę, ale jest też grupa, która obraca klasykami, zarabiając na tym całkiem przyzwoite sumy. Jakie motocykle kupić, żeby zyskać?
To bardzo złożona sprawa. Generalnie takie, które wkrótce osiągną status poszukiwanego klasyka, a wciąż sprzedawane są po cenach używanych. Zróbmy zatem założenia, dysponujemy niezbyt dużym budżetem, w sensie Sokół 1000 czy Vincent Black Shadow są poza zasięgiem. Kwota zakupu motocykla nie będzie przekraczać ceny zakupu nakeda średniej pojemności, a więc 30-35 tysięcy złotych.
Zakładamy też, że pojazd jest w dobrym stanie, ewentualnie z niewielkimi brakami. Najlepszą lokatą kapitału, są pojazdy, które w czasach debiutu wzbudzały szacunek, podziw, pożądanie. To mogą być pierwsze modele Suzuki GSXR750/1100, Honda CBR900RR, Kawasaki ZX7R/ZXR750 ale także starsze CBX1000, Kawasaki serii Z1000 czy Z1300. Za granicą już, w Polsce jeszcze nie w takim stopniu rośnie cena wyczynowych, sportowych maszyn napędzanych dwusuwami (RGV250, RS250).
Coraz większą estymą cieszą się także sportowe 400ki (CBR400RR, VFR400) a także enduro z przełomu lat 70 i 80, oraz pierwsze turystyczne enduro w oryginalnych barwach z końca lat 80 (DR Big czy Africa Twin). Zakup Suzuki Hayabusy z pierwszych roczników, czy zadbanego ZX12R to także inwestycja. Systematycznie rosną ceny kultowych Superbike'ów z przełomu wieków, napędzanych L-Twinami (Ducati 916/996/998, Honda VTR SP).
Dla odmiany Suzuki GSXR750 od 1996 cały czas ma status starego, wymęczonego sporta, który sprzedawany jest za śmieszne pieniążki mimo, że to maszyna z mega potencjałem i mamy nadzieję, że jego cena w końcu wystrzeli.
Do sportów, które zaczynają iść w górę zaliczymy także pierwsze roczniki Yamahy YZF-R1 czy wczesne Kawasaki ZX10R. Absolutnym pewniakiem są wszystkie motocykle i motorowery wyprodukowane w krajach demokracji ludowej, szczególnie w PRL - ale ich ceny już są na absurdalnym poziomie. Mimo to, wciąż wolniej, ale systematycznie rosną. Dla odmiany rosyjskie boksery osiągnęły stabilne ceny, jednak popyt na nie w moim odczuciu maleje. Oznacza to, że zakup średnio zadbanej sztuki nie nadszarpnie budżetu, chociaż mam wrażenie, że w rosyjskim zaprzęgu zawsze jest coś do zrobienia. Nie inwestowałbym także w niezbyt udane nakedy mniejszych pojemności z początku i połowy lat 80 (CBX550, GSX550, XZ550)...
Inwestycja w klasyka ma sens tylko, jeśli macie naprawdę kompletną, wypieszczoną sztukę, a Wasz wkład ogranicza się do niewielkich nakładów na utrzymanie pojazdu w nienagannym stanie, lub usunięcie drobnych niedostatków. Czasem zakup oryginalnego tłumika w miejsce akcesoryjnego potrafi uczynić inwestycję nieopłacalną. Czasem jednak mamy szanę trafić naprawdę fajną okazję. Ale to wymaga trochę doświadczenia, cierpliwości i znajomości rynku.
Z własnych doświadczeń stwierdzam, że dużo bardziej się opłaca kupić sztukę drogą, idealną, niż poszukiwać części, sprowadzać, przemalowywać i kompletować pojazd w długim czasie. Chyba, że potrzebujemy adrenaliny i zależy nam na gonieniu królika bardziej, niż na jego złapaniu. Tyle, że inwestycja wówczas i zysk mają drugorzędne znaczenie...
Komentarze 1
Poka¿ wszystkie komentarzeCo za bezsnsowne podej¶cie. Kiedy¶ by³o tak ¿e stary z³om by³ po cenie z³omu i ka¿dy móg³ tym je¼dziæ. Teraz jak kto¶ bêd±c w ¶rednim wieku chce przez chwilê przypomnieæ sobie stare lata to czêsto...
Odpowiedz