Ścigacz.pl

motoGP

Czerwony diabeł w postaci Ducati Desmosedici i jego jeźdźca Lorisa Capirossi był na japońskim torze bezkonkurencyjny od dnia kwalifikacji. Wcześniej zespół miał kłopot z dobraniem ustawień, ale gdy mechanicy uporali się z tym problemem mały, wesoły Włoch pobił na torze własny rekord sprzed roku, zajmując tym samym pole position. Zaraz obok ustawił się Valentino Rossi i rewelacyjny ostatnio Marco Melandri. Nicky Hayden miał nie lada orzech do zgryzienia, gdyż walkę musiał zacząć dopiero z siódmej pozycji startowej.

Kiedy wystartowali, drobny Włoch na swoim mocarnym Ducati błyskawicznie wychodzi na prowadzenie i zaczyna ucieczkę. Jedynym zawodnikiem, który dotrzymuje mu kroku, jest Marco Melandri. V.Rossi po udanym, jak na swoje możliwości, starcie zajmuje trzecią pozycję, ale sukcesywnie traci dystans do lidera wyścigu. Utrzymuje jednak na dystans resztę stawki, w której jedzie też N.Hayden, za swoimi plecami.

Świetnie jadący Melandri na jednym z zakrętów decyduje się zaatakować prowadzącego Capirexa, co niestety kończy się „przepałowaniem" i sporą stratą. Tym samym błyskawicznie dochodzi go Rossi i zaczyna swój słynny już taniec na tylnej oponie rywala, dając wyraźnie swojemu rodakowi znaki, że jest szybszy i zamierza to wykorzystać. Tak też czyni i szybko ucieka od Hondy Melandriego. Rossi w tym momencie ma połowę dystansu na dogonienie Capirossiego. Oczywiście podejmuje wyzwanie. Z tyłu N.Hayden wspiął się na szóstą pozycję, na której utknął na dobre. Przy takiej postawie szansa na zdobycie upragnionego tytułu staje się coraz bardziej mglista.

Gdy prowadzący spokojnie L.Capirossi orientuje się, że Vale ruszył na poważnie w pościg, spina swego Ducati i ucieka, co sił. Robi to na tyle skutecznie, że po paru okrążeniach Rossi odpuszcza zadowalając się pewną drugą lokatą na podium. Równie pewnie swoje miejsce na podium dowozi Marco Melandri, dając tym samym Hondzie tytuł mistrza w kategorii konstruktorów.

Na ostatnich metrach wyścigu dochodzi jeszcze do zdarzenia bez precedensu. Dobrze jadący Japończyk Shinya Nakano podejmuje atak na Sete Gibernau. Niestety jego Kawasaki nie dohamowuje skutecznie i Japończyk wywraca się tuż za kołem Gibona, który najwyraźniej nawet nie był świadom tego, iż mógł polecieć w żwir razem z Japończykiem. Upadek jest o tyle dziwny, że miedzy motocyklami nie doszło do zdecydowanego kontaktu, a zawodnik wykonał manewr nieco panicznie, ale taki to jest właśnie sport. Nakano zamiast dobrej 5-tej pozycji ląduje w żwirze, oddając miejsce N.Haydenowi, który może tylko cieszyć się z awansu otrzymanego w prezencie.

Mimo to młody Amerykanin nie ma raczej powodów do radości. Rossi, zajmując drugą pozycję, niweluje stratę w klasyfikacji generalnej do zaledwie 12-stu punktów. Oznacza to tyle samo, że walka będzie trwała do samego końca sezonu. Można powiedzieć, że od czasu, gdy nastała „era Rossiego", taka sytuacja, notabene niezwykle ciekawa, miejsca nie miała.

I dobrze, bo czas już najwyższy na interesujące zmiany.

Klasyfikacja generalna - kalsa 125

Klasyfikacja generalna – klasa 250

Klasyfikacja generalna – motoGP