MotoGP w Arabii Saudyjskiej wzbudza skrajne emocje. Nawet dziennikarze zapowiadaj± bojkot
Niedawno Dorna ogłosiła podpisanie memorandum w sprawie organizacji rundy MotoGP w Arabii Saudyjskiej, gdzie już odbywają się wyścigi Formuły 1 i Rajd Dakar. Okazuje się, że choć podpis nie oznacza, ze Grand Prix kiedykolwiek zawita do tego kraju, to już budzi negatywne emocje.
Mówi się, że przez swoje działania Arabia Saudyjska uprawia tzw. sportwashing. Jest to nic innego jak próba wybielania wizerunku kraju poprzez sport, a więc sponsoring drużyn, organizację dużych wydarzeń sportowych i tym podobne. Najlepszym przykładem byłby tutaj Hitler albo Putin organizujący igrzyska olimpijskie, podczas gdy ich żołnierze zabijają niewinnych ludzi. Właśnie o coś takiego oskarżana jest Arabia Saudyjska, która chce ugościć kolejną prestiżową serię wyścigową, a mowa oczywiście o MotoGP.
Przeciwko organizacji Grand Prix w Arabii Saudyjskiej wypowiadają się sami dziennikarze, a to za sprawą zabójstwa Jamala Khashoggi, który był dziennikarzem Washington Post i Al-Arab News Channel. Khashoggi został zabity w konsulacie Arabii Saudyjskiej w Istambule. David Emmett z Motomatters zapowiedział, że nie będzie relacjonował tej rundy, a Simon Patterson w sarkastycznym wpisie "cieszy się" na myśl o pracy w kraju, gdzie dziennikarze są zabijani za bycie dziennikarzami.
To nie jest pierwszy raz, kiedy pojawiają się takie emocje związane z Arabią Saudyjską. Wcześniej koncern Aramco miał sponsorować zespół Valentino Rossiego, ale deal ostatecznie nie doszedł do skutku. Wtedy również podnoszono temat sportwashingu. Aramco jest ściśle powiązane z rządem arabskim, a umowę z Rossim miał podpisać sam książę Abulaziz bin Abdullah Al Saud. Podobno chciał on, by Rossi startował w barwach swojego teamu. Aramco miało wyłożyć 18 mln euro.
Komentarze
Poka¿ wszystkie komentarze