MotoGP - przed weekendem na Phillip Island
Już w ten weekend odbędzie się 16. runda MotoGP. Tym razem karuzela najbardziej prestiżowej wyścigowej serii w świecie wyścigów motocyklowych zawita na australijski tor Phillip Island. Obiekt ten ma 4448 m. długości, 13 m. szerokości, a najdłuższa prosta mierzy 900 m. Jest on jednym z niewielu torów w kalendarzu, na którym zawodnicy ścigają się w kierunku odwrotnym do ruchu wskazówek zegara. W związku z tym ma więcej lewych zakrętów, których jest 7, a prawych tylko 5. Zawodnicy bardzo lubią startować na Phillip Island, ponieważ jest on jednym z najszybszych torów w całym kalendarzu. Kolejnym atutem tego obiektu jest jego malownicze położenie. Znajduje się on na wyspie o tej samej nazwie co tor, otoczonej przez piękny ocean.
Niewątpliwie faworytem do zwycięstwa w klasie MotoGP będzie Casey Stoner. Australijczyk na swoim terenie przez ostatnie lata spisuje się fenomenalnie, wygrywając na tym torze nieprzerwanie od 2007 roku. Również bardzo dobrze spisał się w 2006 roku, w którym debiutując w królewskiej klasie, zajął na Phillip Island 6. miejsce. Stoner, jeżdżący wtedy na Hondzie zespołu LCR, stracił do drugiego na mecie Chrisa Vermeulena, niecałe 2 sekundy. Australijczyk, który ma w klasyfikacji generalnej przewagę 40 punktów nad drugim, Jorge Lorenzo, na pewno będzie chciał przed własną publicznością powiększyć przewagę nad Hiszpanem. Taki scenariusz przybliżyłby Stonera do zdobycia drugiego tytułu Mistrza Świata. Marzeniem byłoby, gdyby zgarnął o 10 oczek więcej niż Jorge - wtedy Stoner zdobędzie mistrzostwo na własnym terenie, przed własną publicznością i w swoje 26. urodziny.
Jorge Lorenzo jest jedynym zawodnikiem w stawce, który ma jeszcze szanse na wyprzedzenie Stonera w klasyfikacji generalnej. Hiszpan z pewnością będzie chciał ukończyć wyścig przed zawodnikiem Hondy, ale nie będzie to proste, ponieważ w klasie MotoGP na tym torze jeszcze nie wygrał. Jorge zwyciężał tutaj dwukrotnie w latach 2006-2007, ale jeździł wtedy w klasie GP250.
W walce o zwycięstwo może się liczyć także Dani Pedrosa, który w poprzednim wyścigu na Motegi odniósł przekonujące zwycięstwo. Dobrym wynikiem może zaskoczyć Valentino Rossi. Włoch zawsze dobrze sobie radził na australijskim obiekcie, a w latach 2001-2005 nieprzerwanie na nim zwyciężał. Również Ducati nieźle wypada na Philip Island co potwierdzają wygrane Stonera w ostatnich latach, a także podwójne zwycięstwo włoskiej stajni w 2007 roku, gdy na drugim miejscu finiszował Loris Capirossi.
Po ostatnim wyścigu na torze Motegi w klasie Moto2 zrobiło się niezwykle ciekawie w klasyfikacji generalnej, ponieważ pierwszego Marca Marqueza od drugiego Stefana Bradla dzieli jedynie jeden punkt. Także i tym razem będą oni w centrum zainteresowania podczas wyścigu. Z całą pewnością przewagę psychiczną będzie miał Marquez, który po fantastycznej drugiej połowie sezonu systematycznie odrabiał straty do Bradla, aż w końcu wysunął się na prowadzenie. Hiszpan będzie również faworytem choćby dlatego, że wygrał zeszłoroczny wyścig w Australii w klasie GP125. Mocni mogą okazać się również Alex De Angelis, Scott Redding i Andrea Iannone, którzy w takiej kolejności stanęli na podium w poprzednim sezonie.
W klasyfikacji generalnej serii GP125 na czele znajduje się Nicolas Terol, który ma 31 punktów przewagi nad Johannem Zarco. Już tylko ta dwójka ma realne szanse na tytuł mistrzowski i to między nimi powinna się rozegrać walka o zwycięstwo w wyścigu. Zarco, który w poprzedniej rundzie na torze Motegi, po raz pierwszy w swojej historii startów w Mistrzostwach Świata stanął na najwyższym stopniu podium, do Australii wybiera się w znakomitym nastroju. Również Nicolas Terol spokojnie może przygotowywać się do nadchodzącego wyścigu, gdyż poza znakomitą formą prezentowaną w tym sezonie, dobrze spisał się na tym torze rok temu finiszując na trzecim miejscu. O miejsce w czołówce po raz kolejny może powalczyć młodziutki Maverick Vinales, który zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej.
We wszystkich trzech klasach o tytuł mistrzowski walczy po dwóch zawodników. Nie oznacza to jednak, że nie jest ciekawie - wręcz przeciwnie. Do końca sezonu pozostały tylko cztery wyścigi i aby myśleć o tytule, główni faworyci muszą w nich pojechać na 100%, ponieważ różnice między nimi są małe i w tej fazie rywalizacji nie można popełniać już błędów. Relacje ze wszystkich sesji obejrzeć będzie można na antenie Sportklubu.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze