Ten sezon z pewnością należał do koronawirusa, wypadków, kontuzji i ślepego losu. Mistrzem świata został zawodnik, który tylko raz w tym roku wygrał wyścig. Joan Mir przypieczętował dzisiaj swój tytuł mistrza świta, chociaż znów nie wygrał. Ba! Dojechał dopiero siódmy. Jednak jego główni rywali wypadki dzisiaj jeszcze gorzej, Fabio Quartarato upadł i nie zdobył dzisiaj żadnych punktów, Adrea Dovizioso dojechał ósmy, a Maverick Vinales był dziesiąty. Wśród pretendentów do tytułu najlepiej wypadł dzisiaj Alex Rins, jednak czwarta pozycja to było za mało i z racji dużej straty punktowej do Mira nie wystarczyła, aby przedłużyć marzenia Rinsa o tytule.

Dzisiaj wygrał Morbidelli i on zasługuje na największe słowa uznania. Przed wyścigiem miał matematyczne szanse na wyprzedzenia Mira, jednak musiał liczyć na błąd lub pecha tego drugiego. Morbidelli swoje zadanie wykonał, ale Mir również zrobił, co do niego należało, i dojechał do mety na na tyle wysokim miejscu, aby uzbierać dostateczną liczbę punktów. Godna podziwu postawa Franco Morbidellego, jednak dzisiaj zabrakło mu szczęścia, a właściwie zabrakło pecha i Mira.

Walkę z Morbidellim prowadził dzisiaj Jack Miller, ale do prowadzącego udału mu się zbliżyć dopiero po koniec wyścigu. Jack Miller musiał jednak dzisiaj uznać wyższość Włocha i zadowolić się drugim miejsce. Podium uzupełnił Pol Espargaro.

Pod nieobecność Marca Marqueza tegoroczne wyścigi MotoGP nie miały wyraźnego lidera. Każdy z liczących się zawodników miał swoje lepsze i gorsze chwile. Wydawało się, że do ostatnich okrążeni będą się ważyły losy mistrza świata. Jednak przy dużych przetasowania na pierwszych miejscach poszczególnych rund wygrała strategia Mira, aby jechać możliwie jak najbardziej równo. Joan Mir w tym roku wygrał tylko raz. To, że wystarczyło to do zdobycia tytułu mistrza świata najlepiej pokazuje, jak dziwny był to sezon. Ktoś dobrze zauważył, ze pozytywny wynik testu na koronawirusa może przesądzić o zwycięstwie w tym sezonie. Na szczęście tegoroczna czołówka uniknęła tego typu przygód i o zwycięstwie zadecydowały wyniki na torze.

Z ciekawostek warto przypomnieć, że tegoroczny mistrz świata w klasie królewskiej ani razu nie zdobył pierwszego miejsca w kwalifikacjach. Nie tylko w tym roku, ale w ogóle, w swojej karierze. W tym roku też ani razu nie wykręcił najszybszego okrążenia podczas wyścigu. Jeździł jednak bardzo równo i poza ubiegłotygodniowym zwycięstwem, aż sześć razy stawał na podium.

Klasyfikacja generalna MotoGP 2020 po GP Walencji: