Mity na temat jakości chińskich motocykli. Rozmowa z szefem Junaka
Wiele zarzutów pod adresem chińskiej myśli technicznej oraz jakości jej wykonania jest oczywiście prawdą, lub było prawdą jakiś czas temu. Czas jednak płynie, wymagania klientów rosną, a podążająca za nimi oferta azjatyckich producentów również wyraźnie zyskuje na jakości. O związanych z tym niuansach opowiada prezes Almotu, czyli firmy będącej właścicielem marki Junak.
Polska to trudny rynek motocyklowy. To nie tylko kwestia klimatu, ale przede wszystkim naszych zarobków. Chcemy realizować marzenia, a z drugiej strony przeciętna polska rodzina nie ma zbyt wiele wolnych środków na zakup jednośladu. Tym bardziej, że motocykl w Polsce nie jest postrzegany jako produkt pierwszej potrzeby, a częściej jako "fanaberia". Czy dziś zakup taniego pojazdu stanowi takie samo ryzyko jak dekadę temu? Co się zmieniło? O tym w rozmowie z Mikołajem Siborą, prezesem Almotu.
Pamięta Pan początki skuterowego boomu w Polsce 15 lat temu?
Oczywiście, że tak. To nie był boom, to była lawina. Dziś o takiej sprzedaży jednośladów możemy tylko pomarzyć. Z dnia na dzień pojawiali się nowi importerzy, którzy sprowadzali z Chin wszystko, co tylko miało dwa koła, a momentami i tak podaż okazywała się niewystarczająca. To były też pierwsze rozczarowania.
Co ma Pan na myśli?
Jakość. Początki były bardzo trudne dla ówcześnie działających podmiotów na rynku. Mam wrażenie, że kierowano się jedynie ilością oraz jak najniższą ceną. Te zaniedbania pokutują zresztą do dziś, mimo, że tak wiele się zmieniło. O chińskich jednośladach pisały nawet czołowe dzienniki, zwracając uwagę przede wszystkim na bezpieczeństwo użytkowników. Myślę, że w dużej mierze pod naporem bardzo złych opinii sprzedaż w pewnym momencie w Polsce zaczęła systematycznie spadać. Zauważcie, że zdecydowanej większości ówczesnych importerów już od dawna nie ma na rynku.
Co od tego czasu się zmieniło?
Wszystko. Dziś to jest już zupełnie inny rynek. Nie mam na myśli wolumenów, które są teraz zdecydowanie mniej imponujące, ale przede wszystkim jakość produktów, które aktualnie możemy spotkać w salonach. To są zupełnie inne pojazdy, jest pełna kontrola jakości i wieloetapowy nadzór produkcji.
W jaki sposób to wygląda w przypadku Junaka?
Przede wszystkim stawiamy na dobór odpowiednich podwykonawców dla naszych skuterów i motocykli. Decydujemy o każdym jednym elemencie znajdującym się w pojeździe. Chodzi o odpowiedzialność względem użytkownika. Jego bezpieczeństwo i komfort eksploatacji. Oczywiście ma to też swoją cenę i to dosłownie. Dlatego Junak bardzo często może wydawać się droższym pojazdem niż konkurencyjny.
Ale mimo to pewnie dalej pokutuje mit dotyczący "chińskich" motocykli.
Dokładnie. Stereotypy pozostaną jeszcze w Polsce na lata. Jednak ja widzę pewne zmiany w świadomości ludzi - w Chinach produkuje się dzisiaj także pojazdy europejskich i japońskich marek. Ba! Nawet w tych samych fabrykach w których powstaje Junak. Kluczem jest zrozumienie prostej zależności - nie jest istotne z którego kraju pochodzi podwykonawca, a kto go nadzoruje i ile mu się za to płaci. Siedząc przed biurkiem rozejrzyjmy się dookoła i spójrzmy skąd pochodzi nasz telefon, komputer albo filiżanka z której właśnie pijemy kawę zrobioną w ekspresie made in China. To jest znak naszych czasów - cały świat bazuje na migracji przemysłu na wschód. Wystarczy spojrzeć choćby na zmianę proporcji udziału poszczególnych sektorów gospodarczych w PKB. Udział produkcji wyraźnie spada od lat. To też konsekwencja walki cenowej i zmian modelu konsumpcji - co ile lat dawniej zmienialiśmy telewizory, telefony i wreszcie motocykle? Świat goni za nowością.
Jednak ludzie tęsknią do dawnych czasów i z sentymentem choćby wspominają szczecińskiego Junaka.
Tak, zdaję sobie z tego sprawę. Jednak dziś szanse na przetrwanie Junaka produkowanego w Polsce oceniam na niewielkie. Czy za 20 000 zł Polak kupiłby krajowego Junaka 125 ccm czy jednak wybrałby japoński motocykl? Po drugie dziś w Polsce sprzedaż motocykli jest niewielka. Tak potężna inwestycja amortyzowałaby się przez kilka dekad. Dlatego nasze pojazdy nie są produkowane na miejscu, jednak mimo to priorytetem jest dla Almotu jakość i bezawaryjność tych maszyn. Zapomnijmy o tych motorowerach i motocyklach, które sprowadzano do nas 10 czy 15 lat temu. To jest zupełnie inna epoka.
Komentarze 5
Pokaż wszystkie komentarzePanie, z tego co widać po komentarzach nic się nie zmieniło od tych 10 - 15 lat. Jak za 5 - 10 tys zł, czyli w cenie lepszego roweru chcesz Pan wyprodukować, przetransportować przez pół świata i ...
OdpowiedzSzkoda, że właściciel Almotu poświęca więcej uwagi PRowi niż jakości, o której tak chętnie opowiada. W moim motocyklu Junaka pierwsze usterki ujawnily się w ciągu 2 miesięcy - począwszy od ...
OdpowiedzW listopadzie będzie rok odkąd mam junaka 122f i powiem co już jest zepsute : tłumik , urwała się jakaś przegroda w środku hałasuję na zimnym silniku , gumy sparciały własciwie wszedzię na...
OdpowiedzTypowe usterki Chinola. Czyli od 10 lat nic się nie zmieniło.
OdpowiedzMam Junaka 123. Jak mi pękła osłonka kierunkowskaza przedniego to nie było części zapasowaj, bo "nie ma". Po pewnym czasie udało się zakupić kierunkowskaz tylni... Mam przejechane 6 tys km, jeżdżę...
OdpowiedzWitam posiadam junaka 126. Walcze o zwrot tego zlomu ma wiele wad istotnych od samego poczatku. Kazdy sie mnie zbywal bo twierdzil ze to moja wina. Rzczoznawca stwierdzil moja racje i sprawa leci do sadu. Nie dostaniecie zadnej pomocy ani od sklepu ani od almotu. Kupcie sobie zasluzonego japonczyka dozucie na remont i bedziecie mieli pewnosc konfort oraz bezpieczenstwo. Poniewaz w junaku tego wszystkiego brakuje. Uwierzcie mi szkoda wydawac pieniedze na chinskie motocykle Pozdrawiam.
OdpowiedzTwoja wina, bo zes kupil chinczyka, nie wiem czego sie spodziewales za ta cene ;)
OdpowiedzCo do jakości ,to kwestia gustu i akceptacji tego co nam podają w reklamie jako rzecz objawioną.. (czyż ten art. nie jest reklamą?)
OdpowiedzNie, tylko przedrukiem konkurencji
Odpowiedz"INFORMACJA PRASOWA" to sie teraz nazywa. Ludzie maja swiadomosc, ze jednak chinska produkcja wciaz jest daleko w tyle za konkurencja europejska (bo do japonskiej to nie ma nawet co porownywac). Generalnie prawda jest, ze z roku na rok jest lepiej. Ale wciaz jeszcze daleka droga. Mamy tez dwa typy klienta - starego "sentymenciarza", ktory kiedys mial tam WSK i wzdychal do Junaka, kupil sobie nowego chinczyka i wniebowziety, bo to jezdzi i nie trzeba az tak czesto lawety wzywac. Drugi typ to zwykly polski szary obywatel, zyjacy za skandalicznie male pieniadze, i dla takich ludzi mozliwosc kupienia fabrycznie nowego sprzetu w cenie 10-cio letniego odpowiednika renomowanej marki czesto przewaza nad wszelkimi pozostalymi aspektami. Bo jednak wspolczesna china nawet ze wszystkimi swoimi wadami bije na leb ten zlom, ktory sie tluklo za PRL, a ktory obrosl w zupelnie moim zdaniem niezasluzona legende (tak wiem zaraz mnie zjedza, ale kurna nie bez przyczyny dlugi czas wszysktie WSKi, Junaki i inne truchla mozna kupic bylo za 50-100pln - sam wiele takich sprzetow skatowalem na polach!) Tak czy siak brawa dla Almot za skuteczne wykorzystanie fali sentymentu i rozpoznawanych marek - przeca wiadomo ze ludzie predzej kupia "Junak M11" niz Zongshen "hongcingpao", mimo, ze praktycznie jest to ten sam produkt.
OdpowiedzChlopie zastanow sie nad soba Nie dbales to zakatowales "zlomy z PRL" Chinh nawet jak sie nie katuje to sie psuje ;) Wiesz ile tego u mnie stoi w naprawie? 15 razy tyle co markowych motocykli ktore przyjezdzaja jedynie na serwis i drobne naprawy ;) A takiego "zloma z PRL" sie naprawia raz i sie dba o niego i sie odplaci bezawaryjnoscia To nie jest sprzet do katowania na polach Po wypowiedzi stwierdzam ze nie masz pojecia o tym co mowisz Pozdrawiam
OdpowiedzProblem w tym że do tego sprzętu z PRL dobrych nowych części brak bo te nowe części to chiński badziew co po kupnie nadaje się do kosza .Gaźniki które nie da się wyregulować ,puchnące tłoki itp.
OdpowiedzJa nie wiem o czym mowie, a Ty chyba nawet nie przeczytales tego, co napisalem. Fakt, ze taki stary dwusuw byl w stanie zniesc naprawde wiele. I fakt, ze z chinczyka potrafi np. odpasc wydech na drodze z "salonu" do domu. Sam napisales o polskich zabytkach, "naprawi sie raz, i sie dba o niego" i wlasnie to, ze trzeba caly czas dogladac, tu podregulowac, tam przesmarowac, tu dokrecic itd itp. Nie jest to sprzet do jazdy na codzien (i nawet jak na swoje czasy, jakosciowo i technologicznie wszystko bylo mocno w tyle za zagraniczna konkurencja) Zreszta sorki, taka glupia WSK, niedajborze 175 gdzie biegi wyskakuja, w ogole wrzucac biegi trzeba delikatnie i odpuszczajac gaz z wyczuciem, bo kazda zmiana grozi awaria skrzyni. Podnozki ze stopu, ktory sie wyciera na uzebieniu laczacym i wkrotce kreca sie wokol wlasnej osi. I jak nie jest to sprzed do katowania po polach, jak jeszcze 20-30 lat temu prawie kazdy nastolatek palowal jakas WSK czy SHL po lasach i polach. Junaków raczej nie, bo te zazwyczaj rozsypywaly sie wkrotce po wyjezdzie z podworka. Sprzety PRLu to byl (i jest) zlom. Aczkolwiek zupelnie sie spodziewalem, ze znajdzie sie jakis ich "obronca" :) Wspolczesna china to tez zlom. Fajnie mi dogadales, ze nie mam pojecia, o czym mowie. No tak, jezdzilem do tej pory na ponad setce motocykli z roznych epok, kilkadziesiat motocykli wyciagnalem z grobu i jezdza teraz po drogach, kilkanascie zbudowalem od podstaw. Ale co ja tam sie znam. Pozdrawiam.
Odpowiedz