Błoto na Słowacji to najwyraźniej nieodłączny element krajobrazu. Trasa w tym roku była tak wymagająca, że nawet czołowi zawodnicy mieli z nią problemy. A jak zawodnik z Mistrzostw Świata Enduro ma problem z czymkolwiek poza sprzętem, to znaczy, że jest ciężko. W weekend 19-20. czerwca odbyła się kolejna impreza spod znaku MŚ Enduro, tym razem była to IX/X runda serii. Tak jak w latach ubiegłych, organizator przygotował ciekawe testy. Największe problemy sprawiał ulokowany przy rzece Extreme Test i leśna próba Enduro.

Guerrero broni honoru

Po dyskwalifikacji w Grand Prix Polskim, w którym to Guerrero podmienił motocykl w trakcie trwania zawodów, Hiszpan popisał się świetnym wynikiem podczas pierwszego dnia zawodów w klasie E1. Zawodnik Yamahy wygrał, zaliczając pierwszy tak dobry wynik w tym sezonie. Mogło się wydawać, że walka rozegra się między nim, a Eero Remesem. W międzyczasie do rywalizacji włączył się wracający po zdrowotnych problemach Johnny Aubert. To włąsnie Aubert był drugi pierwszego dnia, Remes musiał zadowolić się trzecią lokatą. Lider klasyfikacji punktowej, Antoine Meo, zmagał się z problemami ze sprzęgłem, ostatecznie kończąc na czwartej pozycji.

Guerrero ma pecha. A może to karma? W niedzielę podczas drugiej próby musiał on wycofać się, po glebie zakończonej wybitym barkiem. Sytuację wykorzystał zawodnik KTMa, Johnny Aubert, który bezproblemowo dotarł do mety jako lider. Do walki na ostatniej pętli włączył się Eero Remes. Młody Fin rozkręca się z rundy na rundę. Antoine Meo, mimo licznych lądowań twarzą w błocie (zerknijcie na foto), zdołał zakończyć dzień jako trzeci zawodnik klasyfikacji w E1. Za jego plecami znalazł się zespołowy kolega Matti Seistola oraz Francuz Julien Gauthier. Seistola mógł ukończyć zmagania na wyższej pozycji, ale na jednym z ostatnich testów opona ześlizgnęła się z felgi. Było to spowodowane problemami z musem, które zresztą dotknęły także Bartka Obłuckiego.

Meo tylko dwa razy tym roku nie był na podium, pewnie prowadząc nad Eero Remesem. Mimo, że do końca sezonu zostały jeszcze trzy Grand Prix, to śmiało można powiedzieć, że jeśli wszystko pójdzie tak dalej, to Antoine zdobędzie wymarzone Mistrzostwo. Nawet jeśli Johnny Aubert wygrał wszystkie rundy do końca roku, to przewaga ponad 50 punktów będzie nie do zniwelowania. Aubert jest trzeci, wyprzedzając o kilka punktów Francuza Nicolasa Depparoisa. Ten ostatni jest mocno zagrożony przez nieźle radzącego sobie Matti Seistole.

Pierwszy zwycięstwo Oldratiego - E2

Mika Ahola z minimalną przewagą wygrał pierwszy dzień nad Rodrigiem Thain. Różnica między dwoma zawodnikami fabrycznych zespołów wynosiła zaledwie 8 sekund. Ivan Cervantes prawdopodobnie powalczyłby o zwycięstwo, gdyby nie problemy na pierwszej i trzeciej pętli. Na jednym z testów Hiszpan stracił prawie dwie minuty do poprzedzających go zawodników. Mimo, że większość czasu udało mu się odrobić, to Cervantes nie dał rady wskoczyć na podium. Trzeci na metę dotarł młody Thomas Oldrati, jadący na dwusuwowym KTMie. Ściganie się na lżejszym motocyklu w takich warunkach, daje sporą przewagę. Piątkę dopełnił Fabien Planet. W czołówce znalazł się także Marko Tarkkala. Fin powoli dogaduje się ze swoim hybrydowym (nie, nie chodzi o rodzaj napędu) motocyklem Husqvarna-BMW. Ciekawe, jak poradziłby sobie w tej sytuacji Juha Salminen, jeżeli Tarkkala dojechał tak wysoko?

Drugi dzień przebiegał pod dyktando Thomasa Oldrati. Włoch pokonał samego Mikę Aholę, stosunkowo pewną przewagą 17 sekund. Ivan Cervantes nie miał tym razem żadnych wymówek - jego trzecia pozycja wynikała po prostu z wolniejszej jazdy. Świetnie w błotnistych warunkach radził sobie Pierre-Alexandre Renet (pretendent do tytułu Debiutanta Roku?), który ukończył zmagania kilka sekund za Cervantesem na czwartej pozycji. Okazuje się, że motocrossowcy całkiem nieźle radzą sobie w ciężkich, endurowych warunkach. Piątkę dopełnił Joakim Ljunggren przed Marko Tarkkalą.

21 punktów przewagi Miki Aholi nad Ivanem Cervantesem nie gwarantuje na chwilę obecną nawet względnego bezpieczeństwa. Nie można zapominać, że to przecież Cervantes - wielokrotny Mistrz Świata. Z drugiej strony Ahola nie słynie z przesadnie częstego łapania kontuzji, będąc zawodnikiem bardzo konsekwentnym w swojej jeździe. Thomas Oldrati okupuje trzecią pozycję z 31-punktową stratą do zespołowego kolegi. W pierwszej piątce znalazł się także Pierre-Alexande Renet i Joakim Ljunggren.

Bartek z problemami w E3

Warunki gloryfikowały dwusuwy, to było widać. A dwutaktów najwięcej jest w najwyższej klasie. Przed startem było potencjalnie aż czterech zawodników do zdominowania stawki - Obłucki, Nambotin, Giullaume i Albergoni. Po pierwszych dwóch próbach okazało się, że to zawodnik Gas-Gasa będzie narzucał tempo w sobotę. Nambotin wygrał większość testów pierwszego dnia. Usilnie próbował zagrozić mu David Knight, ostatecznie musząc zadowolić się drugą pozycją z ponad 40-sekundową stratą. Trzeci był Seb Guillaume przed Bartkiem Obłuckim. Polak zmienił ustawienia motocykla, co było widać w czasach poszczególnych prób. Piątkę zamknął Simone Albergoni.

Drugiego dnia Bartek jechał jeszcze lepiej, wygrywając poszczególne próby. Skończenie na 4. miejscu było prawie pewne, a kto wie - może Obłucki wskoczyłby na podium. Niestety, na 11. teście spalony mus zrzucił oponę z felgi. Nasz zawodnik musiał wycofać się z zawodów, po raz kolejny z powodu problemów technicznych. Bartek utrzymał niesatysfakcjonującą 10. pozycję w generalce E3.

Knighter zrewanżował się z dzień pierwszy, pewnie wygrywając w niedzielę. Ponad 52-sekundowa przewaga nad Sebem Guillaume potwierdziła jego świetną dyspozycyjność. Guillaume dostał mini-prezent od rywala, Simone Albergoniego, który utknął w błocie, grzebiąc swoje szanse na drugie miejsce w klasie. Christophe Nambotin po bliskim spotkaniu z drzewem (bardzo bliskim!) spadł na czwartą pozycję. Nieobecność Francuza na podium oddala go od tytułu w najważniejszej fazie sezonu.

Brytyjczyk ma już 30-punktową przewagę na Christophem Nambotin. Zawodnika Gas-Gasa dwoi się i troi, żeby ją odrobić, ale nie zapowiada się, żeby mu to przyszło. Trzeci Simone Albergoni traci zresztą do Nambotina zaledwie 4 punkty. Seb Guillaume dojechał ze swoją Husqvarną do czwartej pozycji, będąc 24 oczka za podium. Pierwszą piątkę zamyka Marcus Kehr.

Czas na wakacje

Najbliższa runda Mistrzostw Świata w Rajdach Enduro odbędzie się dopiero pod koniec sierpnia w Grecji. Zawodnicy pościgają się po piaszczysto-kamienistych terenach okalających miejscowość Serres - tą samą, w której dwa lata temu rozgrywała się Sześciodniówka.