Mandat za niewskazanie kierującego narusza nasze prawa? RPO wnosi o zmianę
Do ostatniej zmiany taryfikatora, która nastąpiła 1 stycznia 2022 roku, niewskazanie policji, komu pojazd został powierzony do kierowania lub używania, było zagrożone mandatem w wysokości 500 złotych, ale właściciel pojazdu nie otrzymywał punktów karnych.
Sytuacja zmieniła się na początku 2022 roku. W świetle znowelizowanych przepisów, w postępowaniu mandatowym za wykroczenie z art. 96 par. 3 k.w., czyli za niewskazania na żądanie uprawnionego organu, kto w danym miejscu i czasie prowadził pojazd, mandat może wynieść nawet 8 tys. zł. Ale zadaniem obecnego Rzecznika Praw Obywatelskich powyższe przepisy są sprzeczne z "wolnością wynikającą z prawa do milczenia".
Dlaczego Marcin Wiącka postanowił sprzeciwić się przepisom w obecnej formie? RPO uważa, że w praktyce osoby, które rzeczywiście nie są w stanie wskazać, kto prowadził pojazd, biorą winę na siebie i płacą mandat. Robią to, ponieważ kwota mandatu jest znacznie niższa od grzywny w wysokości 8 tys. zł za niewskazanie kierującego. Według Marcina Wiącka jest to sprzeczne z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, w tym "prawa do zachowania milczenia i prawa do nieobciążania się".
Według Marcina Wiącka należy zmienić zapis art. 96, a konkretnie uzupełnić go o par. 4, który miałby przyjąć brzmienie: "nie podlega karze z § 3 ten, kto nie wskaże na żądanie uprawnionego organu, komu powierzył pojazd do kierowania lub używania w oznaczonym czasie, gdy udzielona w ten sposób informacja mogłaby stanowić dowód w postępowaniu w sprawie o wykroczenie przeciwko niemu samemu".
Czy Rzecznikowi Praw Obywatelskich uda się przeforsować zmianę? Prawdopodobnie tak, ponieważ obecnym Ministrem Sprawiedliwości jest Adam Bodnar, który również piastował stanowisko RPO i podobnie jak Wiącek, próbował zmieniać przepisy dotyczące kierowców.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze