Małpa z granatem czyli media o motocyklistach
W języku rosyjskim funkcjonuje takie pojęcie jak „małpa z granatem” (обезьяна с гранатой – przyp. red.). Określa ono osobę o dyskusyjnej sprawności intelektualnej, która nie zdając sobie sprawy z tego co czyni, może swoimi działaniami zrobić krzywdę innym. Jaki to ma związek z motocyklami? Otóż ma.
W ostatnich dniach polskie media żyły sensacyjnymi doniesieniami jednego z tabloidów, który ogłosił na swojej stronie głównej, że na wraku rozbitego w Smoleńsku Tupolewa znaleziono ślady materiałów wybuchowych. W dużym skrócie - jedna małpa z drugą wyciągnęły zawleczkę z granatu, a inne małpy niewiele myśląc skoczyły sobie do gardeł uznając, że to sygnał do przejęcia kasy cyrku. W prasie i w przestrzeni publicznej wybuchła gorąca debata na temat rzetelności prasy, jej oddziaływania na społeczeństwo, szkód jakie może temu społeczeństwu wyrządzić swoimi nieodpowiedzialnymi działaniami. Cóż to była za widowiskowa parada obłudy! To co wydarzyło się w miniony wtorek na stronach Rzepy dzieje się przecież codziennie, tyle że na nieco mniejszą skalę. Skąd zatem to oburzenie?
Ogólnopolskie media żyją z nieprzyzwoitości i łamania prawa. Ustawa Prawo Prasowe w Art. 6. mówi wyraźnie: 1. Prasa jest zobowiązana do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk.
Tymczasem nawet największe polskie tytuły prasowe szczując na siebie różne grupy społeczne, szukają, a ostatnio generują konflikty i wciskają to wszystko zaszokowanej publiczności jako prawdę objawioną i podkładkę do dokonywania przewrotów i samosądów, czego regularnie pokazujemy Wam przykłady. Bo im większa sensacja, tym większa (w zamyśle) poczytność lub oglądalność (nawet jeśli sensacja jest wyssana z palca). Dzielą i zachęcają do skakania sobie do gardeł. Konflikt jest zawsze ciekawszy dla mediów, niż porozumienie. Kiedyś myślałem, że robią to metodycznie i z wyrachowaniem. Teraz zaczynam skłaniać się ku tezie, że to co publikują najbardziej znane tytuły prasowe w Polsce (zarówno na papierze, jak i w sieci) to wytwory ludzi, którzy nie do końca zdają sobie sprawę z tego co robią. Przyzwoitość? Rzetelność? Etos dziennikarski? Błagam…
No ale jaki to ma związek z motocyklami, można tutaj nerwowo ponowić pytanie? Ma, i to istotny. Ostatnio zalewami jesteśmy bowiem sensacyjnym bełkotem dotyczącym nas, motocyklistów. Pozwólcie, że przytoczę kilka ostatnich przykładów:
Warszawscy piraci na skuterach
Mega gruba publikacja na stronach warszawskiej Gazety. „Przypomnijmy, że aby jeździć małym skuterem o pojemności silnika do 50 cm, nie potrzeba mieć prawa jazdy” grzmi dziennik. No i? Właśnie po to skutery mają ograniczenia do 50cc i 45 kmh, aby nie trzeba było robić na nie prawa jazdy takiego, jak na 40 tonowy zestaw ciągnika siodłowego i naczepy.
Osoba, która wypociła ten materiał nie zadała sobie nawet trudu, aby zajrzeć do statystyk policyjnych, w których stoi jak wół - kierowcy skuterów stanowią średnio rocznie zaledwie 50 z ponad 4000 ofiar wypadków drogowych w Polsce! W tym samym czasie rowerzystów ginie 500, a pieszych ponad 1000! Przy około milionie zarejestrowanych w naszym kraju skuterów i motorowerów jest to jedna z najbezpieczniejszych grup uczestniczących w ruchu drogowym! O co więc chodzi? Chodzi o tanią sensację. To mógł być trotyl na skrzydle, albo mógł nie być, bo mogły to być trociny. Nazwa przecież podobna. Właśnie takie gnioty jak ten z Wyborczej doprowadziły do tego, że teraz, aby legalnie jeździć skuterem trzeba zdawać prawo jazdy.
No i jeszcze ten film, który miał być koronnym dowodem na to, jakie spustoszenie w przestrzeni publicznej wyrządzają skuterzyści. Coś wyłącznie dla czytelników o mocnych nerwach…
Śmierć frajerom…
Każdy z dużych serwisów internetowych ma swoje tematyczne satelity, których zadaniem jest generowanie ruchu umożlwiającego sprzedaż reklamy, a cel w takich przypadkach uświęca środki. Aby zilustrować wam poziom merytoryczny takiego kreatywnego opisywania rzeczywistości wystarczy, że skierujemy Was w to miejsce:
„Gaz do dechy, decybele w eter, przednie koło w górę... Śmierć frajerom... Hulaj dusza, piekła nie ma... Życie rasowego motocyklisty byłoby piękne, gdyby nie jeden, drobny, aczkolwiek uciążliwy szczegół: obowiązek zaopatrzenia jednośladu w tablicę rejestracyjną, pozwalającą zidentyfikować jego właściciela.” - chyba nie musimy tego komentować?
A niżej rzecz jasna koncyliacyjne w tonie komentarze porządnych obywateli: JakiśKtoś - "Jak zmitygować podobnych" Nijak. Gdyby chcieli się czegoś nauczyć to zrobiliby to. Ja osobiście do nich strzelam (dosłownie). Od czasu jak mnie taki pan potrącił (na przejściu) i gdy kupiłem broń na kulki ASG (czy jakoś tak). Elektryki mogą strzelać serią, nośność też jest dobra choć ta zależy też od kulek jakie się kupi (cięższe-lżejsze). Po serii często zaliczają glebę. Jest wesoło, może nie dla nich ale oni innymi też się nie przejmują.
Dawcy na motocyklach
Granat z wyciągniętą zawleczką znajdziecie nie tylko w bulwarówkach. Zapnijcie pasy i przygotujcie się na intelektualny lot nurkowy z TVNem. Zaczyna się tak: „Wiatr we włosach i adrenalina jakiej nie daje jazda samochodem. Chwilę później trzask łamanego kręgosłupa i wózek inwalidzki.”
Niezwodni czytelnicy Onetu zawsze mają coś mądrego do powiedzenia przy takich okazjach: „KIEROWCA”: TAK DEBILE SZALEJA A DO TEGO NA ZLOTACH PIWO LEJE SIE STRUMIENIAMI JEDEN MNIE MINAŁ KOŁO ŁANCUTA I MIAŁ CHYBA Z 200 KM/H tylko BZYKNĘLO DOBRZE ZE JECHAŁEM BOCZNYM PASEM ALE JAKBYM CHCIĄŁ TAK ZMIENIC NA SRODKOWY TO BY CHYBA PRZELECIAŁ MI PRZEZ SAMOCHÓD W ŚRODKU”
Kiedyś zginę na motorze
Jeśli myślicie że duże ogólnopolskie portale mają jakieś zahamowania przed publikowaniem totalnych bzdur, to z odpowiedzią, jak co roku zresztą, przychodzi Interia. Oczywiście każda redakcja ma prawo publikować listy od czytelników (o ile rzeczywiście pisane są przez czytelników), ale rolą redakcji jest też odróżnianie rzeczywistości od forumowej i internetowej fantastyki.
Poruszające. Doceniamy, że Wiktor, autor tekstu, próbuje przekroczyć 300 km/h na motocyklu który z uwagi na swoją konstrukcję i osiągi po prostu nie jest w stanie tego zrobić oraz sugerujemy podjęcie kolejnej próby na zboczu Gubałówki. Niestety publikowanie takich dyrdymał sprawia, że dla ciemnego ludu motocyklista, to człowiek który na prostych nie schodzi poniżej 200 km/h. Niezawodni czytelnicy Interii motocykl sportowy utożsamiają z gnającym na złamanie karku idiotą:
Pirx - Zastanawia mnie jedno. Kto odebrał naszym ścigantom mózgi? Po pierwsze nie pisze motocyklistom bo wielu jeździ ok, tylko z tymi idiotami na ścigaczach są problemy. Po drugie jeżdzę po całym świecie i tylko nasi biedni zakomplesieni ścigańci wariują na normalnych drogach. W innych krajach, kolesie lubiący szybką jazdę czy to samochodem czy to motocyklem jadą na zamknięte tory, płacą kilkanaście Euro i jadą sobie jak chcą. A u nas? Idiotyczne pomysły w stylu naklejek motocykle są wszędzie... Czyli każdy ma ustępować im drogi bo oni mogą robić wszystko! To jest po prostu głupie.
Cruising for Bruising, czyli szukanie guza
Na różnych fundamentalistycznych forach i portalach prowadzonych przez organizacje i osoby twierdzące, że chronią przyrodę od dłuższego czasu trwa nagonka na mniej lub bardziej legalny offroad. Jednym ze sposobów walki z offroadem jest „aktywowanie” prawych obywateli i nagrywanie przez nich pojazdów oraz ich kierowców. Wystarczy poziom inteligencji nieco wyższy, niż u małpy, aby uzmysłowić sobie, że tego typu pomysły nie tylko nie rozwiążą problemu braku miejsc do jazdy w terenie, ale także postawią na kursie zderzeniowym tych na quadach z tymi z aparatami w ręku.
Niezawodni czytelnicy z Onetu? ~turistic: Bydło na quadach. Założy taki kask na pusty łeb, wsiądzie na maszynę i czuje się jak macho co mu wszystko wolno, a inni będą mu schodzić z drogi. Znam tych prostaków po zawodówkach, bo nieraz miałem z nimi do czynienia. Siedzisz sobie na parkingu nad jeziorem z rodziną, a to bydło bez kultury specjalnie przejedzie żeby ci hałasować i kurzyć. Dzieciarnia i chamy.
Takich tematów podkolorowanych albo zmanipulowanych przez media jest więcej. Młoda kobieta została potrącona przez quada gdzieś na Mazurach. Nie bronimy nikogo i nie stajemy po niczyjej stronie, bo po prostu nie byliśmy na miejscu i nie widzieliśmy coś się tam wydarzyło. Z pewnością doszło do przestępstwa i sprawcy powinni zostać ukarani przez sąd. Zdrowy rozsądek podpowiada natomiast, że gdzieś zawiodło myślenie, prawdopodobnie po trochu po obu stronach barykady, a prawda, jak to zwykle bywa, leży zapewne gdzieś po środku. Oczywiście prasie, której też tam nie było nie przeszkadza to w ferowaniu wyroków. Bo jak nazwać dobór sformułowań, że kobieta spacerowała, a quadowcy pędzili (choć nikt nie zmierzył im prędkości?) Nikt w polskich mediach słowem nie zająknął się na temat tego w jakim stopniu ofiara sama przyczyniła się do takiego, a nie innego przebiegu zdarzeń, najpierw obrzucając wyzwiskami ludzi na quadach, a potem samodzielnie włażąc pod koła jednego z nich. Zabił quadem? Czy zabiła się włażąc pod quada? Wy wiecie? Bo my nie wiemy, ale wygląda na to, że media i porządni obywatele już mają wyrobiony pogląd na sprawę.
Strefa rażenia
Dziwi mnie szum, który narósł wokół publikacji na temat trotylu w Tupolewie. Takich elaboratów powstają codziennie tysiące w całej Polsce, tyle że nie na równie nośne tematy. Można tutaj argumentować, że czym innym jest komentowanie katastrofy samolotu z prezydentem, a czym innym wypadku z quadem, ale naszym zdaniem, choć skala jest inna, to mechanizmy ogłupiania i oszukiwania czytelnika są dokładnie te same.
Media w tej chwili bezkarnie, cynicznie i chyba nie do końca zdając sobie sprawę z tego co czynią oszukują społeczeństwo, szczują przeciw sobie różne grupy społeczne – samochodziarzy na motocyklistów, kajakarzy na wędkarzy, Warszawiaków na Krakowiaków, piłkarzy na siatkarzy, narciarzy na deskarzy, itd., itp. Robią to dzień w dzień, nie przejmując się tym, że ktoś sprawdzi lub rozliczy je za bzdury który wyprodukowały. Robią to nie rozumiejąc, lub nie chcąc znać konsekwencji swojej ślepej pogoni za oglądalnością i klikalnością.
Co prawda małpy które wyciągnęły zawleczkę z granatu w ubiegłym tygodniu ostatecznie same się nim rozerwały, ale codziennie przy setkach innych okazji odłamkami obrywają normalni obywatele. Dzieje się tak, bo niestety nasza medialna rzeczywistość przesycona jest subtelnym zapachem nitrogliceryny…
Komentarze 28
Pokaż wszystkie komentarzeRzeczpospolita nie jest tabloidem. A informacja o śladach trotylu na wraku TU154 została potem potwierdzona przez NPW. To taka mała uwaga na marginesie oraz w kontekście Art. 6. Prawa Prasowego :)
OdpowiedzLudzka zawiśc jest nieskończona. Zwłaszcza wobec tych co wydają się byc wyzwoleni z jażma korków, rat za 10 letniego golfa (opla) i za mieszkanie. Zawiśc wobec jadących szybciej niż oni, bez żon...
OdpowiedzTeż nie jesteście lepsi. Plujecie na inne media że tak źle się wyrażają o motocyklistach a dwa dni później publikujecie o napadzie przy pomocy motocykli na jubilera w Londynie. Dobrze że nie wpadła...
OdpowiedzNiech sobie taki jeden z drugim założy porządny tłumik a złego słowa nie powiem.
Odpowiedzpolecam ksiazke "Michnikowszczyzna" Media w polsce to jedno wielkie bagno. Plus dla ciebie Lovtza ze nie boisz sie o tym mowic. Pozdro
OdpowiedzArtykuł niezły, ale autor mógłby się troszkę lepiej przygotować pod względem prawnym. To, że od nowego roku do kierowania motorowerem będzie potrzebne prawo jazdy kat. AM to nie jest skutkiem ...
Odpowiedz