Otwarcie sezonu w wytrzymałościowych zawodach Cross Country zapisało się pod hasłem bardzo dużej liczby zawodników. Dawno na starcie w klasach Pucharu Polskiego Związku Motorowego nie stawało ponad 130. zawodników, a tak właśnie działo się podczas I i II rundy tegorocznej serii Mistrzostw Polski i Pucharu PZM w Cross Country. Impreza odbyła się w Chełmnie, podczas pierwszego weekendu kwietnia. Jak można krótko opisać chełmińskie ściganie? Wystarczy jedno słowo: dziury! Organizacja
Największy sklep motocyklowy na Śląsku już otwarty! RRmoto Katowice zaprasza!
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ »
Zanim jednak dojdziemy do opisu trasy, warto choć ciut wspomnieć o organizacji zawodów. Był to niestety jeden z niewielu minusów całej imprezy. Można było odnieść wrażenie, że organizatora przerosła ilość zawodników. Nic dziwnego - według naszych obliczeń dnia pierwszego na starcie stanęło 137 zawodników Pucharu PZM i 61. Mistrzostw Polski. Daje to równo 198 ludzi, których trzeba w jakiś sposób skoordynować, by wszystko przebiegało bezpiecznie i w duchu sportowej rywalizacji. Niewątpliwie najbardziej odstraszającym elementem była potężna kolejka do przyczepy, w której odbywały się zapisy. Z zegarkiem na ręku trzeba było stać tam około 3h, co nie nastrajało pozytywnie przed startem. Jedna pani - mimo, iż bardzo dzielnie znosząca marudzenie wszystkich w około - obsługująca zapisy, to w przypadku tak dużej liczby startujących stanowczo za mało. W kolejce zresztą panowała bardzo nerwowa atmosfera, lecz nie ma co się dziwić - każdy chciał mieć to za sobą. Można wspomnieć także o braku wyraźnych znaków wskazujących toalety, czy choćby o takim drobiazgu, jak brak zaopatrzenia głównych funkcyjnych w megafonu. Przed startem krzyczano w stronę zawodników, że: „Jedziemy na kółko zapoznawcze!" i - jak Boga kocham - jeżeli ktoś był na końcu kolejki, to nie miał szans usłyszeć czegokolwiek. Trasa w niektórych momentach była także mocno zaśmiecona przez pozrywane taśmy, choć w tym przypadku trzeba być wyrozumiałym, gdyż sprzątania jej po każdej z klas byłoby naprawdę trudne. Dobrze jednak, że organizator zadbał o bezpieczeństwo. Podstawione dwie karetki miały, co robić, gdyż kilkukrotnie trzeba było zdejmować poszkodowanych szoferów z trasy. W newralgicznych punktach postawiono flagowych, którzy reagowali nawet w przypadku najmniejszych gleb. I nie mówię tutaj tylko o skokach, ale choćby o lekkich podjazdach czy nawet o piaskowym zakręcie, przed którym stał funkcyjny. Do gustu przypadł mi także start w stylu La Mans, kiedy to z góry trzeba było dobiec do motocykla, odpalić go i dopiero ruszyć. W dniu pierwszym startowały tak prawie wszystkie klasy naraz! Oczywiście z rozgraniczeniem Pucharu Polskiego związku Motorowego i Mistrzostw Polski. Mistrzostwa startowały dopiero po zakończeniu zmagań Pucharowców, którzy z kolei ruszali po zakończeniu walki w klasach quadów. Wrażenia dla kibiców, jak i samych startujących, były gwarantowane. Jednak jeszcze większe wrażenia wywarła na wszystkich sama trasa... Wyzwanie wytrzymałościowe Kondycja to podstawa, ale w Chełmnie trzeba było wykazać się też bardzo dużym samozaparciem. Po tak mocno wybitym podłożu dawno nie miałem okazji jeździć! Zawodnicy musieli męczyć się z własną psychiką przez 1,5 godziny w przypadku Pucharu oraz 2 godziny w przypadku Mistrzostw. Były to bardzo długie godziny. Ważne jednak, że trasa w świetny sposób łączyła ze sobą elementy stricte motocrossowe oraz endurowe. Po starcie czekała nas krótka przeprawa przez chełmiński tor, by po chwili znaleźć się na polnych manewrówkach. Dużo zakrętów, długie proste, trochę podjazdów, śmigania między drzewami i ciągle przewijające się dziury. Po chwili powracano na tor, gdzie ulokowało się najwięcej kibiców. Jak się okazało w trakcie zawodów, jazda po nim była jedną z najmniej męczących. Szerokie zakręty i bezpiecznie wyprofilowane hopki dawały sporo frajdy, a przede wszystkim chwilę wytchnienia. Kilka zakrętów i już wracaliśmy do lasu. Ciekawym elementem był choćby przeskok nad kamieniami, który pozornie wyglądał na dość groźny, czy już wyżej wspominany piaszczysty zakręt. Potem znów kilka podjazdów, szerokich zawijasów i szybka prosta zmierzająca w stronę dobrze ulokowanego depo. Nie był to jednak koniec, gdyż koło depo trzeba było przemknąć, by jeszcze na chwilę wbić się na tor. Trasa była naprawdę ciekawa i dawała duże możliwości do wykazania się. Techniczna i piekielnie wymagająca, na pewno zapadła w pamięć wszystkim zawodnikom. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie, a przede wszystkim mocno podszkolić swoje umiejętności. Zresztą w moim przekonaniu, oprócz rewelacyjnej frekwencji, był to jeden z największych plusów organizowanych w Chełmnie zawodów. Wyniki Jednak dość marudzenia! Czas zająć się wynikami sportowymi, gdyż jest to kwestią najważniejszą. Przy tak dużej frekwencji znalazło się po kilku aspirujących do najwyższych lokat i często ich poziom mocno przewyższał resztę stawki. Puchar PZM klasa E1 Dzień pierwszy przebiegał pod dyktando Tomka Krawczyka, który jechał szybko i bardzo równo. Regularnie kręcił czasy w okolicach 8:50. Początkowo mocno deptał mu po piętach Sławek Kruszyński, który ostatecznie musiał uznać dominację zawodnika jeżdżącego w barwach klubu BKM Bielsko. Trzeci dnia pierwszego był Tomasz Dróżdż, który stracił do drugiego zawodnika około 10 sekund. Niedziela jednak padła łupem właśnie Drożdża, któremu udało się wygrać walkę ze świetnie jeżdżącym Kruszyńskim. Trójkę dopełnił Skłodowski, zaś lider dnia pierwszego zakwalifikował się dopiero na 6. pozycji. Dzień pierwszy - Tomasz Krawczyk
- Sławomir Kruszyński
- Tomasz Dróżdż
- Piotr Skłodowski
- Mariusz Wójcik
- Marcin Tynowski
- Jakub Galiński
- Zbigniew Cieślik
- Sławomir Klafczyński
- Dariusz Małkiewicz
Dzień drugi - Tomasz Dróżdż
- Sławomir Kruszyński
- Piotr Skłodowski
- Mariusz Wójcik
- Jakub Galiński
- Tomasz Krawczyk
- Marcin Tynowski
- Zbigniew Cieślik
- Dariusz Małkiewicz
- Sławomir Klafczyński
Puchar PZM klasa E2/E3 W klasie czterosuwowych 450 i dwusuwowych 250 pojawiło się kilka znanych nam nazwisk. Bez wątpienia nikomu nie trzeba przedstawiać Sebastiana Baklarza, który wygrał pierwszy dzień zmagań. Zeszłorocznemu zdobywcy Pucharu PZM w Rajdach Enduro klasy E1 wyraźnie przypadł do gustu większy motocykl, ponieważ jechał jak z nut. Na pierwszych okrążeniach za Baklarzem jechał Jacek Grabowski, który ostatecznie stracił zaledwie 40 sekund do lidera. Trzeci był Adam Minkowski. Drugi dzień padł łupem świetnie jeżdżącego Marcina Krugera, który notabene miał spore szanse wygrać dzień pierwszy, ale niestety musiał wycofać się na 7. okrążeniu. Za Krugerem w niedzielę dojechał Minkowski, przed Grabowskim. Baklarz zakończył zawody na 4. pozycji. Dzień pierwszy - Sebastian Baklarz
- Jacek Grabowski
- Adam Minkowski
- Artur Grygorcewicz
- Jacek Michalczyszyn
- Dariusz Bliński
- Dariusz Strzelecki
- Robert Łada
- Leszek Węgrzynowski
- Dariusz Mikołajczak
Dzień drugi - Marcin Kruger
- Adam Minkowski
- Jacek Grabowski
- Sebastian Baklarz
- Dariusz Bryl
- Artur Grygorcewicz
- Dariusz Bliński
- Dariusz Strzelecki
- Robert Łada
- Piotr Kosiński
Puchar PZM klasa Junior Sebastian Banaś był poza zasięgiem konkurencji w klasie zawodników do 22 roku życia. Bez większych problemów zdominował obydwa dni zawodów, dublując drugiego zawodnika nawet dwa razy! W sobotę drugi ukończy Arek Połczyński przed Wojtkiem Kozłowskim i Krzysztofem Marszałkiem. W niedzielę do walki dołączył się Maciej Rączkiewicz, który w niezłym stylu pokonał Połczyńskiego. Na czwartą pozycję wskoczył Artur Liberkowski tym samym spychając Kozłowskiego i Marszałka o pozycję niżej. Warto wspomnieć o obecności w pierwszej 10. naszego współpracownika! Krzysztof Tomaszek - bo o nim mowa - w zeszłym roku świetnie radził sobie jako kamerzysta na imprezach offroadowych, jednak najprawdopodobniej sam zapragnął powalczyć o najwyższe laury. Jego debiut należy uznać za bardzo udany, gdyż jechał on na 15. letniej Husqvarnie o pojemności 125ccm! W przypadku mężczyzny o wadze przekraczającej 90kg i wzroście rzędu 190cm, 9. miejsce jest nie lada wyczynem. Dzień pierwszy - Sebastian Banaś
- Arkadiusz Połczyński
- Wojtek Kozłowski
- Krzysztof Marszałek
- Mateusz Wójcik
- Jacek Kucharski
- Jan Folga
- Szymon Szczukowski
- Jakub Kucharski
- Paweł Fajok
Dzień drugi - Sebastian Banaś
- Maciej Rączkiewicz
- Arkadiusz Połczyński
- Artur Liberkowski
- Wojtek Kozłowski
- Krzysztof Marszałek
- Michał Kozera
- Mateusz Wójcik
- Krzysztof Tomaszek
- Jacek Kucharski
| |
Komentarze 2
Poka¿ wszystkie komentarzepoochini@scigacz.pl
OdpowiedzBardzo fajna relacja, zawody rowniez, zdjecia super!! Mam pytanie: czy jest jakas mozliwosc skontaktowania sie z fotografem? Chetnie zdobylbym jakies swoje fotki ;) pzdr
Odpowiedz