Ładowarki do pojazdów elektrycznych co 60 km. Nowy pomysł Unii Europejskiej
Niedawno Unia Europejska zdecydowała o powolnym zabijaniu samochodów spalinowych, ale jednocześnie zdaje sobie sprawę z ułomności infrastruktury ładowania. Dlatego urzędnicy wpadli na pomysł, że ładowarki dla pojazdów elektrycznych powinny być rozmieszczone co 60 km.
Unijni urzędnicy z jednej strony próbują na siłę "uszczęśliwić" nas pojazdami elektrycznymi, ale z drugiej - ilość punktów ładowania jest niewystarczająca. Oczywiście wszyscy zdają sobie z tego sprawę i dlatego pojawił się pomysł, że przy drogach transeuropejskich ładowarki miałyby się znajdować co 60 km. Nie chodzi tu o byle jakie ładowarki, bo mają mieć moc minimum 150 kW. Jaki jest plan? Przy głównych trasach pomysł miałby być zrealizowany do 2025 r., a cała sieć miałaby być pokryta do 2030 r., przy czym nie do końca wiadomo, co jest rozumiane pod pojęciem "całej sieci dróg". Pieniądze mają wyłożyć kraje członkowskie.
Unijni audytorzy przyznali w dokumencie, że plany dotyczące infrastruktury nie nadążają za planami dotyczącymi usunięcia z dróg pojazdów spalinowych. Same braki w infrastrukturze nie są jedynym problemem, ponieważ na rynku jest wielu operatorów ładowarek i ta kwestia też powinna być uporządkowana. Nieco lepiej sytuacja wygląda w przypadku wtyczek, gdzie najpopularniejsze są trzy rodzaje występujące w zależności od kraju pochodzenia pojazdu, a więc Azji, Europy i Stanów Zjednoczonych. W ostateczności zawsze można ratować się przejściówką. Na razie wszystko jest w fazie projektu, więc pewnie minie trochę czasu, zanim pojawi się odpowiednia dyrektywa.
Komentarze
Pokaż wszystkie komentarze