Ta witryna używa plików cookie. Więcej informacji o używanych przez nas plikach cookie, ich zastosowaniu
i sposobie modyfikacji akceptacji plików cookie, można znaleźć
tutaj
oraz w stopce na naszej stronie internetowej (Polityka plików cookie).
Nie pokazuj więcej tego komunikatu.
Komentarze 19
Pokaż wszystkie komentarzeHA HA HA:-) A skąd przywędrowali ci źli handlarze? Z Marsa? Szemrany rynek wtórny w Polsce kwitnie, bo tego chcemy. Trzeba spojrzeć w lustro. Kupują ludzie na "zachodzie". My "załatwiamy" i "kombinujemy". Każdy z nas (od góry do dołu) wierzy, że przechytrzy drugiego w każdej dziedzinie, a jednocześnie uwielbiamy żyć w świecie kłamstwa. Cinkciarze złomem oferują dokładnie to co chcemy: tańszy, niż na "zachodzie", nie bity z małym przebiegiem. Czysta matematyka, cena motocykla jest zbliżona na całym świecie, a my wierzymy w okazje. Jakieś 90% moto na aukcjach jest reanimowanym złomem zajeżdżonym przez kilku właścicieli, ma bardzo skomplikowaną historię, ma wbity czerwony zakaz rejestracji w EU, niedotarty polesingowy, albo z jakichś względów właściciel chce się go szybko pozbyć. Niektórzy handlarze już w ogóle się nie pierdzielą w cofanie liczników i sprzedają te rozbitki w formie kupy złomu prosto ze szrotu w Stanach. Tylko to jest najdroższy złom na świecie na fakture vat- marża. Nie lepiej zamiast tracić szmat życia na "załatwianie" używanego moto, poszukiwania, sprawdzania, kwestie podatkowe, rejestracyjne i jego późniejsze reanimacje - poświęcić ten czas i energię na zarobienie i kupno nowego, nie wypierdzianego, nie zajeżdżonego - w salonie? Można się zdziwić jak jeździ nowy motocykl. Ceny moto ze średniej półki na prawdę nie są złe, są leasingi, są w miarę rozsądne kredyty, są modele z zeszłego roku, jest profesjonalna, życzliwa obsługa u dobrych dealerów. Ale k.u.wa nie, bo dealer zarabia 30%. Po kosztach ma sprzedać? I z tego podatek do skarbu państwa odprowadzić? O przyjemności kupowania wymarzonego, nowiutkiego pojazdu już nawet nie wspominam... Skąd to wszystko wiem? Z doświadczenia:-)
OdpowiedzW polsce kupno nowego motoyckla to 10 pensji hahahah dawno sie tak nie usmiałem , no chyba że redaktorzy u was zarabiaja po 6 tysi na miesiąc bo u mnie w mieście to się zarabia 1500zl i wtedy trzeba mieć tych pensji ze 40-sci :) Hahaah ale jazda kto to pisze... Przęcietny polak jak by mial nowy piec za 10 pensji "wasze" wypociny nie miały by najmniejszego sensu.Pozdrawiam
OdpowiedzZgadzam się w 100%. Jedynie jak ktoś dobrze kombinuje, ma wysoko postawionych kumpli, którzy załatwią posadkę, to można się czegoś dorobić... Inaczej pozostaje nam rynek pojazdów używanych i ciułanie długie miesiące na 10-letni sprzęt :(
OdpowiedzKiedy szukałem motocykla (duży cruiser) z zasady rozpatrywałem sprzęty ze Stanów. Niestety, na kilkadziesiąt maszyn, z któych właścicielami się kontaktowałem, tylko jedna (!!!) miała czysty Title. JEDNA!!! Była to Valkyrie z Lidora z Poznania. Reszta właścicieli rozłączała się po pytaniu o Title, albo przesyłała mi skany Salvage title próbując mi wmówić, że to była lekka stłuczka, podczas gdy w większości stanów Salvage title wystawia się, gdy szkoda przekracza 75% wartości z dnia szkody, a w części 50%. Zatem to w mniejszym lub większym stopniu złomy. Skala zjawiska jest zatrważająca, trafienie bezwypadkowego egzemplarza, który był należycie serwisowany, jest znakomicie utrzymany jest bardzo nikła. Takie sprzęty schodzą z Otomoto w 2-3 dni. Ale próbować warto. Ja mojego Rocketa trafiłem w komisie w ASO Triumpha.
Odpowiedzznam gościa który kupił Stunt-psa i był pewin że kupił turystyczna Honde bo tak mu właściciel powiedział hahaha. Wyższa kierownica bo wygodniejsza na trasy pozycja, większa zembatka zeby lepiej przebijał sie przez gorskie przelecze z bagazem a to w koncu tylko 600...obklejony sponsoringiem bo własciciel miał firme brukarska czy cos a klatka hmmm i tu pojawiła sie prawda - zeby chroniła moto po upadku:P i goscsie kłócił ze to nie zaden stand!!!
OdpowiedzProszę nie wieszać na mnie psów jeśli przypomnę, że gdy jest bieda to nie kupuje się rzeczy zbędnych. Przy okazji, są taniutkie nowe motocykle, ale o nich nikt nie chce słyszeć, bo to przecież "wiocha". Klientami takich złomiarzy to smutni goście aspirujący do wielkiego świata. Oni nie chcą jeździć na motocyklach, oni nawet za cenę śmierci na takim złomie, chcą zabłysnąć, zadziwić, oszołomić... słowem być kimś podziwianym. Dla nich tylko to się liczy, a dla padlinożerców kasa. Idealna symbioza. Kilka lat temu odwiedziłem kolesiów Nadarzynie, speców od BMW. Byłem zainteresowany R1150R a oni akurat taki model mięli. Piękna srebrna maszyna i sprzedający o nienagannej reputacji, cóż więcej trzeba. Problem w tym, że na tabliczce znamionowej jak drut napisane było, że moto jest "gelb" czyli żółte. Gość się nawet nie speszył, po prostu normalka, tym razem klient nie zauważył, ale jutro przyjdzie gapa. Drugi artysta z ul Kaczeńca w W-wa, za jedyne 32000 oferował Moto Guzzi ze sportowymi tarczami z przodu z legendą, że dali takie bo lepsze. Wywalili z tysiaka na tarcze, ale 100 na stłuczonż szybkę na prędkościomierzu już nie, a ścięty ogranicznik skrętu to one te Gutki tak maja. To nie był jakiś bolek z Białegostoku, ale autoryzowany dealer MG. Czy trzeba jeszcze coś dodawać?
OdpowiedzA jeszcze jedno - w Polsce motocykle sprowadzane np. z USA są tańsze niż tam. Dlaczego? Bo tak chce klient. Klient płaci i wymaga - to ma co chce ;-)
OdpowiedzAle po co to pi......nie? Bieda jest i tyle. Jaki klient, taka oferta.
OdpowiedzRynek z czasem zweryfikuje zarówno rzetelność sprzedawców jak i oczekiwania kupujących. Jeśli nie będzie popytu na ulepy podszytego samogwałtem i pomrocznością jasną w temacie np przebiegu całkowitego, to nie będzie podaży takich cudów-wianków. A dopóki ilość posiadanej kasy w narodzie nie wzrośnie, dopóty takie zjawiska jak "handlarz Miro" będą na porządku dziennym.
OdpowiedzTo co zrobić gdy straciło się moto z czyjejś winy, szkoda całkowita, ubezpieczyciel sprawcy jawnie robi was w konia zaniżając cenę motocykla przed wypadkiem, zawyżając cenę pozostałości i nalicza amortyzację na ciuchach, kasku i innych szpejach? Mam wziąć ile da, pocałować w rękę a wrak moto dla idei przejechać walcem? Oczywiście, ze wiem co się stanie z moim moto, ale jaki mam wybór chcąc stracić na tym bajzlu jak najmniej? Oczywiście mogę zaraz po sprzedaży gościowi z licytacji ubezpieczyciela wystawić zdjęcia i historię moto na allegro, tutaj czy inne portale "branżowe" z dokumentacją zdjęciową i dokładnym opisem tego co się stało ale to znowu jest nieuczciwe wobec handlarza, który moto kupił. Jest jakiś złoty środek?
OdpowiedzNiestety Polska rzeczywistość nie jest tak różowa jak to opisał Boczo, zwłaszcza dl naszej młodzieży. Umowy śmieciowe, brak stałej pracy lub w ogóle, wysokie koszty życia (nikt przecież nie odłoży całej wypłaty) sprawiają że handel trupkami kwitnie.I dobrze, kogo nie stać na nowe moto może kupić reanimowanego trupka lub sam wyremontować. Problem jedynie w tym jak te trupki są reanimowane. Handlarz aby zarobić robi to jak najniższym kosztem, bez fachowej wiedzy i sprzętu.Niestety motocykl to nie samochód i tu niema kompromisów, nie da się oszukać. Krzywe ramy lub spawane gdzieś w garażu, uszkodzone zawieszenia, krzywe tarcze hamulcowe, popękane felgi, przytarte silniki grożące ponownym zatarciem w czasie jazdy i zablokowaniem koła...itd itp.Efekty takiego czegoś mogą być opłakane dla kieszeni nabywcy motocykla jak i jego życia. Nie miejmy jednak złudzeń, kogo nie stać na nowe moto ten będzie szukał ,,okazji'' i ryzykował jeśli będzie chciał jeździć. Jedyne wyjście jakie widzę to OBOWIĄZKOWE I SZCZEGÓŁOWE badania techniczne odkupowanego motocykla i to w polecanym przez nabywcę stacji kontroli pojazdów lub serwisie. Wiadomo, może to również generować pewne koszta, ale lepiej dołożyć kilkaset złotych niż stracić pieniądze na złom lub życie...
OdpowiedzPolacy nie mają kasy, to co się dziwić. Osobiście parę razy kupiłem motocykle po lekkim szlifie. Cena niska, a taki motocykl jest technicznie sprawny. Ma przeważnie rysy na baku, plastikach czy kierownicy. Ostatnio kupionym "szlifniętym" sprzętem zrobiłem 35 tysięcy km i wszystko jest ok.
Odpowiedzjak znasz jakies komisy w wawie to daj namiary chętnie podjade bo szukam dla siebie moze bedzie jakis sprzęcik dla dziewczyny oczywiście jesli mozesz;)
OdpowiedzJeśli mogę spytać, to czego szukasz? Jakbyś była zainteresowana, to ja mam małą Ninje do sprzedania.
OdpowiedzNinja JEST FAJNA ALE CHCE COS WIEKSZEGO MOZE CB 500 ALBO HORNECIKA 600 JESZCZE NIE MAM PEWNOSCI. ALE DZIEKI
Odpowiedz"Polsce kupno nowego motocykla z salonu wymaga dziesięciu pensji." HAHAHA! Chyba żyjemy w dwóch różnych Polskach. Pokażcie mi gdzie kupię nowy motocykl, powiedzmy coś ze średniej półki za 10 wypłat. Chętnie nabędę :(
OdpowiedzZa moje 10 pensji kupuję nowego Fireblade'a. Pracuję na etacie, stanowisko niekierownicze.
OdpowiedzCzyli wszystko się zgadza. Średnie 10 pensji jest gdzieś w połowie między Rometem 249 a Fireblade'm. :D
Odpowiedzto w Polsce są na sprzedaz jakies egzemplarze uzywane-bezwypadkowe??? dziwne...
OdpowiedzCiekawe za ile poszła Honda po Europośle Wałęsie;))
Odpowiedzode mnie nagroda publiczności za tego posta!
Odpowiedzhahaha 10/10
OdpowiedzW końcu się obudzcie,lemingi!!!!Niestać Ciebie na nowe spodnie ,a Ty myslisz o motocyklu .Trzeba to powiedzieć głośno,nas nie stać na nowe motocykle!!!!
OdpowiedzGdyby ktos taki kiedys mogl dac zdjecia do takiego artykulu z prawdziwych przypadkow z zycia wzietych, jedno zdjecie \"przed\" i \"po\" bylo by super
OdpowiedzTa cebra na dole to chyba jest ta "po". Widziałem to coś chyba na otomoto z tydzien temu.
OdpowiedzCzytając już sam wstęp chce mi się śmiać, gdyż to co jest opisane jest jakże życiowe. Upatrzyłem na aukcji w internecie suzuki gsx-f750 z 1996 roku. Sprowadzony. Widzę po zdięciach - uszkodzona lampa przód i pęknięta owiewka. Dzwonię do goscia i pytam o wszystkie szczegóły. W odpowiedzi słyszę - ``panie 220 leci, opony bardzo dobre, napęd po wymianie, widać tylko te uszkodzenia na foto, na koło chce samo wyrywać`` itd. Dobra - myślę - jadę... a tam kolektor podziurawiony, kierownica krzywa, owiewki poprzecierane po całości... opony nadające się do wymiany i łańcuch wiszący do ziemi... TRUP !!! i co najgorsze gościa z którym umawiałem się nie było, tylko podesłał swojego znajomego, który i tak nie wiedział o co chodzi... Paranoja.
OdpowiedzW UK moto po kraksie wystarczy żeby miało rysę na ramie i już dostaje kategorię wypadkową "B" i nie można takim motocyklem legalnie poruszać się po drogach. Są jeszcze kategorie "C" i "D" - te sprzęty można naprawiać i nadal jeździć, choć ludzie niechętnie je kupują i nawet wylizany sprzęt ale z kategorią traci z automatu 30% wartości. Tak samo po winno być w Polsce! Ogólnie powinna być międzynarodowa baza takich sprzętów. Bo mimo że motocykl ma kat. "B" w UK to śmiało można go reanimować i sprzedać w Polsce czy innym kraju jako bezwypadkowy.
OdpowiedzW Polsce nawet nowy Hyosung przegrywa z taki mi reanimowanymi sprzętami. - Syndrom VW
Odpowiedz