Kierowcy... patrzą w lusterka!
W chwili, gdy podjeżdżałem do świateł, samochody jak na sygnał rozjechały się na boki, niczym przed karetką pędzącą na sygnale
Muszę to napisać, nawet jeśli dla wielu motocyklistów będzie to mocno niepolityczne. Już od dłuższego czasu jeżdżąc po mieście mój spokój zaprzątała jedna myśl, totalnie niewpisująca się w krążące po środowisku przekonania. Dziś rano, jak co dzień przeciskałem się w Warszawie ulicą Modlińską. Dokładnie tą, na której dwa tygodnie temu porównywaliśmy czas przejazdu przez miasto samochodu, motocykla i skutera. Dojeżdżając do jednych ze świateł moją uwagę zwrócił fakt, że stojące przed nimi samochody w chwili, gdy do nich podjechałem, jak na sygnał rozjechały się na boki, niczym przed karetką pędzącą na sygnale! Tylko po to, abym mógł wygodnie przejechać na sam początek! Ludzie, to się w głowie nie mieści. Ani nie trąbiłem na nikogo, ani nie jechałem na długich. Cichy, fabryczny wydech i zero kręcenia na wysokich obrotach, aby rozpędzić towarzystwo. Wychodzi na to, że kierowcy tych aut po prostu patrzyli w lusterka!
Z myślą, że ludzie patrzą w lusterka jestem w stanie jakoś się oswoić, choć to trudne jak nasze początki pojednania z Niemcami. Zdałem sobie jednak sprawę, że zobaczenie motocyklisty w lusterku to jedno, a okazanie mu uprzejmości, to zupełnie inna sprawa. A przecież od jakiegoś czasu obserwuję bardzo dużo życzliwości ze strony puszkarzy! Już nie pamiętam kiedy ostatni raz ktokolwiek miał do mnie pretensje, że przedzieram się na pole position (no może poza jednym nadgorliwym policjantem). Gdy kilkanaście lat temu zaczynałem przygodę z motocyklami, zdażało się, że ktoś zajeżdżał mi złośliwie drogę, tylko po to, abym nie mógł przejechać. W ostatnich kilku latach ani razu nie miałem takiej przygody! Ogólnie rzecz biorąc, jako motocyklista poruszający się po Warszawie, muszę przyznać, że czuję się tutaj na drogach coraz bezpieczniej, a wśród kierowców samochodów widzę coraz mniej awersji do kierujących jednośladami. Przestałem nawet ostatnio dziękować ludziom przepuszczającym mnie w korku, ponieważ, musiałbym mieć cały czas jedną rękę w górze!
Po co o tym wszystkim piszę i jakie w ogóle płyną dla mnie wnioski z dzisiejszych porannych obserwacji? Przede wszystkim, chciałbym serdecznie pozdrowić środkowym palcem wszelkiej maści Fuckty, Superaki i ich telewizyjne odpowiedniki szczujące w sezonie motocyklistów i zapładniające umysły gawiedzi wyssanymi z palca bredniami na temat jednośladów - byle tylko nabić więcej piany, byle tylko skoczył słupek oglądalności, bo wtedy uda się sprzedać więcej reklam proszku do prania... Jak się okazuje, zdrowy rozsądek normalnych ludzi bierze górę nad reality show, w które próbują ubrać nas współczesne mass media.
Drugi wniosek, jaki nasuwa mi się przy okazji dzisiejszego dojazdu do pracy, to efektywność kampanii społecznych. „Patrz w lusterka, motocykle są wszędzie", „Zmieścimy się wszyscy" - któż nie zna tych naklejek? Do tego krążące po Internecie spoty promujące zwracanie uwagi na motocyklistów. To wszystko zdaje się działać i docierać do publicznej świadomości. Niech to będzie zachęta dla wszystkich zaangażowanych w promowanie bezpieczeństwa na drogach, bo jestem przekonany, że ta praca naprawdę nie idzie na marne.
No i trzeci element układanki. Postępująca popularyzacja motocykli. To właśnie dzięki niej zwykli ludzie dowiadują się, że motocyklista to nie współczesne wcielenie germańskiego oprawcy, to także nie idiota o ograniczonych możliwościach intelektualnych, na jakiego próbują kreować nas komercyjne „media", o których wspomniałem przed chwilą. Ten motocyklista to sąsiad z piętra niżej, stary znajomy z liceum, albo nawet własny syn lub córka. Słowem - człowiek, jak każdy inny. Tyle że jadący motocyklem. W sposób oczywisty zajeżdżanie drogi w korku własnemu sąsiadowi, czy córce, dla każdego staje się głupotą.
Oczywiście daleki jestem od hura-optymizmu. Jeśli chodzi o kulturę i bezpieczeństwo na naszych drogach, ciągle pozostajemy na szarym końcu cywilizowanego świata. Jest jeszcze wiele rzeczy, które musimy zrozumieć i których musimy się nauczyć, aby można było mówić o nas jako o społeczeństwie obywatelskim. Niemniej jednak nie byłoby też fair nie zauważyć tej wyraźnej poprawy. Bo o takiej w moim odczuciu można już mówić. Właśnie dlatego chciałbym wszystkim kierowcom widzącym motocyklistów na drodze powiedzieć szczere „Dzięki!".
|
Komentarze 75
Pokaż wszystkie komentarzeTo fakt, JEST CORAZ LEPIEJ!!! Ja też dawno nie spotkałem się z celowym utrudnianiem przejazdu przez samochody... Nigdy nie trąbie, nie świecę tylko czekam czasem podkręcając manetką żeby ...
OdpowiedzZgodzę się jest coraz lepiej,ale i nie do końca.Bo dalej zajeżdżają drogę i nie uważają.Ja w tym sezonie dość dużo miałem takich przypadków.Zajeżdżali mi drogę,wymuszali pierwszeństwo,a nawet się spotkałem że spychali mnie na trasie.Ale biorąc pod uwagę kotki to jest coraz lepiej,choć są jeszcze perełki które zagrażają nam.Wszystkiego naj w nowym roku.Szerokości i mnóstwo popalonych góm.LG
OdpowiedzŚwietne pióro.kim Ty jesteś?
OdpowiedzWitam wszystkich. Jeździłem ogarem, później miałem skuter, następnie przesiadłem się na suzuki rg 80, zrobiłem kat. B teraz zdobyłem kat. A. Jeżdżę na motorze i muszę powiedzieć, że faktycznie ...
Odpowiedzkierowcy to moze i patrza w lusterka ale taksowkarze to nie dosc ze nie patrza to jeszcze jezdza na pamiec i nie uzywaja kierunkow!!!!
OdpowiedzZgadzam się z tematem. W Gdańsku często kierowcy jak tylko widzą motor, zjeżdżają maksymalnie na prawo. Czasem tak bardzo, że wyjeżdżają na pobocze.. Można czuć się trochę bezpieczniej na drodze.
OdpowiedzJestem dostawcą w "plackarni' od ponad dwóch lat, ale czegoś takiego jeszcze nie widziałem. Stoję drugi w kolejce do świateł, dwa pasy, ja na prawym za jakimś suv'em. Mam majesty, więc tak lekko z ...
Odpowiedz