Jak je¿d¿ê na tylnym kole?
"Wheelie", czyli jazda na tylnym kole, jest również nazywana: "gumowaniem", "jazdą na gumie", "jazdą na kole" - jeżeli znasz jakieś inne określenia tej techniki, to przekaż informację o nich do naszej redakcji Mistrz Polski "Freestyle" z sezonu 2004 - "Raptowny" z Kamikaze Squad Lublin w trakcie efektownej "gumy" "Gumowanie" może być naprawdę pionowe - 12 o'clock w wykonaniu "Raptownego" z KSL - przy tej ewolucji konieczny jest "12-bar", czyli stelaż zamontowany za tylnym siedzeniem W czasie jazdy siedzącej możemy sobie urozmaicić czas, np. zdejmując lewą rękę z kierownicy :) "Guma" na stojąco jest bardziej efektowna i ułatwia utrzymanie równowagi Jadąc "na kole" w pozycji stojącej musimy zapomnień o hamulcu nożnym - normalnie zbudowana osoba może mieć problemy z jego dosięgnięciem "Guma" w ruchu ulicznym sprawia, że nie możemy pozostać niezauważeni - jest jednak niebezpieczna i odradzamy tego typu popisy wśród samochodów W trakcie jazdy na tylnym kole możemy przełożyć prawą nogę na lewą stronę motocykla - w ten posób pozbawiamy się możliwości asekurowania ewolucji przy pomocy hamulca tylnego i pokazujemy, że naprawdę ufamy swoim umiejętnościom Jazda na tylnym kole w pozycji siedzącej na baku z nogami przełożonymi za reflektor - tylko my, motocykl i nasze umiejętności - jakikolwiej błąd skutkuje poważnym upadkiem Do trenowania jazdy na tylnym kole niezbędny jest kask i odpowiedni ubiór - warto też przygotować odpowiednio motocykl tak, aby w razie ewentualnego upadku do minimum ograniczyć liczbę uszkodzonych elementów - "high chair", czyli krzesełko na nieczynnym lotnisku w Ułężu |
Letni sobotni wieczór. Dochodzi 22.00. Jedziesz swobodnie swoim R1 w samym centrum rozgrzanego miasta. Nagle ruch zamiera – skrzyżowanie ze światłami. Wyprzedzasz szeregi samochodów i zajmujesz „pole position” przy przejściu dla pieszych. Czerwone światło, więc cierpliwie czekasz. Podnosisz szybkę, bo upał daje Ci się we znaki i czujesz że Twoja bielizna tonie niczym Titanic. Rozglądasz się. Na sąsiednim pasie za kierownicą sportowego mercedesa widzisz błękitnooką piękność, poprawiającą makijaż w lusterku wstecznym. Spoglądasz w prawo i widzisz dwóch muskularnych typów w czarnym BMW serii 3. Spoglądają na Ciebie lekceważąco. Kierowca auta wkręca 6-cylindrowy silnik „bety” na najwyższe obroty. Kpina czy zaproszenie do wyścigu? W głębi duszy uśmiechasz się, bo wiesz, że chłopaki z BMW za chwilę zobaczą Twoje plecy. Czekasz.... Zapala się pomarańczowe, a zaraz po nim zielone światło. Słyszysz ryk auta, pisk opon i widzisz siwy dym, wydobywający się spod kół „Beemki”, która rusza w szaleńczym tempie. Czujesz nagły przypływ adrenaliny. Wrzucasz pierwszy bieg i delikatnie ruszasz. Po chwili jedziesz z szybkością 60 km/h. Mijając BMW pozdrawiasz chłopaków w aucie „gestem Kozakiewicza”. Wciskasz sprzęgło, odrobina gazu i … wzbijasz przednie koło wysoko ponad linię horyzontu. 80 km/h – bez sprzęgła wrzucasz drugi bieg, cały czas pilnując równowagi. Nie chcesz jechać równo, bo w końcu jest to wyścig. Ciągniesz na dwójce do około 180 km/h. Opuszczasz przednie koło na asfalt, bo wiesz że już po wszystkim. Samochody są daleko, daleko w tyle... Do nauki jazdy na tylnym kole niezbędny jest odpowiedni motocykl. Nie musi to być ponad 150-konny potwór. Wystarczy niemiecki lub czeski dwusuw, pod warunkiem, że jadący na nim motocyklista ma wyczucie równowagi, tempa i jest w stanie odpowiednio posługiwać się manetką gazu. Ja jednak do nauki używałem Hondy CBR 900RR oraz Yamahy R-1. Ważne jest, aby motocykl umożliwiał nam bezstresowy trening. Pisząc „bezstresowy trening” mam na myśli „rozbijanie względnie bez konsekwencji”. Jadąc „na gumie” o 50% ograniczamy - i tak niebezpiecznie małą - liczbę punktów podparcia naszego pojazdu. W efekcie my zdobywamy kolejne szlify w naszej karierze motocyklisty ekstremalnego, a nasz motocykl zdobywa po prostu kolejne szlify. Uważam że najłatwiej jeździ się „na gumie”, podnosząc motocykl przy pomocy sprzęgła. Warto kontrolować tylny hamulec, gdyż każdy nieprzewidziany przechył w tył można skorygować właśnie hamulcem. Jeżeli chodzi o obroty, przy których przednie koło motocykla się podnosi, to są to wielkości rzędu 5-6 tys obr./min. Trzeba wyczuć motocykl i „podnieść go” przy takich obrotach, przy których naprawdę zaczyna on przyśpieszać. Oprócz samej techniki jazdy na kole, bardzo ważne są także inne czynniki. Po pierwsze sprawny technicznie motocykl o masie raczej filigranowej blondynki, niż amerykańskiej miłośniczki Big Macków. Musimy znaleźć jakiś zamknięty lub rzadko używany odcinek drogi z dobrą nawierzchnią asfaltową. Nie może być mowy o żadnym piasku, ani zanieczyszczeniach na asfalcie. Konieczny jest też dobry kask, który w momencie kontaktu z asfaltem nie spadnie nam z głowy, rozpadając się przy tym na dwie części. Skórzana kurtka i rękawice to również podstawa. Skórę można zastąpić ubraniem tekstylnym pod warunkiem, że jest to ubranie przewidziane do jazdy na motocyklu. Jeżeli nie zadbamy o odpowiedni strój, to wakacje nad morzem możemy spędzić w stroju płetwonurka, gdyż w samych kąpielówkach będziemy wyglądali jak arbiter po pojedynku Alien vs Predator. Trenujemy najlepiej pod okiem kolegi, który powie nam: jak wysoko podnosimy koło, co robimy źle, czy robimy postępy. Nie mogą to być ludzie, którzy dopingują nas, podnoszą naszą samoocenę. Trening należy prowadzić bez zbędnych emocji, popisywania się i wygłupów. Jeśli jakiś trick nie wchodzi, to powinniśmy się zatrzymać, przemyśleć sprawę, ochłonąć i dopiero wtedy starać się go powtórzyć. To sprawdzona metoda i naprawdę przynosi efekty. Jeżeli z jakiś względów nasz trening nie odbywa się na płycie nieczynnego lotniska, torze kartingowym lub pustym placu manewrowym, to powinniśmy cały czas mieć oczy dokoła głowy. Uważane rozglądanie się w poszukiwaniu innych pojazdów lub ludzi jest obowiązkowe. Jeżeli zdobycie umiejętności ustawienia motocykla na tylnym kole i przejechania kilkudziesięciu metrów nie zostało, jak dotąd, okupione przez nas chociaż jednym upadkiem, to nie możemy dać się ponieść emocjom. Jeżeli coś nam wychodzi, to nie oznacza, że jesteśmy już mistrzami jazdy „na gumie” i pozostaje nam jedynie pokazać to całemu światu. To błędny punkt widzenia, który wkrótce, w najmniej spodziewanym momencie, może nas kosztować bolesny upadek przy dużej prędkości. Teraz mamy już zaprawę teoretyczną. Czas na konkrety. Jazda w pozycji siedzącej Najprostsza figura to jazda na tylnym kole w pozycji siedzącej z pośladkami na siedzeniu motocykla. W figurze tej nie ma żadnej filozofii. Wystarczy w odpowiednim momencie odkręcić gaz lub wcisnąć sprzęgło i po zwiększeniu obrotów do okolic maksymalnego momentu obrotowego energicznie je zwolnić. Przednie koło motocykla podnosi się tak wysoko, że wystarczy regulowanie prędkości samym gazem. Do utrzymania motocykla w pionie wystarczy naprawdę mała liczba koni mechanicznych mocy. Należy nadmienić, że musimy podnieść przednie koło na tyle wysoko, aby motocykl znalazł się w punkcie swojej równowagi. Jego przód jest wtedy niesłychanie lekki, a my mamy wrażenie, że zaraz upadniemy na plecy. Spokojna głowa – do pleców jest naprawdę daleko... Na samym początku warto jest również trenować stopowanie motocykla tylnym hamulcem. Naprzemiennie podnosimy motocykl na tylne koło i hamujemy. Kilka powtórek pozwala zrozumieć, o co chodzi. Jeżeli ktoś podniesie przód na tyle wysoko, że przestraszy się swojego dzieła, to najlepszym rozwiązaniem jest umiejętne naciśnięcie tylnego hamulca. Jeżeli motocykl jest w punkcie równowagi, to samo zakręcenie manetki gazu nie pomoże zbyt wiele. Nosząc się z zamiarem osadzenia przedniego koła z powrotem na asfalcie, nie powinniśmy zamykać do końca manetki gazu. Przednie koło należy opuszczać na półgazie tak, aby możliwie zminimalizować siłę uderzenia przedniego zawieszenia o asfalt. Ostremu zamknięciu przepustnicy towarzyszy nagłe opóźnienie i przód z hukiem ląduje na asfalcie. Pamiętajmy, aby przy lądowaniu wyprostować kierownicę, którą bardzo często odruchowo skręcamy, chcąc złapać równowagę. Gdy przednie koło odzyskuje kontakt z podłożem, wtedy cierpią zarówno uszczelniacze przedniego zawieszenia, jak i łożysko główki ramy. Reasumując: jedziemy w miarę powoli, podnosimy obroty, puszczamy sprzęgło, odchylamy ciało do tyłu i na wyprostowanych rękach pionujemy motocykl. Zmiana biegów Jeżeli znudzi się nam już pierwszy bieg, to przechodzimy do kolejnego etapu nauki – zmiany biegów w trakcie jazdy na tylnym kole. Ruszamy, sprzegło-gaz-sprzęgło, łapiemy pion i wrzucamy - bez sprzęgła - drugi bieg (oczywiście przy odpowiedniej wysokości). Zmieniając bieg na drugi musimy bardzo ostrożnie obchodzić się z manetką gazu. Nasz motocykl już naprawdę jedzie na jednym kole i zbyt intensywne dodanie gazu może przywrócić nas z powrotem do poziomu z tym, że obróconych o 180 stopni w stosunku do pozycji początkowej. Innymi słowy, jeżeli zmieniając bieg na drugi dodamy zbyt dużo gazu, do wylądujemy na plecach. Dlaczego zmieniamy bieg bez sprzęgła? Otóż nawet przy krótkotrwałym wciśnięciu sprzęgła tylne koło jest pozbawione napędu na tyle długo, że nasza jazda powraca do wersji na dwóch kołach. Zmianę biegów ze sprzęgłem zostawmy więc naprawdę dobrze jeżdżącym motocyklistom, którzy potrafią zrobić z motocyklem wszystko. Stajemy na nogi Jadąc na tylnym kole w pozycji stojącej, łatwiej jest nam utrzymać równowagę, a jeżeli przednie koło motocykla jest naprawdę wysoko, to możemy balansem ciała zmieniać kierunek jazdy. W ten sposób możemy zmieniać, na przykład, pasy ruchu na jezdni wielopasmowej. Niestety, musimy zapomnieć o tylnym hamulcu, gdyż nasza noga, przyjmując naturalną pozycję, nie dotyka pedału hamulca. Opuścić motocykl możemy jedynie gazem, lub energicznym rzuceniem ciała do przodu. Jak zabrać dwie autostopowiczki? Jeśli potrafimy jeździć na tylnym kole zarówno w pozycji siedzącej, jak i stojącej, to możemy spróbować kolejnej sztuczki - jazdy na zbiorniku paliwa. Ruszamy na pierwszym biegu, przesiadamy się na zbiornik i odkręcamy manetkę gazu w podobny sposób, jak w technice opisanej poprzednio. Jeśli mamy motocykl o pojemności 900-1000 cm3, to nie powinniśmy mieć problemu z poderwaniem przedniego koła. Gorzej z lądowaniem. Tutaj motocykl robi potężne „łuup!”, a zbiornik paliwa jęczy z bólu pod naszym ciężarem. Technika ta jest jednak bardzo widowiskowa i bez wątpienia jest czymś innym, niż zwykła jazda „na gumie”. Po opanowaniu tej techniki z wykorzystaniem wyłącznie manetki gazu, możemy spróbować ustawić motocykl na tylnym kole przy pomocy sprzęgła. Krzesło, czyli „high chair” Przeszliśmy naukę jazdy siedząc na zbiorniku, więc możemy zrobić krok na przód. A właściwie nie krok, a raczej kroczek o długości odcinka między zbiornikiem paliwa i przednim reflektorem. Gdy siedzimy już na baku, to przekładamy nogi za kierownicę/owiewkę. Znów pierwszy bieg, trochę prędkości i maksymalne otwarcie przepustnicy, ewentualnie pomoc sprzęgłem. Korzystając ze sprzęgła można ustawić motocykl na tylnym kole przy niższych obrotach silnika. Jednak na początek warto trenować podnoszenie przy pomocy samego gazu. Jazda z nogami na kierownicy, to bez wątpienia najbardziej widowiskowy sposób „gumowania”. To zakątek jazdy ekstremalnej, zarezerwowany jedynie dla najbardziej bezwzględnych charakterów. Zero kontroli tylnego hamulca, podpierania się nogami – jednym słowem czyste wariactwo! Zejdźmy na Ziemię Chociaż na zdjęciach wszystkie opisane techniki wyglądają ładnie i łatwo, to rzeczywistości jest bardziej brutalna. Aby opanować wszystkie, opisywane tutaj, techniki, trzeba włożyć w naukę sporo potu i paliwa. Do tego dochodzą skutki ewentualnych upadków, czyli: uszkodzenia motocykla, zniszczone tylne i przednie opony, zużyte zębatki oraz łańcuch napędowy, przypalone sprzęgło, zniszczone uszczelniacze przedniego zawieszenia oraz łożyska główki ramy. Nic nie jest wieczne i wszystko się zużywa. Przy podnoszeniu motocykla w nienaturalnie wysoką pozycję spada również efektywność układu smarowania silnika, gdyż pompa nie zasysa oleju równie efektywnie, jak wtedy, gdy motocykl jest w poziomie. Następuje przyspieszona eksploatacja panewek, górnych części silnika, a ostatecznie naszej kieszeni. Trenując jazdę na tylnym kole musimy się również liczyć z kontuzjami przy upadku z motocykla. Jednak nie każdy, kto zagląda do serwisu ścigacz.pl, szuka wyłącznie informacji o tym, jak niebezpieczna jest jazda na motocyklu. Po prostu ryzyko upadku było, jest i będzie nieodłącznym elementem wszelkiego rodzajów wariacji na motocyklach. Poza tym sami musimy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy bardziej odpowiada nam jazda zgodnie z przepisami i dostojne toczenie się po ulicach, czy też może pęd przed siebie w zawrotnym tempie, od czasu do czasu urozmaicany widowiskowym stawianiem motocykla na tylnym kole? Możemy pokazywać, że potrafimy jeździć zgodnie z przepisami. Możemy też pokazywać, że po prostu potrafimy jeździć na motocyklu, a adrenalina jest naszym chlebem powszednim! Dziękuję Olafowi Popandzie za świetne fotki i Piotrkowi „Sępowi” za jego zdjęcie z nogami na kierownicy na Bandicie 1200 |
long_whellie.wmv Do trenowania wheelie nie jest potrzebny 150-konny potwór - motocykliści o odpowiednich umiejętnościach mogą się zadowolić dużo mniejszym motocyklem ape_hanger_&_ high_chair.wmv Jeździć "na gumie" możemy naprawdę na wielu jednośladach skuter_wheelie_ stp02.wmv Wheelie na skuterze? Czemu nie? Tylko tutaj niestety konieczny jest tunnig. whellie_janka.wmv "Wheelie" wykonujemy w zakresie obrotów, powyżej maksymalnego momentu obrotowego - rozpędzamy się wtedy naprawdę szybko maxi_wheele.mpg Hamulec nożny może nas wyciągnąć z naprawdę poważnych tarapatów flamingo.wmv Jeżeli zwykłe unoszenie ręki w trakcie jazdy "na gumie" nas niesatysfakcjonuje, to możemy stanąc jedną nogą na siodełku, a druga możemy wyciągnąc mocno do tyłu - będziemy wtedy wyglądali "jak te ptaki" cpt_laszlo_ wheelie3.avi Jadąc "na kole" w pozycji stojącej możemy wychylić się w lewo lub w prawo, wymuszając skręt w tym kierunkach plastiki.mpg Przy upadku w trakcie jazdy na tylnym kole plastiki łamią się dużo bardziej, niż w trakcie normalnego upadku honda_vtr_1000 _wheelie_crash.mpg Zanim zaczniemy jeździć na tylnym kole, musimy solidnie potrenować - jeżeli spróbujemy "gumowania" bez odpowiedniego przygotowania, to my wylądujemy na ziemi, a motocykl może wzbić się w przestworza zmija_ zygzakowata.wmv W trakcie jazdy "na gumie" bardzo wiele rzeczy może pójść nie tak - trening bez odpowiedniego ubrania bardzo szybko kończy się poważnym wypadkiem elbow_polish _girl.mpg Możemy jeździć na tylnym kole z pasażerem lub pasażerką - musi to być jednak osoba odpowiednio ubrana i obdarzona na tyle dużą siłą, aby mogła utrzymać się na siedzeniu MotoBellyFlip.wmv Najgorszą rzeczą, jaka może nas spotkać w trakcie trenowania jazdy na tylnym kole, jest dostanie się pod spadający motocykl - sytuacja taka może zakończyć się naszą śmiercią |
Komentarze 166
Poka¿ wszystkie komentarzewitam wszystkich milosnikow motocykli. Posiadam od niedawna susuki gsr 600 z 2007 roku i chcialbym postawic ja na tylne kolko , motocykl wazy 180kg i 98km , probowalem troche z gazu ale niepodnosi ...
OdpowiedzMam CBR 1000rr fireblade z 04r. motocykl ma duzo mocy i na niskich biegach przejezdzam na kole kilkanascie metrow stawiajac go z gazu. Jednak wydaje mi sie ze ze sprzegla bylo by mi latwiej ...
OdpowiedzJa cbr 600f4 postawi³em 2x na jedynce z gazu a mam przejechane na tym motocyklu 1000km takze da sie tylko trzeba czuæ i wierzyc ze sie nie spierdoli i wiedziec co chce sie zrobic. Przepis-> ...
OdpowiedzWitam wszystkich :D Jestem w trakcie robienia prawka A1 i przygotowuje siê do kupienia Aprili rs 125 wersja Gs 42km. Fascynuje siê motorami od dzieciaka, a dopiero teraz wiek i portfel pozwalaj± mi...
Odpowiedzdawno mnie tutaj nie bylo, ale widze ze nic sie nie zmienilo... fajnie, mlodzi riderzy pytaja czy cos pojdzie na gume, ktos odpowiada, ze: "jasne, jak najbardziej..." ale moze warto wytlumaczyc ...
OdpowiedzHonda cbr 125, 4sów da rade?? przy mojej wadze 95kg i 180cm??
OdpowiedzSpokojnie. Próbujê siê tego nauczyæ chiñczykiem 50ccm/72 130kg (Zipp Neken). Po dwóch dniach uda³o mi sie parê razy przejechaæ 10-15m. Cebra da radê bez k³opotu ; )
Odpowiedz