Jak rozgrzać zmarzniętych kibiców na Ice Racing?
Michał Łopaciński jest znany wszystkim kibicom sportu żużlowego z transmisji telewizyjnych z cyklu Grand Prix oraz Drużynowego Pucharu Świata. Podczas tych zawodów przekazuje najświeższe wiadomości z parku maszyn, gdzie przeprowadza wywiady z zawodnikami. W styczniu podczas sanockiego weekendu z wyścigami motocyklowymi na lodzie pełnił funkcję spikera. Jego najważniejszym zadaniem był rozgrzanie zmarzniętych kibiców. O tym, w jaki sposób złapać kontakt z publicznością oraz o różnicach między lodowym speedwayem a klasycznym z Michałem Łopacińskim rozmawia Wojciech Jankowski. Dzisiaj prezentujemy pierwszą część wywiadu.
Wojciech Jankowski - Jak wspominasz ubiegłoroczne zawody w Sanoku?
Michał Łopaciński - Przede wszystkim było koszmarnie zimno (śmiech). A tak poważnie, to wspominam je bardzo pozytywnie. Chciałbym podkreślić wspaniałą atmosferę na trybunach. Jeśli miałbym porównać ją do zawodów typowo żużlowych – mam tu na myśli Grand Prix – to było bardziej „rodzinnie”. I nie chodzi tu wcale o pojemność trybun, która i tak swoją drogą została w magiczny sposób zwiększona, ale przede wszystkim o relacje kibiców. Najlepszym przykładem niech będzie fakt, że w jednym sektorze znaleźli się kibice z Gorzowa i Zielonej Góry! Naprawdę serce rosło, ponieważ wszyscy, którzy oglądali te zawody zarówno na żywo, jak i w telewizji, mogli przekonać się, że nieważne skąd się jest – liczy się pasja i wspólna zabawa. Od strony sportowej, nie mogło być lepiej. Oczywiście kapitalny show stworzyli Rosjanie, ale co najważniejsze także nasi zawodnicy byli w tym wszystkim widoczni z tej pozytywnej strony, a pamiętajmy, że w naszym kraju Ice Racing dopiero się rozwija. Najkrócej mówiąc: piątka z plusem! Dlaczego nie szóstka? Bo myślę, że Sanok 2011 będzie jeszcze gorętszy, zarówno od strony sportowej – większe doświadczenie naszych zawodników – jak i kibiców, którzy mam nadzieję, że dopiszą jeśli nie w większej, to na pewno w takiej samej liczbie.
Wojciech Jankowski - Czym różni się atmosfera znana z żużlowych turniejów Grand Prix od atmosfery na zawodach lodowych?
Michał Łopaciński - Są dwie strony tego zjawiska. Niestety w zeszłym roku zawodnicy korzystali już z nowych tłumików, i możemy mówić co chcemy i dyskutować nad tematami hałasu i spalin i nie wiadomo jeszcze czego, ale jednak ten charakterystyczny odgłos ma ogromny wpływ na klimat zawodów. Nie mnie to jednak osądzać i mogę w tym miejscu mieć nadzieję, że jednak ten mankament nie będzie miał dużego wpływu na odbiór zawodów, bo przecież patrząc z drugiej strony wszystko jest kwestią przyzwyczajenia. Odpowiadając już jednak dosłownie na to pytanie muszę powiedzieć szczerze, że trudno jest porównać te atmosfery. Mimo wszystko to są dwa różne światy i ja też jako takie je odbieram. Zawody Grand Prix mam przyjemność śledzić z punktu widzenia parku maszyn. Tam panuje ogromne skupienie i wielki chaos – biegający mechanicy, jeżdżące motocykle i trzeba mieć oczy dookoła głowy. Ice Racing pod tym względem jest troszeczkę inny. Nie oceniam broń Boże, czy jest gorszy czy lepszy – po prostu inny. Może jest większy ład, z uwagi chociażby na możliwość poruszania się na kolcach po parkingu. Mechanicy oczywiście też pracują w pocie czoła, ale da się wyczuć pewnego rodzaju większy spokój. Może to wynika także z wieku zawodników (śmiech)? Jeśli chodzi o trybuny, to tak jak mówiłem w poprzedniej odpowiedzi – publiczność mimo wszystko jest w bardziej „kameralnej” konfiguracji, co automatycznie wpływa na pewnego rodzaju integrację, ale doping w obu przypadkach jest kapitalny i jako zawodnik myślę, że nie czułbym dużej różnicy.
Wojciech Jankowski - Co jest najtrudniejsze w pracy spikera, który ma za zadanie rozgrzać zmarzniętych kibiców?
Michał Łopaciński - Rozgrzać zmarzniętych kibiców (śmiech)! A tak bardziej poważnie, to najtrudniejsze jest chyba znalezienie kontaktu w publicznością. Wiadomo, że każdemu się nie dogodzi. Jednemu kibicowi będzie podobało się to, co robię, inny zaś stwierdzi coś zupełnie innego. I to jest chyba ten drugi najtrudniejszy aspekt – zdać sobie sprawę, że wszystkim się nie dogodzi – jak w życiu. A najważniejsze w tym wszystkim jest to, żeby być w tym wszystkim autentycznym i profesjonalnym. Po pierwsze, to jest trochę jak praca aktora na scenie, a po drugie zdarza się też wiele nieprzewidzianych sytuacji, na które należy szybko reagować.
Wojciech Jankowski - Opowiedz, gdzie na co dzień można usłyszeć Twój głos i jakie dyscypliny sportu komentujesz?
Michał Łopaciński - Przede wszystkim stacje telewizyjne Canal+ i Sportklub. Kibice żużlowi, mogą mnie zobaczyć właśnie w Canale+, podczas moich wywiadów w trakcie zawodów z cyklu Grand Prix, a od tej zimy także na koszykarskiej Eurolidze. W Sportklubie zajmuję się sportami motorowymi. Komentuję mecze pierwszej ligi żużlowej na zmianę z Michałem Stencelem oraz przygotowuję magazyny motoryzacyjne.
Komentarze 1
Pokaż wszystkie komentarzeJak rozgrzać? Np. napalmem ;)
OdpowiedzOgólnie to cały ten żużel czy też żużel na lodzie (kto to wymyślił?) bym napalmem oblał. Bez sensu sport.
Odpowiedz