Inter Cars Motor Show 2014 - napędzane adrenaliną
Ryk silników, hektolitry przelanego paliwa i unoszący się w powietrzu zapach spalonej gumy to główne elmenty towarzyszące nam w ubiegły weekend podczas Inter Cars Motor Show 2014 na warszawskim lotnisku Bemowo. Do tego wspaniała, słoneczna pogoda, mnóstwo atrakcji i podwyższony poziom adrenaliny we krwi, rozpalały do czerwoności każdego z 40 000 fanów motoryzacji, którzy przewinęli się w dniach 5-7 września przez teren pokazów oraz 14. Targów części zamiennych, narzędzi i wyposażenia warsztatów Inter Cars SA.
W największych tego typu targach w Europie Środkowo-Wschodniej, o powierzchni przekraczającej 35 000 m2, udział wzięło blisko 200 wystawców, którzy zaprezentowali kilkaset tysięcy produktów z różnych gałęzi motoryzacji. Zorganizowano także kilkanaście szkoleń dla uczestników targów, podczas których wszyscy zainetresowani mogli zaznajomić się z aspektami związanymi z diagnostyką oraz wymianą wybranych elementów samochodowych. Jak co roku, była to jednak przede wszystkim doskonała okazja do nawiązania nowych relacji biznesowych oraz pozyskania partnerów.
Motocyklowe show
To co z naszego punktu widzenia mogło wydawać się najbardziej interesujące to oczywiście strefa Motor Show napędzana przez Castrol Edge i zawodnicy biorący udział w pokazach. Wśród motocyklowych dyscyplin, które mieliśmy przyjemność oglądać pojawiły się wyścigi supermoto, pokazy stuntu motocyklowego oraz freestyle motocrossu. Swoje stunterskie umiejętności zaprezentowali Stunter13, Beku, Raptowny oraz Fragment, którzy uraczyli zgromadzoną publiczność mnóstwem trików wykonywanych na jednym kole, ale także pokazami driftingu i palenia gumy.
Dech w piersi zapierały pokazy Freestyle Motocrossu w wykonaniu ekipy Freestyle Family, którzy w towarzystwie gościnnie zaproszonych zawodników z Czech - Tomasa Lysacka i Maca Frantiska oraz przybyłych prosto z Australii Stevea Sommerfelda i Emmy McFarren (pierwszej australijki uprawiającej FMX) zaprezentowali kilka odjechanych ewolucji, okraszonych niejednym kilkunastometrowym backflipem. Gdyby nie wiatr, który skutecznie utrudniał wykonywanie w powietrzu trików, moglibyśmy zapewne liczyć na jeszcze większe show.
Jednym z najbardziej dynamicznych pokazów był wyścig supermoto, gdzie na starcie stanęło w sumie 19 zawodników na crossówkach obutych w 17-calowe opony. Na naszych oczach rozgrywała się prawdziwa walka o pozycje, pełna bezpośrednich starć łokieć w łokieć, prób wyprzedzania i pokonywania zakrętów w uślizgu. Największe wrażenie na kibicach robiły rzecz jasna efektywne gleby (na szczęście niegroźne), które nagradzane były salwą okrzyków i oklasków – o czym przekonał się jeden z zawodników po wykonaniu efektownego lotu przez kierownicę.
W pokazach wziął udział również Rafał Sonik – tegoroczny zdobywca trzeciego z rzędu Pucharu Świata w rajdach Cross Country. Rafał pokonując kolejne okrążenia toru pokazywał jak wbrew pozorom wymagająca jest jazda na quadzie, przerzucając ciężar ciała z jednej strony na drugą w trakcie pokonywania zakrętów. Tuż przy trybunach (poza strefą Parku Maszyn) przygotowane zostało stoisko, gdzie tłumy ludzi ustawiały się po plakat z autografem najlepszego polskiego Dakarowca. Była również okazja do tego, aby z bliska przyjrzeć się maszynom na których założyciel Poland National Team ściga się w rajdach na całym świecie oraz zrobić sobie przy nich zdjęcie z mistrzem.
Nie można zapomnieć o atkakcji jaką był Globe of Speed – trzy motocykle i trzech śmiałków igrających ze śmiercią, jeżdżących jeden obok drugiego w zamkniętej metalowej kuli i sprawdzających rzetelność znanych nam praw fizyki.
Samochodowe show
Wśród samochodowych atrakcji można było podziwiać między innymi umiejętności kierowców driftingowych, którzy podczas Inter Cars Motor Show walczyli o punkty w Driftingowych Mistrzostwach Polski. Jazda synchroniczna zderzak w zderzak to coś, co nawet u największych motoryzacyjnych sceptyków może wywołać podziw. Nie zabrakło przejazdów kierowców rajdowych z Leszkiem Kuzajem i Krzysztofem Hołowczycem na czele, a także samochodów rallycrossowych oraz Volkswagenów Golfów ścigających się w serii VW Castrol Cup, w której udział bierze Jerzy Dudek – były bramkarz reprezentacji polski w piłce nożnej.
Ogromne wrażenie na kibicach robiły driftujące ciężarówki teamu STW, spalających podczas jazdy ponad litr paliwa na kilometr i wytwarzająca niesamowite ilości dymu spod kół, a także niemiecka ciężarówka MAN, ścigająca się w serii wyścigów samochodów ciężarowych, której moment obrotowy wynoszący 6000Nm (słownie: sześć tysięcy!) z pewnością byłby w stanie zwinąć metaforyczny asfalt. Dla porównania, w przeciętnym samochodzie osobowym z dwulitrowym silnikiem diesla wynosi on w granicach 300Nm.
To jednak nic w porównaniu z Jet Carem o tajemniczo brzmiącej nazwie Dragon Hunter – samochodem z silnikiem odrzutowym, który od 0 do 400km/h rozpędzał się na lotnisku na Bemowie w zaledwie 5 sekund. Generowana podczas startu fala dźwiękowa o natężeniu bliskiemu progowi bólu wymagała konieczności zatykania uszu, bowiem w innym wypadku na prawdę ciężko było to wytrzymać (szczególnie z odległości kilku metrów – wiem, bo sprawdziłem).
W sobotę na zakończenie Dziennego Motor Show odbyło się bicie Rekordu Guinnessa w ilości samochodów palących gumę w tym samym momencie. Poprzedni rekord należał do australijczyków, którzy zorganizowali w tym celu 64 fury. Na płycie lotniska na Bemowie pojawiło się natomiast 80 samochodów, które w ciągu jednej chwili wygenerowały ogromną chmurę dymu, zakrywającą całą płytę toru. Próba się udała, a Polacy mogą cieszyć się ze zdobytego rekordu.
Nocne Motor Show
Festiwal pirotechniki i gry świateł – tak w jednym zdaniu moglibyśmy określić to co działo się w trakcie Nocnego Motor Show. Identyczna formuła pokazów co podczas dziennego show, jednak pod osłoną nocy i w oprawie sztucznego oświetlenia robiła piorunujące wrażenie. Podświetlane elementy karoserii samochodów, czy też świecące, różnokolorowe nakrętki na wentylach motocykli supermoto, sprawiały, że poza tym, że byli oni widoczni w najciemniejszych zakątkach toru, dawało przede wszystkim wspaniały efekt wizualny. Na zakończenie Nocnego Motor Show, wszyscy jego uczestnicy wzięli udział w paradzie poprowadzonej nitką toru, zakończoną efektywnym pokazem fajerwerków.
Rotujące co kilkanaście minut pokazy poszczególnych dyscyplin nie pozwalały się nimi znudzić. Dla całodniowych atrakcji, gdzie w zasięgu wzroku pozostawały niemal wszystkie kategorie sportów motorowych, warto było się tu zjawić, aby móc cieszyć się oglądanym widowiskiem. Jedynym dość istotnym problemem była za to kwestia organizacji gastronomii, a raczej konieczność wymiany gotówki na żetony, którymi należało płacić za strawę. Kolejki w kasach miały ponad 30 metrów, w związku z czym część z osób rezygnowała z konieczności stania w nich i decydowała się na odwiedzenie pobliskiego centrum handlowego, gdzie bez problemu można się było najeść i napić w czasie przerwy. Wspierając akcję "Jedz Jabłka" organizatorzy rozwiązali w pewnym sensie problem jedzienia, stawiając przy wejściu na targi boksy pełne polskich, pysznych jabłek, którymi każdy mógł się poczęstować.
Zdaje się, że organizatorzy wysłuchali naszych ubiegłorocznych rozważań na temat otwarcia Dziennego Motor Show dla wszystkich fanów motorsportu, bowiem w tym roku, po raz pierwszy w historii imprezy, każdy mógł wziąć w nim udział. Liczymy zatem, że podczas przyszłorocznej edycji imprezy, problem ze strefą gastronomiczną zostanie nieco lepiej rozwiązany, co stanowić będzie wyłącznie wisienkę na tym wyjątkowym torcie jakim jest Inter Cars Motor Show.
Polecamy pełną fotorelację z Inter Cars Motor Show 2014 (127 zdjęć):
Inter Cars Motor Show na warszawskim lotnisku Bemowo - zdjęcia - FOTORELACJA
Komentarze 2
Pokaż wszystkie komentarzeveni vidi contenti
OdpowiedzJestem tylko małym pracownikiem sprzedaży w jednej z filii, ale i tak jestem bardzo dumny, że firma wchodzi w takie inicjatywy i organizuje show... Brawo IC
Odpowiedz